W spotkaniu, zorganizowanym przez NIK wspólnie z Fundacją Karuna, działającą na rzecz bezdomnych zwierząt, uczestniczyli przedstawiciele stowarzyszeń, fundacji i pracowników gmin, którzy chcą prowadzić tzw. dobre praktyki w związku z ochroną zwierząt.
Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski podkreślił, że Izba szczególnie w ostatnich dwóch latach zajmowała się problematyką bezdomności zwierząt. Podkreślił, że doświadczenia innych krajów, szczególnie tych z Europy Zachodniej, pokazują że kastracja, sterylizacja i czipowanie zwierząt doprowadzają do radykalnego ograniczenia ich bezdomności.
Kwiatkowski przypomniał, że dzięki zmianie w ustawie o ochronie zwierząt samorządy mogą finansować zabiegi kastracji, sterylizacji także dla zwierząt, które mają swoich właścicieli. Zaznaczył jednak, że nie wszystkie gminy korzystają z tej możliwości. "Dzisiaj w praktyce ponad 95 proc. funduszy gminy wydają na umowy z hyclami i na realizację opieki - opieki mówię w cudzysłowie - w poszczególnych placówkach, a liczba bezdomnych zwierząt wcale nie maleje w Polsce" - ocenił Kwiatkowski.
Dodał, że w przypadku gmin, które przeznaczyły pieniądze na zabiegi sterylizacji, kastracji i czipowania, udało się osiągnąć polepszenie dobrostanu zwierząt i zmniejszenie ich bezdomności.
Prezes Fundacji Karuna Beata Krupianik z podkreśliła, że w Polsce rośnie zarówno liczba bezdomnych zwierząt, jak i skala przemocy wobec nich. Jej zdaniem przyczyną takiej sytuacji jest zły system opieki nad zwierzętami, który opiera się na "zbieraniu zwierząt". "Stosowany od lat, ten sam model ochrony zwierząt skoncentrowany na gromadzeniu zwierząt w schroniskach, nie sprawdza się. Zaowocował natomiast wzrostem liczby bezdomnych zwierząt i gigantycznym wzrostem wydatków" - oceniła.
"Kontrola gmin nad wydatkowanymi pieniędzmi jest praktycznie żadna. Bywały takie sytuacje, że gmina zawarła umowę z hyclem, który wskazał w umowie schronisko, ale tego schroniska w ogóle nie było. Wywiózł tam zwierzęta, w tysiącach licząc. Takich zdarzeń jest bardzo dużo" - powiedziała Krupianik.
Wskazała, że problemem są także przepełnione schroniska. Podała przykład schroniska w Wojtyszkach w woj. łódzkim, w którym przebywa ponad 4 tys. psów. "Wystarczy być w schronisku, w którym jest 200 psów, by zobaczyć, że zwierzęta, które w takim miejscu przebywają, nie mają żadnych szans, żeby być zdrowymi psychicznie. W takich warunkach nie ma szans na socjalizację zwierząt i dobrą opiekę" - podkreśliła.
Dodała, że przez problem przepełnionych schronisk, kolejne zwierzęta są wywożone czasami 300 km poza miejscem znalezienia. Podkreśliła, że w takiej sytuacji odnalezienie zaginionego zwierzęcia przez opiekunów jest praktycznie niemożliwe.
Jej zdaniem należy ustawowo wprowadzić przepisy ograniczające wydatki organizacji pożytku publicznego na reklamę i regulujące zarobki zarządu w organizacjach. Krupianik proponuje także wprowadzenie internetowej ogólnopolskiej bazy danych zwierząt znalezionych i nałożenie obowiązku na gminy wprowadzania danych tych zwierząt. Ponadto jest za wprowadzeniem monitoringu w schroniskach z dostępem do internetowego podglądu dla służb nadzoru weterynaryjnego i policji.
Podkreśliła, że istotne jest także wprowadzenie dla gmin obowiązku finansowania kastracji, sterylizacji i czipowania zwierząt, które mają właścicieli. "Jeżeli jest dobry wolontariat, jeżeli jest współpraca, są działania kastracyjne to może to przynieść dobre efekty, ale to wszystko musi być razem" - podkreśliła Krupianik.
Ministerstwo rolnictwa przygotowuje nowe przepisy dotyczące rejestracji psów i kotów; o rozpoczęciu prac nad nimi poinformowało w lipcu. Projektowana ustawa zakłada obowiązkowe czipowanie psów i dobrowolne kotów. Mowa jest w niej także o utworzeniu centralnej bazy danych zwierząt domowych. Na konieczność utworzenia takiego systemu wskazywała m.in. NIK.(PAP)