Tegoroczne wybory prezydenckie są rekordowe pod wieloma względami. Frekwencja w pierwszej turze wyniosła 67,31 proc., to najwyższy wynik od 35 lat. W kraju i za granicą utworzono ponad 32 tys. obwodowych komisji wyborczych (OKW), w tym rekordową liczbę 511 komisji za granicą. Zasiadło w nich ponad 267 tys. wyborców, z tego 5 tys. za granicą. Dla porównania w:
- 2020 r. – 27,2 tys. OKW (169 za granicą), a w nich ponad 200 tys. wyborców
- 2015 r. – 27,8 tys. OKW (229 za granicą), a w nich ponad 220 tys. wyborców.
Jak zaznacza przewodniczący PKW Sylwester Marciniak, wybory w 2020 r. odbywały się w warunkach pandemii, co ograniczyło możliwość tworzenia komisji w niektórych krajach – tam głosowano korespondencyjnie.
Najwyższa od lat w wyborach prezydenckich jest też liczba komitetów wyborczych kandydatów, które zgłosiły swój udział w wyścigu po fotel prezydencki. W tych wyborach chciały się zarejestrować 52 komitety wyborcze. Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała 44 z nich (jednym z wymogów jest zebranie 1000 podpisów poparcia). Ale tylko 13 z nich zdołało zarejestrować kandydata na prezydenta (czyli przedstawić 100 tys. ważnych podpisów z poparciem), choć pudła z kartonami, w których było i 120 tys. a nawet 140 tys. podpisów złożyło także czterech innych pretendentów – wiarygodność tych podpisów zakwestionowała jednak PKW.
Dla porównania, PKW w wyborach prezydenta w:
- 2020 r. - przyjęła zgłoszenia 40 komitetów wyborczych, zarejestrowała 35,
- 2015 r. - przyjęła zgłoszenia 26 komitetów wyborczych, zarejestrowała 23,
- 2010 r. – przyjęła zgłoszenia 17 komitetów, zarejestrowała 10.
Przeczytaj także: Rejestracja komitetu wyborczego to pierwszy krok do prezydentury
Tak wybiera się członka komisji
Zgodnie z art. 182. par. 1a kodeksu wyborczego w skład każdej obwodowej komisji wyborczej powołuje się:
- 7 osób w obwodach głosowania do 1000 mieszkańców;
- 9 osób w obwodach głosowania od 1001 do 2000 mieszkańców;
- 11 osób w obwodach głosowania od 2001 do 3000 mieszkańców;
- 13 osób w obwodach głosowania powyżej 3000 mieszkańców.
Jeżeli liczba członków komisji miałaby być mniejsza lub większa niż ustawowy skład – pozostałych kandydatów na członków komisji wyłania się w drodze publicznego losowania, spośród osób zgłoszonych przez wszystkich pełnomocników wyborczych lub innych osób, które zgłosiły się do pracy w komisji. W celu uzupełnienia składu komisji pełnomocnicy wyborczy mogą zgłosić do losowania tyle osób, ile brakuje do ustawowego składu liczbowego komisji. Losowanie przeprowadza, w imieniu komisarza wyborczego, urzędnik wyborczy lub pracownik urzędu gminy.
Czytaj także artykuł w LEX: Gąsior Tomasz, Obowiązek sprawozdawczy komitetów wyborczych>
Komitety bez kandydatów, ale z dietą
- Zgodnie z przepisami Kodeksu Wyborczego większość członków obwodowych komisji wyborczych została zgłoszona i wybrana z kandydatów komitetów wyborczych – poinformował Sylwester Marciniak, przewodniczący PKW.
Z danych PKW wynika, że w tegorocznych wyborach największą liczbę członków komisji (75 proc.) stanowili członkowie 13 komitetów kandydatów którzy uczestniczyli w wyborach. To reprezentacja ponad 201 tys. osób, w tym komitet wyborczy:
- Rafała Trzaskowskiego reprezentowało 31 395 wyborców
- Karola Nawrockiego – 29 968
- Szymona Hołownię – 25 946
- Magdalenę Biejat – 23 857
- Sławomira Mentzena – 21 358
- Marka Jakubiaka – 16 911
- Grzegorza Brauna – 14 552
- Adriana Zandberga – 9 843
- Marka Wocha – 9 564
- Krzysztofa Stanowskiego – 6 737
- Artura Bartoszewicza - 6 091
- Macieja Maciaka – 3 631
- Joannę Senyszyn - 1 201
Pozostałe ponad 13,5 proc. (35 tys. wyborców) stanowili przedstawiciele 31 zarejestrowanych komitetów, które nie wystawiły kandydata. Jedne wprowadziły do komisji setki członków - np. komitet Sebastiana Rosy (982 osoby), Katarzyny Łysik (741 osoby), Jolanty Dudy (145 osoby)inne nawet tysiące osób – np. komitet Wiesława Lewickiego (5 094 osoby), Pawła Tajno (4 672 osoby) czy Piotra Lechowicza (3 621). Członkowie OKW spoza komitetów wyborczych stanowią niespełna 8,2 proc. składu (22 tys. osób).
Zobacz także wzór dokumentu w LEX: Informacja o składzie Obwodowej Komisji Wyborczej ds. przeprowadzenia głosowania>
Czy obecny model jest właściwy?
Obsada obwodowych komisji wyborczych od lat jest przedmiotem debaty publicznej. Pojawiają się głosy, że niektórzy tylko po to rejestrują komitety wyborcze, aby dać zarobić „swoim ludziom”. W wyborach prezydenckich dieta w I turze wynosi 500 zł dla członka OKW, 600 zł dla zastępcy przewodniczącego OKW, 700 zł dla przewodniczącego OKW. W drugiej turze będzie to 75 proc. tej kwoty. Jak przekazał Rafał Tkacz, szef Krajowego Biura Wyborczego, wybory prezydenckie będą kosztować skarb państwa 550 mln zł, większość pieniędzy pochłoną właśnie wynagrodzenia, także dla całej rzeszy mężów zaufania.
Czy należy więc zmienić system powoływania obwodowych komisji wyborczych? Czy należałoby ograniczyć ich skład tylko do reprezentantów tych komitetów, których kandydaci zostali zarejestrowani? Jak powinien wyglądać ów czynnik społeczny?
Cnot obywatelskich coraz mniej
Grzegorz Kubalski, prawnik, zastępca dyrektora Biura Związku Powiatów Polskich wskazuje, że sytuacja związana z traktowaniem komisji wyborczych jako źródła dorywczego dochodu jest elementem większego problemu – komercjalizacji coraz szerszego zakresu działań społecznych. Wynika to z faktu, że z coraz większą nieufnością patrzy się na zachowania, które opierają się na zapominanym dziś haśle „cnoty obywatelskie”, czy też stanowią realizację obowiązków społecznych.
- To jednak ślepa uliczka – demokracja jako ustrój, a nie mechanizm podejmowania decyzji, jest w stanie przetrwać jedynie wówczas, gdy dostatecznie duża grupa osób jest gotowa bezinteresownie włączać się w jej mechanizmy. Z tego chociażby względu za kuriozalne uznałem wprowadzenie diet dla mężów zaufania. O ile w przypadku członków komisji wyborczej mamy do czynienia z wykonaniem pewnej pracy, to mąż zaufania w interesie popieranej partii, ugrupowania, czy kandydata - nadzoruje prawidłowość głosowania. Czy jesteśmy pewni, że powinno to być wynagradzane? Czy nie pociąga to za sobą pojawienie się „mężów zaufania”, których bardziej interesuje dieta, niż pilnowanie procesu wyborczego? – wskazuje Grzegorz Kubalski. Wskazuje, że zauważany trend jest niebezpieczny nie tylko z punktu widzenia aksjologii, lecz również praktyki.
- Mówiąc dyplomatycznie: niekoniecznie wszyscy przedstawiciele poszczególnych komitetów wyborczych są dostatecznie sprawni w przeprowadzaniu głosowania. To oczywiście jest kwestia znalezienia złotego środka między profesjonalizmem komisji wyborczych, a ich obywatelskim charakterem. Wymaga to pogłębionej dyskusji publicznej – już teraz jednak można wprowadzić zmiany poprawiające sytuację. Przede wszystkim nie ma uzasadnienia do uwzględniania w składach komisji wyborczych przedstawicieli komitetów wyborczych, którzy nie zarejestrowali swoich kandydatów. Z kolei dieta dla członków komisji wyborczych może być utrzymana, jednak powinna mieć znaczenie bardziej symboliczne niż ekonomiczne – przekonuje Grzegorz Kubalski.
Czytaj także artykuł w LEX: Zych Radosław, Problem statusu prawnego członków obwodowych komisji wyborczych jako funkcjonariuszy publicznych>
Społeczny charakter komisji a profesjonalizm
Ale pojawiają się też inne argumenty:
- Już samo skompletowanie składu komisji bywa problematyczne. Zazwyczaj przyjmuje się do niej każdego, kto się zgłosi, ponieważ brakuje chętnych. Wprowadzenie dodatkowych barier czy zakazów mogłoby jeszcze bardziej ograniczyć liczbę kandydatów gotowych do udziału w tych pracach. A warto pamiętać, że to wbrew pozorom wymagające i stresujące zajęcie - mówi prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista (Kancelaria Chmaj i Partnerzy spółka partnerska), autor komentarza „Prawo wyborcze w Polsce”.
Ostrożny jest też dr hab. Grzegorz Makowski, prof. Szkoły Głównej Handlowej. Wskazuje, że obecny model stanowi wynik politycznego konsensusu.
- Oczywiście, zgadzam się, że część osób trafia do komisji głównie ze względu na diety. Nie jest to etyczne. Nie poprawia efektywności procesu wyborczego. Zaburza idealistyczną wizję obywatelskich komisji wyborczych. Z drugiej strony, to nie wystarczy, żeby zmienić ten model. Póki, co nie odnotowano, żeby na tym tle powstały jakieś masywne nadużycia – przynajmniej nic mi o nich nie wiadomo. Patrząc całościowo na proces wyborczy, trudno wskazać jakieś zasadnicze, negatywne skutki dla procesu wyborczego jako całości, które można by bezpośrednio powiązać z obecnym sposobem obsadzania komisji – wskazuje Grzegorz Makowski.
Wprawdzie radca prawny Dariusz Lasocki, z kancelarii RK Legal, członek PKW w latach 2020-2024 dostrzega, że bardzo często komitety wyborcze są powoływane i startują (głównie w wyborach samorządowych), aby jakaś grupa osób dostała diety za zasiadanie w komisjach, ale uważa, że to jednak nadal nie jest przesłanka, dla której należałoby dokonywać tutaj radykalnych zmian.
- Wybory to papierek lakmusowy demokracji, kto jak nie wyborcy i przedstawiciele partii politycznych, w sposób zgodny z Kodeksem wyborczym ma pilnować ich prawidłowości. Obok instytucji w dużej mierze obywatelskiej komisji obwodowej są również mężowie zaufania czy przedstawiciele stowarzyszenia/fundacji. Ci ostatni działają jako obserwatorzy społeczni. Również prace samej PKW są poddane kontroli, gdyż w siedzibie PKW mogą właściwie cały czas w dniu wyborów przebywać mężowie zaufania i obserwatorzy i uczestniczyć w posiedzeniach PKW – wskazuje Dariusz Lasocki.
Czytaj także w LEX: Skotnicki Krzysztof, Spojrzenie na konstytucyjną regulację prawa wyborczego po dwudziestu pięciu latach jej obowiązywania>
Cena promocyjna: 62.1 zł
|Cena regularna: 69 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 48.3 zł
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.










