Katarzyna Kubicka-Żach: Ile pieniędzy straciła gmina Lesko po przymusowej restrukturyzacji Podkarpackiego Banku Spółdzielczego i jakie są w związku z tym zagrożenia?

Adam Snarski: Po ogólnopolskiej przymusowej restrukturyzacji Podkarpackiego Banku Spółdzielczego (PBS) w Sanoku strata gminy Lesko wynosi ponad 2,2 mln zł. To bardzo duża kwota dla takiego samorządu jak mój. Będziemy musieli zrezygnować z niektórych inwestycji zaplanowanych na ten rok, bo nie będziemy w stanie ich sfinansować.

Czytaj: Upadł bank w Sanoku - miliony samorządów nie do odzyskania>>

W związku z tym, że konieczne było natychmiastowe pokrycie strat PBS, restrukturyzator przejął z pieniędzy gminnych ponad 43% tego, co udało nam się przez lata zgromadzić na naszych rachunkach gminnych. A przecież musimy pamiętać, że gminy nie mają ''swoich'' pieniędzy, lecz pochodzą one w większości od mieszkańców. Miały one służyć m.in. na pokrycie kosztów systemu gospodarki odpadami, poprawy infrastruktury wodno-ściekowej, kanalizacyjnej, mieszkaniowej, czy wkładu własnego do projektów unijnych - i mogę tak wyliczać dalej.

 


Jakie działania podjął samorząd po informacji o sytuacji banku?

W piątek 17 stycznia zablokowane zostały konta gminy, nie było do nich dostępu. Podobna sytuacja miała miejsce w ponad 30 jednostkach samorządu terytorialnego. Gmina założyła od razu konto tymczasowe, żeby zapobiec utracie pieniędzy, na wypadek gdyby mieszkańcy dokonywali w tym czasie wpłat do PBS.

Samorządom zwrócono jedynie 57,4 proc. całości środków zdeponowanych w banku. Pozostała kwota, zgodnie z ustawą o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, została nam zabrana na pokrycie strat PBS. Na naszych rachunkach gminnych w chwili rozpoczęcia przymusowej restrukturyzacji PBSu przed bankowy fundusz gwarancyjny znajdowało się ponad 5 mln zł. 

Czy samorządy były ubezpieczone od straty?

Samorządy nie były ubezpieczone, zgodnie z ustawą Prawo zamówień publicznych bank wybierany jest w drodze przetargu. Lesko rozstrzygnęło takie postępowanie pod koniec 2018 roku i wygrał PBS, proponujący niskie ceny usług. Moim zdaniem konieczna jest zmiana kryteriów SIWZ, bo samorządy nie powinny wybierać najtańszego banku a ten, który jest najbardziej stabilny. Zatem kryteria wyboru powinny być zupełnie inne.

Jaka jest teraz droga gmin do odzyskania środków?

Obecnie nie mamy żadnych możliwości odzyskania środków. Jedynym rozwiązaniem jest zmiana ustawy w celu zabezpieczenia interesu publicznego. Po spotkaniu z wojewodą podkarpackim Ewą Leniart poszkodowane samorządy upewniły się, że obecnie narzędzia prawne nie pozwalają na jakąkolwiek refundację strat samorządów. Musi się w tym celu pojawić nowa ustawa. Parlament powinien się tym zająć jak najszybciej. A my prosimy panią wojewodę oraz ministra finansów wraz z premierem polskiego rządu o pomoc.

W najbliższych dniach wyślemy wspólne pismo, podpisane przez jak największą liczbę poszkodowanych samorządowców, do prezesa Rady Ministrów z apelem o szybkie działania rządu, i ministra finansów.

Gminy znalazły się więc w sytuacji bez wyjścia?

Mnie najbardziej niepokoi przymus rezygnacji z inwestycji gminnych. Przez cały rok ciężko pracowałem wraz z moim samorządowym aparatem administracji nad ich dokumentacją i pozyskiwaniem środków zewnętrznych. Gmina Lesko jest w o tyle dobrej sytuacji, że jej kondycja - mimo utraty ponad 2 mln zł - jest stabilna. Część samorządów, posiadających mniejszy budżet, ma problemy z płynnością finansową.

Wśród środków, które straciły gminy, są pieniądze z wpłat mieszkańców, subwencje i dotacje z Urzędu Wojewódzkiego. Nie wiemy, czy będziemy w stanie w całości wypłacić świadczenia wychowawcze, rodzinne i inne świadczenia stałe należne mieszkańcom. A właśnie w styczniu samorządy dysponują największymi kwotami, bo wtedy wpływa większość środków.