Od 16 lutego 2023 r. obowiązuje w Unii Europejskiej zakaz używania śrutu ołowianego podczas polowań na obszarach wodno-błotnych oraz w promieniu 100 m wokół nich. Wprowadziło go rozporządzenie z 25 stycznia 2021 r., zmieniające załącznik XVII do rozporządzenia (WE) nr 1907/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie rejestracji, oceny, udzielania zezwoleń i stosowanych ograniczeń w zakresie chemikaliów (REACH) w odniesieniu do ołowiu w amunicji śrutowej na obszarach wodno-błotnych lub wokół nich. Co więcej, na obszarach wodno-błotnych i w promieniu 100 m wokół nich można mieć przy sobie śrut ołowiany tylko pod warunkiem wykazania, że jest on używany wyłącznie do polowania w innych miejscach.

Zgodnie z zapisami Konwencji Ramsarskiej, obszarami wodno-błotnymi są m.in. bagna, moczary, torfowiska oraz akweny wodne – zarówno naturalne, jak i sztuczne, o stałym lub okresowym charakterze. Z zakazem tym jest jednak jeden zasadniczy problem: nie wiadomo, jak go skutecznie egzekwować. Przeczytaj więcej o zakazie:  Koniec ze strzelaniem amunicją ołowianą na terenach wodno-błotnych 

Czytaj też w LEX: Kurzępa Bolesław, Prawo karne - odpowiedzialność z art. 53 pkt 4 i 6 ustawy - Prawo łowieckie a wartość nielegalnie pozyskanej zwierzyny łownej. Glosa do postanowienia SN z dnia 9 stycznia 2014 r., V KK 334/13>

Bywa różnie, ale PZŁ nie ma sygnałów

Na forach łowieckich myśliwi nie owijają w bawełnę i piszą wprost, że z polowaniem z użyciem amunicji ołowianej na terenach wodno-błotnych bywa bardzo różnie. Polski Związek Łowiecki deklaruje przestrzeganie prawa i nie odnotował żadnych naruszeń w tym zakresie. Twierdzi też, że w jego organach dyscyplinarnych nie toczą się żadne sprawy związane z użyciem amunicji ołowianej na terenach wodno-błotnych.

- Polski Związek Łowiecki od początku obowiązywania przepisów wynikających z rozporządzenia Komisji Europejskiej nr 2021/57 z dnia 25 stycznia 2021 r. (w ramach rozporządzenia REACH) podejmuje działania informacyjne i edukacyjne skierowane do myśliwych – mówi Wacław Matysek
z PZŁ.

Zrzeszenie to nie jest jednak wszechmogące.

- Związek nie prowadzi własnych kontroli terenowych, ponieważ zgodnie z obowiązującym prawem takie uprawnienia posiadają wyłącznie organy państwowe – tłumaczy Wacław Matysek.

Czytaj też w LEX: Dutka Paweł, Wejście w posiadanie tuszy lub trofeów zwierząt łownych padłych lub śmiertelnie potrąconych> 

 

Prawo bez strażników

Tematowi przygląda się Monika Klimowicz-Kominowska, rzeczniczka Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

- Mimo że od wprowadzenia zakazu minęły już ponad dwa lata, przepis pozostaje w dużej mierze martwy. Nie odnotowano masowej wymiany broni na dostosowaną do śrutu stalowego, co – logicznie rzecz biorąc – powinno skutkować znacznym spadkiem liczby polowań na ptaki wodne w sezonach 2023 i 2024. Tak się jednak nie stało – wskazuje.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie dostrzega problemu z potencjalnym niestosowaniem zakazu. Wydział Komunikacji Medialnej resortu tłumaczy, że uprawnienie do kontrolowania myśliwych ma policja, Państwowa Straż Łowiecka oraz Straż Leśna.

- W praktyce funkcjonariusze mogą kontrolować posiadaną amunicję oraz sprawdzać jej skład, zwłaszcza gdy istnieje podejrzenie używania amunicji zawierającej ołów – podaje Wydział Komunikacji Medialnej MKiŚ.

Resort Środowiska zdaje się jednak nie zauważać tego, że w całej Polsce jest zaledwie około 60 strażników Państwowej Straży Łowieckiej, gdy tymczasem myśliwych jest ponad 130 tys., a polowań rocznie odbywa się około 5 milionów. Z kolei policja nie patroluje terenów bagiennych i trudno oczekiwać, żeby patrole policji sprawdzały, dokąd jedzie myśliwy i z jaką amunicją. Tereny wodno-błotne nie zawsze znajdują się na obszarze lasów, zatem uprawnienia Straży Leśnej mają skromne znaczenie w tym przypadku.

Ponadto amunicja śrutowa z ładunkiem stalowym nie różni się wizualnie od ołowianego odpowiednika.  Teoretycznie sprawdzać mogłaby osoba prowadząca polowanie, ale nie ma takiego obowiązku, a i też nie wiadomo, jak miałaby tego dokonywać i jakie byłyby reakcje myśliwych.

- Kontrola zawartości myśliwskich toreb i ładownic wydaje się w praktyce niemożliwa, co rodzi poważne wątpliwości co do skuteczności zakazu – podkreśla Monika Klimowicz-Kominowska.

Jest zakaz, nie ma sankcji

Nawet gdyby okazało się, że myśliwy strzela amunicją ołowianą tam, gdzie nie może tego robić, to i tak trudno byłoby go za to pociągnąć do odpowiedzialności.

- Zakaz nie został obudowany żadnymi sankcjami karnymi. Można próbować interpretować przepisy w ten sposób, że ptak wodny zastrzelony ołowiem traktowany jest jak zwierzę pozyskane w wyniku kłusownictwa – wskazuje Monika Klimowicz-Kominowska.

Nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni w tej sprawie.

- Ministerstwo nie prowadzi prac legislacyjnych zmierzających do wprowadzenia dodatkowych sankcji krajowych za łamanie tego zakazu. Możliwość podjęcia działań w tym zakresie jest obecnie analizowana – tłumaczy Wydział Komunikacji Medialnej MKiŚ.

Kontrola zawartości myśliwskich toreb i ładownic wydaje się w praktyce niemożliwa, co rodzi poważne wątpliwości co do skuteczności zakazu.

Co roku do środowiska w Unii Europejskiej trafia około 44 tys. ton ołowiu, pochodzącego z działalności rekreacyjnej – w tym z polowań.

- Jedna trzecia tej ilości, czyli ponad 14 tys. ton, to ołów pochodzący z amunicji myśliwskiej. Biorąc pod uwagę jego wysoką toksyczność dla ludzi i zwierząt, bezczynność w egzekwowaniu przepisów zakazujących jego użycia na terenach wodno-błotnych jest nie tylko rozczarowująca – jest wręcz porażająca – podsumowuje Monika Klimowicz-Kominowska. 

Czytaj też w LEX: Daniłowicz Witold, Ochrona praw właścicieli nieruchomości w procesie tworzenia i wydzierżawiania obwodów łowieckich>