Jak podkreśla OZZL ostatnia konwencja „Prawa i Sprawiedliwości” stanowiła kolejny i głęboki zawód dla pracowników publicznej ochrony zdrowia i dla polskich pacjentów, od lat zmagających się z wielkimi trudnościami w dostępie do pomocy medycznej. Przypomnijmy, że na konwencji podano pięć propozycji, m.in.: 500 plus na pierwsze dziecko, jednorazowe dodatki dla emerytów 1100 zł, brak PIT dla młodych do 26 roku życia, wyższe koszty uzyskania przychodu. W sumie te nowe obietnice mają kosztować budżet 2 proc PKB.

- Znowu okazało się, że – w tym samym czasie, gdy brakuje pieniędzy na leczenie Polaków, gdy publiczne szpitale powiększają swoje zadłużenie, a ich dyrektorzy „żebrzą” u ministra o środki na przeżycie, gdy kolejki do leczenia stale się wydłużają – pieniądze publiczne są na wszystko, tylko nie na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia. Problem ochrony zdrowia w czasie konwencji PiS nie istniał i można by pomyśleć, że jest to oaza szczęśliwości wśród pozostałych zaniedbanych dziedzin naszego życia społeczno- gospodarczego” – podkreśla Krzysztof Bukiel, przewodniczący Zarządu Krajowego OZZL.

W NFZ brakuje milionów na leczenie onkologiczne​ - czytaj tutaj>>

 


Pieniędzy nie ma i nie będzie

OZZL podkreśla, że kiedy ponad rok temu w czasie głośnego protestu lekarzy rezydentów, prowadzonego pod egidą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, protestujący domagali się szybkiego i odpowiedniego wzrostu nakładów na leczenie, usłyszeli znane skądinąd słowa: „pieniędzy po prostu nie ma i nie będzie” na ochronę zdrowia wcześniej niż w roku 2025.

Związek zawodowy podkreśla, że „dzisiaj okazuje się, że pieniądze są, tylko leczenie Polaków nie jest priorytetem rządu, a trzeba mieć świadomość, że niedobór środków na publiczną ochronę zdrowia to nie to samo, co brak środków na trzynastkę dla emerytów, połączenia autobusowe czy wyprawkę dla ucznia”. Związek zawodowy podkreśla, że w ochronie zdrowia brak pieniędzy przelicza się wprost na ludzkie cierpienie, a niekiedy utratę życia. „Można łatwo wyliczyć, że kilkanaście tysięcy Polaków umiera każdego roku, choć mogłoby żyć tylko dlatego, że rządzący mają inne priorytety niż ochrona zdrowia – podaje OZZL.

 

Czy lekarzom zatrudnionym w poradni zdrowia psychicznego przysługuje wzrost wynagrodzeń- czytaj tutaj>>

Krzysztof Bukiel, przewodniczący Zarządu Krajowego OZZL podkreśla, że zapotrzebowanie na świadczenia zdrowotne z powodu starzenia się społeczeństwa będzie szybko wzrastać, a obiecywany przez obecny rząd wzrost nakładów na lecznictwo do 6% PKB w roku 2024 jest dalece niewystarczający.

- Co więcej, zanim jeszcze zaczął on być realizowany został zmniejszony przez odniesienie odpowiedniego wskaźnika nakładów do PKB nie planowanego na dany rok, lecz osiągniętego dwa lata temu. Dodatkowo, do wydatków dołączono koszty inne niż świadczeń zdrowotnych - tak, jakby rządzący robili wszystko, aby jak najwięcej „uszczknąć” z obiecywanych nakładów – podkreśla Krzysztof Bukiel, prezes OZZL i dodaje, że dzisiaj, gdy dowiadujemy się o kolejnych wielomiliardowych zobowiązaniach rządu na inne cele niż opieka zdrowotna można mieć duże wątpliwości, czy zadeklarowane nakłady na publiczne lecznictwo w ogóle kiedykolwiek zostaną osiągnięte.

Debata w NIK: Konieczne zwiększenie nakładów na służbę zdrowia - czytaj tutaj>>

 

Debata jak cykl objazdowych konferencji

Związek zawodowy podkreśla, że jeszcze większą trwogę budzi fakt, że nie widać oznak, aby rząd miał jakąkolwiek spójną i logiczną koncepcję naprawy publicznej ochrony zdrowia.

- Zapowiadana przed rokiem przez ministra zdrowia „wielka narodowa debata”, która miała określić kierunki zmian w tej dziedzinie, okazała się cyklem objazdowych akademickich konferencji poruszających tematy poboczne i „dzielących włos na czworo” – podkreśla Krzysztof Bukiel. - Nie odpowiedziano tymczasem na tak podstawowe pytania, jak: czy system ma być ubezpieczeniowy, czy budżetowy, jak wielkie powinny być nakłady aby zlikwidować permanentne niedofinansowanie lecznictwa i kolejki do leczenia, jaki powinien być system wynagradzania personelu medycznego itp.

Ekonomicznie zmuszą szpitale, by operowały zaćmę w trybie jednodniowym - czytaj tutaj>>

Mimo zmian, kolejki rosną

OZZL podkreśla, że ta bezradność budzi tym większy niepokój, że zmiany już zrealizowane, które miały przynieść radykalną poprawę w dostępie Polaków do leczenia takich jak: wprowadzenie sieci szpitali i ich „deekonomizacja”, wdrożenie – tu i ówdzie - tzw. koordynowanej opieki zdrowotnej albo zmiany w POZ nie skróciły kolejek do leczenia. Wręcz przeciwnie – jak wskazują obiektywne raporty – kolejki te stale rosną. Jedynym wyjątkiem są te procedury, w których zwiększono (doraźnie) finansowanie, co dowodzi – nota bene- że to właśnie niedobór środków jest główną przyczyną kolejek.

 

Wiceminister Miłkowski: Przygotujemy rynek leków do brexitu​ - czytaj tutaj>>

Sytuacja pacjentów się nie poprawi

We wszystkich sondażach dotyczących najważniejszych problemów do rozwiązania przez rządzących, sprawy ochrony zdrowia i likwidacji kolejek do leczenia Polacy od lat stawiają na pierwszym miejscu, a fakt, że również ostatnio przeprowadzone badania dały taki sam rezultat, świadczy, że w ocenie zwykłych ludzi nic w tej sprawie się nie poprawiło. OZZL podkreśla, że ostatnia konwencja partii rządzącej jeszcze bardziej ten zawód polskich pacjentów pogłębiła.

Związek Zawodowy Lekarzy w liście do premiera i prezesa PiS zaapelował o to, „aby naprawę publicznej ochrony zdrowia zacząć traktować w sposób poważny, co musi oznaczać radykalny i szybki wzrost nakładów na ten cel i określenie spójnego programu zmian, z uwzględnieniem usprawiedliwionych oczekiwań wszystkich uczestników systemu”.

- Apelujemy o podjęcie poważnego dialogu z tymi, którzy na co dzień służą polskim pacjentom i walczą z trudnościami wywołanymi nieodpowiedzialnością kolejnych rządów: z przedstawicielami pracowników ochrony zdrowia, dyrektorami szpitali, przedstawicielami organów założycielskich, organizacjami pracodawców ochrony zdrowia – Krzysztof Bukiel.