Zgodnie z założeniami przedstawionymi przez ministra Michała Dworczyka gmina, która będzie miała najwyższy wskaźnik szczepień w Polsce, otrzyma 2 miliony złotych. Po milionie otrzymają gminy, które będą miały najwyższe wskaźniki w 49 regionach, czyli dawnych województwach. Dodatkowo 500 pierwszych gmin, gdzie zaszczepi się 75 procent mieszkańców, otrzyma po 100 tys. zł, które będą mogły przeznaczyć na dowolny cel. To oznacza, że dodatkowe gratyfikacje finansowe otrzymałoby prawie 1/5 gmin w Polsce.

Dodatkowo, jak wylicza minister Dworczyk każda gmina, w zależności od wielkości, otrzyma w ramach ryczałtu między 10 a 40 tys. zł na sprawy organizacyjne, promocyjne czy inne związane z akcją np. pikniki rodzinne czy lokalne konkursy szczepień. Rząd przychylił się do propozycji podziału tych środków zgłoszoną przez Związku Miast Polskich. I tak:

  • gminy liczące poniżej 30 tys. otrzymają ryczałt w wysokości 10 tys. zł,
  • między 30 a 100 tys. mieszkańców - 20 tys. zł,
  • między 100 a 500 tys. mieszkańców - 30 tys. zł
  • największe miasta powyżej 500 tys. - 40 tys. zł

 

Na wzór „bitwy o wozy”

Rząd chcąc do promocji szczepień zaangażować samorządy terytorialne sięga po model z pierwszej i drugiej tury wybory prezydenckich, gdzie gminy, które uzyskały największą frekwencję otrzymywały w nagrodę wozy strażackie. Tak jak i wtedy, tak i tym razem pulę nagród dzieli na 49 regionów, byłych województw.

Ten podział budzi zdziwienie samorządowców. Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich wskazuje, że to podział sztuczny, oderwany od obecnego systemu administracyjnego. Nadto są powiaty składające się z gmin, które leżały w trzech różnych województwach. - Nie wiemy, jak rząd da sobie radę z obliczeniami – wskazuje Wójcik.

ZMP proponowało także, aby na każde województwo przeznaczyć trzy razy po milionie - na małą gminę wiejską, na miejsko-wiejską i na miasto. - To też byłoby bardziej sprawiedliwe w stosunku do większych miast, którym trudniej o osiągnięcie skali zaszczepionych na poziomie mniejszych miejscowości – wyjaśnia przedstawiciel ZMP.

- Na pewno uzyskanie poziomu 75 procent zaszczepionych będzie nam trudniej uzyskać niż małym gminom. Liczę, że te zasady zostaną poprawiane, ale generalnie dobrze, że są jakieś środki rządowe na promocje szczepień – mówi Iwona Waszkiewicz wiceprezydent Bydgoszczy.

Rząd nagrodzi gminy za sprawne szczepienia>>

Gminom brakuje wiedzy o zaszczepionych

Samorządowcy wskazują też, że do tej pory gminy nie miały dostępu do danych o liczbie zaszczepionych. Obecnie, dostępne są tylko dane dotyczące liczby wykonanych szczepień na poziomie powiatu lub województwa i są to dane liczone według adresu placówki, która je wykonała.

- Przykładowo, jeśli mieszkaniec powiatu chełmińskiego zaszczepi się w powiecie wąbrzeskim, to jego szczepienie liczone jest w statystykach powiatu wąbrzeskiego. Pytanie więc, czy w konkursie będzie chodziło o zachęcanie mieszkańców do szczepienia się, czy wykonanie jak największej liczby szczepień? Według mnie są to dwa różne cele i będą miały różne skutki – zwraca uwagę Marcin Skonieczka, wójt gminy Płużnica.

- Z tym jest problem, bo ja nie wiem, ilu jest zaszczepionych mieszkańców. Do niedawna NFZ informował, ile wykonano szczepień w naszym mieście, ale nie ile jest zaszczepionych mieszkańców. To dwie różne wartości. A przecież nasi mieszkańcy jeżdżą się szczepić na przykład do Ciechocinka, a mieszkańcy okolicznych gmin do nas – dodaje Iwona Waszkiewicz wiceprezydent Bydgoszczy.

Od pierwszego lipca druga dawka szczepienia w dowolnym punkcie>>

Szwankuje przydział szczepionek

Zwraca też uwagę, że trudno promować coś, co bywa trudno dostępne, bo punkty szczepień narzekają na zbyt małe dostawy szczepionek. O tym, że słabym punktem promocji Narodowego Programu Szczepień są dostawy szczepionek, mówi też Michał Bieda, pierwszy zastępca prezydenta Bytomia. - Zarówno ogólnonarodowa loteria, jak i rywalizacja miast mogą wyjść wszystkim na dobre. Samorządy wykonały spory wysiłek, żeby w szybkim trybie, przygotować punkty szczepień. Bytom zorganizował dwa punkty szczepień powszechnych praktycznie w ciągu 10 dni. W naszych punktach szczepień możemy szczepić nawet około 3000 osób dziennie, niestety otrzymujemy znacznie mniej szczepionek, bo na kilkaset szczepień dziennie – przyznaje Bieda.

Bytom za własne pieniądze promuje szczepienia wśród mieszkańców. Dlatego podkreśla, że warto, żeby rząd wsparł samorząd w tych działaniach, również finansowo. - Liczymy, że dostawy szczepionek będą zdecydowanie większe. Szczególnie, że do naszych punktów przyjeżdżają na szczepienia ludzie niemal z całej Polski. Na podstawie danych z wyszukiwarki szczepień widzimy, że o ile u nas wolnych terminów nie ma na kilka tygodni do przodu to w innych miastach na najbliższe dni dostępnych jest kilkadziesiąt terminów dziennie. System przydzielania dostaw powinien zostać usprawniony - dodaje wiceprezydent Bytomia.

 

Szczepienie to nie głosowanie, może być trudno

O nagrodę przyznaną przez rząd chciałaby powalczyć gmina Stawiguda w powiecie olsztyńskim, jedna ze zwycięskich gmin w „Bitwie o wozy”. Wójt Michał Kontraktowicz tłumaczy, że szczepienia w gminą idą bardzo sprawnie. Punkt szczepień urządzono w sali ślubów, a zainteresowanych dowożą strażacy ochotnicy z 4 jednostek w gminie.

- W dużej części jesteśmy zaszczepieni, bo już promujemy szczepienia wśród mieszkańców– mówi wójt Stawigudy.

Janusz Sypiński, dyrektor Związku Gmin Warmińsko-Mazurskich uważa, że model z wyborów prezydenckich może tym razem się nie sprawdzić. - Pójść na wybory, to nie to samo co się zaszczepić. Różne są poglądy na temat szczepień. Dużo zależy od świadomości poszczególnych mieszkańców gmin. To, że zachętami udało się poprawić frekwencję podczas wyborów nie oznacza, że uda się poprawić poziom zaszczepień – mówi.

Także Józef Zbytniewski wójt gminy Godziszów w lubelskiem, w której tradycyjnie jest najwyższa frekwencja wyborcza (w ostatnich wyborach do urn poszło tam 75,21 proc. uprawnionych) nie jest już tak pewny zwycięstwa swojej gminy jak podczas „Bitwy o wozy”. - Do wyborów u nas nikogo nie trzeba namawiać, bo to już pewien nawyk mieszkańców. Wokół szczepień narosło wiele plotek, fejk newsów. Będziemy się strać namawiać mieszkańców, bo na pewno zachęta finansowa kusi, będziemy o tym rozmawiać z radnymi na sesji - zapowiada wójt Godziszowa.