Minister przyznał, że na piątkowym spotkaniu z rezydentami przeanalizowano wszystkie punkty porozumienia zawartego w lutym 2018 r. Poprzedzone ono było czterema miesiącami protestów tej grupy zawodowej. Ostatecznie ustalono, że rezydenci otrzymają podwyżki, a nakłady na zdrowie wzrosną do 6 proc. PKB w 2024 r. Resort zobowiązał się też do dalszego dialogu z przedstawicielami zawodów medycznych. Szumowski zaznaczył, że wszystkie punkty porozumienia zostały zrealizowane.

- Uważamy, że wszystkie punkty zrealizowaliśmy, chociażby nakłady. Ustawa 6 proc. jest realizowana co do joty, a wręcz z naddatkiem, bo wydajemy znacznie więcej niż ustawa zakłada. Stąd moja interpretacja i nadzieja, że my te 6 proc. PKB zgodnie z ustawą osiągniemy nie w 2024, ale wcześniej – wyjaśnił szef resortu w rozmowie z portalem Money.pl.

 

Ministerstwo twierdzi, że porozumienie zrealizowało, rezydenci nie widzą poprawy - czytaj tutaj>>

 


Poproszony o komentarz do słów rezydentów, którzy podsumowali spotkanie słowami, że Ministerstwo Zdrowia ma mylne wyobrażenia o sytuacji w służbie zdrowia albo manipuluje danymi, odrzekł, że być może "koledzy mają mylne spostrzeżenia, postulując, by gwałtowanie zwiększyć (nakłady na służbę zdrowia), choćby do 8 proc., czy 6,8 proc." oraz zwiększyć pensje do trzech średnich krajowych dla każdego specjalisty. Dodał, że to piękne oczekiwania. - Dobrze zarabiać i pracować w spokojnych warunkach każdy chciałby – powiedział.

Wyjaśnił jednak, że trzykrotność średniej krajowej pensji oznaczałaby ponad 20 tys. zł miesięcznie na jeden etat. - To jest podstawowej pensji 15 tys. zł plus dodatki, dyżury. To wychodzi 20 kilka tysięcy złoty miesięcznie na etacie. To kwota w Polsce dosyć duża – stwierdził.

Dodał również, w kontekście pensji lekarskich, że wiele udało się osiągnąć, choć było to spore obciążenie dla budżetu. - Tutaj wynagrodzenie dla specjalistów 6750 zł podstawowe, dla rezydentów podwyżka. To pochłonęło około 1 mld zł. To naprawdę nie są małe kwoty – wyjaśnił.

Z kolei pytany o to, jak przyjąłby protest rezydentów, gdyby rozpoczęli go, uznając, że ich pensje nadal są niesatysfakcjonujące, zaznaczył, że jest otwarty na rozmowy, ale oczekiwania muszą być realne i możliwe do spełnienia.

- Oczywiście ja będę rozmawiał z każdym. Natomiast trudno windować w górę pensje jednej grupy zawodowej, szczególnie uczących się osób, chociaż są to bardzo inteligentni i wartościowi ludzie i ważni z punktu widzenia całego systemu. Trzeba też w pewnej proporcji plasować i swoje oczekiwania, i swoje wynagrodzenia. Ale oczywiście rozmawiam z każdym i jeśli te oczekiwania są realne, i możliwe, i z obu stron w jakiś sposób się dostosujemy, to każde rozwiązanie jest do przedyskutowania – zaznaczył.