Według raportu Rozwój regionalny, polityka regionalna przygotowanego przez prof. Grzegorza Gorzelaka i dr Macieja Smętkowskiego z Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych (EUROREG) dla Forum Obywatelskiego Rozwoju, w Polsce po 1990 r. różnice między regionami rosły do 2012 r. z przerwą w 2008 r., kiedy spowolnienie wzrostu gospodarczego dotknęło też rozwiniętych regionów kraju. Po 2012 r. poziom  zróżnicowań regionalnych ustabilizował się.

Autorzy przypominają historyczny podział kraju na część zachodnią, która jest wyżej rozwinięta i wschodnią - rozwiniętą słabiej. Inny wymiar odróżnia obszary metropolitalne od pozametropolitalnych, który wcześniej był rozróżnieniem na miasto i wieś.

Proces metropolizacji powodem zróżnicowań

W raporcie podkreślono, że główną przyczyną wzrostu skali zróżnicowań regionalnych w Polsce, szczególnie intensywnego do 2010 r., był proces metropolizacji. Przejawiał się on w dynamicznym rozwoju największych miast wraz z ich najbliższym otoczeniem. Dotyczyło to w szczególności Warszawy, Poznania, Trójmiasta, Krakowa, Wrocławia, a również – choć przy niższym ogólnie poziomie rozwoju – Łodzi.

Rafał Trzeciakowski, ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju powiedział nam, że nie powinno się próbować wyrównywać różnic międzyregionalnych. – Znamy wiele przykładów ze świata, np. Niemcy wschodnie czy południowe Włochy, które przez lata politycy wspierali ogromnymi kwotami z pieniędzy podatników, a pomimo tego ludzie w dalszym ciągu z nich wyjeżdżają – mówi.

Jak wyjaśnia często mylone jest pomaganie regionom z pomaganiem ludziom. – Nie powinniśmy pomagać regionom, które są w gorszej sytuacji, tylko ich mieszkańcom, m.in. ułatwiać im przeprowadzanie się do dużych metropolii, które stwarzają im lepsze możliwości edukacyjne czy zawodowe – tłumaczy. – Jednocześnie trzeba przemyśleć rozwiązania dla miejscowości w których niedługo zostaną w większości osoby w wieku 50+ – dodaje.

 

Różnice w budżetach jednostek i janosikowe

Według autorów opracowania potencjalne różnice w dostępie do dóbr i usług publicznych w Polsce oferowanych na poziomie lokalnym mogą być – przy założeniu tej samej sprawności samorządów – stosunkowo niewielkie.

Polityka redystrybucyjna transferująca wpływy podatkowe od najzamożniejszych samorządów do najbiedniejszych (tzw. janosikowe) oznacza zgodnie z tezami raportu, że ośrodki metropolitalne nie dysponują znacząco większymi środkami – biorąc pod uwagę konieczność utrzymania bardziej rozbudowanej infrastruktury – na zaspokajanie potrzeb swoich mieszkańców w porównaniu z pozostałymi gminami.
Poza tym część świadczonych przez te miasta usług publicznych jest oferowana szerszemu gronu odbiorców niż tylko ich mieszkańcy, mają one bowiem wyraźnie dodatni bilans dojazdów do pracy.

Porównaj: Koncentracja ludności w metropoliach wiąże się z „drenażem mózgów”>>

Suburbanizacja i rozlewanie się miast

Problemem obszarów metropolitalnych jest suburbanizacja zachodząca w otoczeniu dużych miast. Według autorów z jednej strony prowadzi ona do uszczuplenia wpływów podatkowych miast centralnych, a z drugiej wymusza konieczność zaspokojenia potrzeb nowych mieszkańców na obszarach otaczających miasto.

- Wciąż jednak zarówno poziom ogólnej zamożności, jak i wyposażenia infrastrukturalnego nie wyróżnia aż tak znacząco gmin obszarów metropolitalnych na tle pozostałych – czytamy w opracowaniu. Oznacza to zdaniem autorów, że rozwój infrastruktury technicznej i społecznej często nie nadąża za napływem nowych mieszkańców. Poziom zamożności gmin otaczających miasto nie zawsze jest najwyższy, bo koncentracja potencjału gospodarczego jest w mieście centralnym. Utrata funkcji administracyjnych nie pogorszyła więc sytuacji miast – podkreślają autorzy.

Raport stanowi, że dochody per capita gmin położonych poza obszarami metropolitalnymi świadczą o ich „sukcesie rozwojowym”. Wśród źródeł tego sukcesu autorzy wymieniają m.in. rozwój infrastruktury drogowej, która poprawiła ich dostępność i umożliwiła inwestorom inwestowanie.
W innych przypadkach zwiększyło się pozytywne oddziaływanie ośrodków metropolitalnych, takich jak Warszawa czy Poznań na część gmin położonych w odległości do 70 km od centrum miasta. Wcześniej ograniczało się ono do zasięgu 30–40 km. Autorzy zauważają przy tym, że odpływ ludności niekoniecznie prowadził do zubożenia gminy.

Mała mobilność mieszkańców

Jak dowodzą naukowcy w raporcie, metropolizacja nie doprowadziła jak dotąd do „znacznej depopulacji pozametropolitalnej części kraju”. To ich zdaniem wynik małej mobilności mieszkańców spowodowanej głównie sytuacją mieszkaniową. Wymieniają niedostatek mieszkań na wynajem, zróżnicowanie cen mieszkań w skali kraju, które są znacznie droższe w ośrodkach przyciągających ludność niż na obszarach odpływowych.

Spadki liczby ludności poszczególnych obszarów wynikały raczej z zachodzących procesów starzenia się, co było widoczne w województwach podlaskim, lubelskim, opolskim, które charakteryzują się niekorzystną strukturą wiekową. Miały na nie także wpływ migracje zagraniczne.

Odpływ migracyjny jest nieunikniony

Raport wskazuje na zjawisko odpływu migracyjnego, na który wpływ mają dwie zasadnicze przyczyny: zmniejszanie się liczby ludności kraju i odpływ migracyjny. Dodatkowo, jak wyróżniono, „ludzie mają pełne prawo do 'głosowania nogami' i nie można ich 'przypisać' do dotychczasowego miejsca zamieszkania”.

Autorzy uważają, że zamiast starać się zahamować ruchy migracyjne, nie powinno się dopuścić do upadku infrastruktury technicznej i społecznej, „a wcześniej, jak nie dopuszczać do jej nadmiernego rozbudowywania – w obliczu nieuchronnego zmniejszania się liczby osób z niej korzystających”.

Rafał Trzeciakowski dodaje, że w metropoliach firmy mają lepszy dostęp do rynków pracy, łatwiej im stworzyć stanowisko i znaleźć najlepszego kandydata do pracy w większych ośrodkach, bo większa jest tam pula specjalistów. Zwiększone zagęszczenie aktywności gospodarczej wpływa też na łatwiejszy dostęp do podwykonawców. - Szybciej rozprzestrzeniają się innowacje, co wraz z większą specjalizacją i skalą działalności poprawia produktywność firm i umożliwia płacenie pracownikom więcej  - uważa.

Ekspert podkreśla, że mówiąc metropolia, ma na myśli funkcjonalne obszary miejskie, czyli również miejscowości wokół metropolii, z których ludzie dojeżdżają do pracy do dużych miast. - Niezbędne jest w związku z tym rozwijanie infrastruktury i transportu publicznego, by z jak największych odległości ludzie mogli dojeżdżać do metropolii do pracy – podkreśla.

Czytaj też: Brak dofinansowania wśród powodów wykluczenia transportowego>>

Zobacz też: Wielkie miasto jako środowisko pracy – implikacje>>