Jak wynika z opracowania Najwyższej Izby Kontroli, dziennie po polskich drogach kursuje ponad 20 tys. pojazdów przewożących towary niebezpieczne - łatwopalne, wybuchowe, żrące, trujące, promieniotwórcze itp. Rośnie liczba interwencji po zdarzeniach drogowych przy przewozie takich substancji. 

W styczniu 2012 r. ustawa o przewozie towarów niebezpiecznych przeniosła nadzór nad tym przewozem z wojewodów na ministra właściwego ds. transportu. Według NIK nie zadbał on m.in. o właściwy monitoring. 

Organy odpowiedzialne nie wiedzą, ile jest transportów

NIK podkreśla, że również władze wojewódzkie nie analizują ryzyka związanego z przewozem, nienależycie nadzorują kursy dla kierowców takich transportów czy dla doradców ds. bezpieczeństwa. 
Rocznie po polskich drogach przejeżdża 150 mln ton towarów niebezpiecznych, w tym substancji mogących służyć jako broń chemiczna, dziś wykorzystywanych w gospodarce, takich jak fosgen czy chlor.

Transporty odbywają się również w czasie dużego natężenia ruchu i przez miejsca gęsto zaludnione, w sąsiedztwie osiedli, szkół, centrów handlowych. 

Nie ma przepisów o trasach przewozu substancji niebezpiecznych

Jak zaznacza NIK, w Polsce nie funkcjonują regulacje prawne czy zalecenia dotyczące zasad i kryteriów wyboru bezpiecznych tras przewozu towarów niebezpiecznych. Izba alarmuje, że w latach 2012–2017 ponad dwukrotnie wzrosła liczba ujawnionych naruszeń międzynarodowej umowy dot. przewozu towarów niebezpiecznych (ADR; Polska ratyfikowała ją w 1975 r.) przez przewoźników.

Rocznie Państwowa Straż Pożarna likwidowała skutki zdarzeń (wycieki, kolizje) z udziałem ok. 500 różnych materiałów (ADR klasyfikuje ich ok. 2000). 30 proc. zdarzeń dotyczyło substancji szczególnie groźnych. Najwięcej zdarzeń z udziałem towarów niebezpiecznych miało miejsce w Małopolsce i na Śląsku. Zdaniem izby oznacza to, że nowe regulacje nie wpłynęły tam na poprawę sytuacji.

Ofiary, słaba kontrola i brak parkingów awaryjnych

Według NIK, od 2012 r., kiedy zmieniono przepisy i miało poprawić się bezpieczeństwo przewozów towarów niebezpiecznych, w zdarzeniach drogowych odnotowano blisko 6 tys. ofiar, w tym 188 zabitych.
Izba zauważa, że jedynym podmiotem uprawnionym do kontroli na drogach, parkingach i w siedzibach podmiotów organizujących przewozy towarów niebezpiecznych, jest Inspekcja Transportu Drogowego, która ma oprócz tego wiele innych zadań. Wcześniej uprawnione były też Państwowa Inspekcja Pracy, Transportowy Dozór Techniczny, PSP, Inspekcja Ochrony Środowiska i Państwowa Agencja Atomistyki. 

Kiedy transport towarów zagraża bezpieczeństwu, pojazd powinien być odprowadzony na specjalny parking awaryjny. NIK sprawdziła, że w 10 województwach nie ma takich parkingów, a w pozostałych – część nie spełnia wymagań. W takich sytuacjach pojazdy ze stwierdzoną awarią czekają godzinami na drodze na samochód zastępczy i absorbują służby ratownicze.

Zagrożenie atakami terrorystycznymi

NIK zwraca uwagę na kontekst ataków terrorystycznych, do których niewłaściwie zabezpieczone transporty towarów niebezpiecznych mogą zostać wykorzystane. Niestety, jak stwierdza, brak wdrożeń procedur ze strony ministra właściwego ds. transportu uniemożliwia skuteczną eliminację zagrożeń. 

Według izby minister ograniczał się głównie do gromadzenia danych i do reagowania na już stwierdzone nieprawidłowości. Nie prowadził działań prewencyjnych, nie monitorował też incydentów drogowych i uważa, że sytuacja nie jest alarmująca.

Nieprawidłowości na etapie przygotowania transportów 

Izba stwierdziła, że nieprawidłowości występują już na etapie przygotowania transportów w zakładach produkujących towary niebezpieczne i podczas samego przewozu. Transporty są nienależycie przygotowane, załadowane i oznakowane, a pojazdy nieprawidłowo przystosowane. Nie ma tez właściwych procedur kontrolnych w przedsiębiorstwach.
Firmy przewozowe powinny zatrudniać doradca ds. bezpieczeństwa, tymczasem na rynku jest ok. 1600 doradców i jedna czwarta z nich ma niewłaściwe uprawnienia. 

Czytaj też: Inspektorzy w mobilnych stacjach skontrolują więcej aut>>

Marszałkowie województw nierzetelnie nadzorowali podmioty prowadzące kursy dla kierowców przewożących towary niebezpieczne i doradców ds. bezpieczeństwa przewozu tych towarów - 2/3 podmiotów nie było objętych kontrolą. Prawo nakazuje uprzedzić organizatora kursu o kontroli, co uniemożliwiało rzetelną kontrolę przebiegu kursów. Nie nadzorowali też wyznaczenia i oznakowania tras pojazdów przewożących towary niebezpieczne lub przeprowadzali takie kontrole w niewielkim zakresie.

Z kolei wojewodowie sprawujący nadzór nad zarządzaniem ruchem na drogach samorządowych, podczas dokonywania oceny organizacji ruchu nie prowadzili analiz ryzyka związanego z uczestnictwem w ruchu pojazdów przewożących towary niebezpieczne.

Zalecane zmiany w prawie

W ocenie NIK konieczne jest wprowadzenie rozwiązań systemowych, zarówno w sferze organizacyjnej, jak i prawnej. Minister infrastruktury powinien zadbać o zmiany w przepisach czytelnie wskazujące podział i zakres kompetencji.
NIK postuluje też m.in. utworzenie centralnego systemu monitorowania przewozów towarów niebezpiecznych i wykonanie na poziomie wojewódzkim i krajowym oceny ryzyka.

Czytaj też: Niektóre towary bez specjalnego monitoringu>>