RPO powołuje się przy tym na ustawę z 9 marca 2017 r. o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa, na mocy której powołano Komisję Weryfikacyjną zajmującą się „dziką reprywatyzacją”. Założeniem ustawy - jak przypomina Rzecznik - miało być usunięcie wszelkich skutków decyzji reprywatyzacyjnych wydanych z naruszeniem prawa, w szczególności wyrównanie dotkliwych krzywd wyrządzonych lokatorom. Zastępca RPO Stanisław Trociuk, w wystąpieniu do ministra sprawiedliwości podkreśla, że praktyce okazuje się to trudne do realizacji, że względu na "złożoność stosunków prawnych, których ustawa nie uwzględnia".

Trwają też prace nad tzw. dużą ustawą reprywatyzacyjną. Projekt został przedstawiony w październiku ubiegłego roku. Jak wówczas informowano, przewiduje on m.in. takie rozwiązania jak rekompensatę w wysokości do 20 proc. wartości mienia przejętego przez państwo po 1944 r. czy zakaz zwrotów w naturze i handlu roszczeniami. Szacunkowy koszt jej skutków wyniósłby od 10 do 15 mld zł. został przedstawiony na początku roku. Tzw. prawo rekompensaty ma być w niej wąsko ukształtowane. Przysługiwać ma tylko osobom fizycznym, które w dniu przejęcia nieruchomości były właścicielami (współwłaścicielami) nieruchomości, posiadały obywatelstwo polskie, a także ich małżonkom i następcom prawnym, o ile są wstępnymi lub zstępnymi dawnych właścicieli.

 


Eksmisje po reprywatyzacji trudne do odwrócenia

Trociuk w swoim wystąpieniu podkreśla, że problem dotyczy lokatorów, wobec których prawomocne wyroki eksmisyjne nie zostały wykonane, lokatorów, którzy dobrowolnie bądź w wyniku działań egzekucyjnych opuścili lokale, a także tych, których sytuacja została ukształtowana wyrokami oddalającymi ich powództwo o ustalenie wstąpienia w stosunek najmu.

- Dziś nie mogą oni odzyskać prawa do mieszkania. Nie ma bowiem przepisu, który by to umożliwiał - nawet po uchyleniu decyzji reprywatyzacyjnej przez Komisję Weryfikacyjną - pisze.

Dodaje, że ustawa rozbudziła nadzieje na odwrócenie niekorzystnych skutków działania "dzikiej reprywatyzacji", jednakże nadzieje te nie mogą być zrealizowane. - Wprawdzie stanowi ona, że czynności prawne dokonane przez osobę, na rzecz której wydano decyzję reprywatyzacyjną uznaje się za bezskuteczne wobec osoby zajmującej nieruchomość lub jej część, ale nie uwzględnia to bardziej skomplikowanych sytuacji. Nie daje też podstaw do uznania, że niweczy to skutki prawomocnych orzeczeń sądowych  - dodaje. 

Czytaj: Sebastian Kaleta: Luki prawne zachęcały do dzikiej reprywatyzacji>>

Nie pomoże nawet skarga nadzwyczajna? 

Zastępca Rzecznika podnosi, że z braku wyraźnej regulacji, decyzja Komisji Weryfikacyjnej o uchyleniu reprywatyzacji nie oznacza bezskuteczności prawomocnych wyroków sądowych.

 

- Niestety, żaden środek prawa procesowego cywilnego, umożliwiający weryfikację prawomocnych orzeczeń sądowych, cywilnych, nie jest adekwatny do wyeliminowania tych orzeczeń z obrotu prawnego, nawet skarga nadzwyczajna do Sądu Najwyższego. Wbrew zatem słusznym założeniom prawodawcy oraz oczekiwaniom społecznym - na gruncie obowiązującego stanu prawnego - nie jest możliwe w omawianych przypadkach zadośćuczynienie krzywdom poniesionym przez byłych lokatorów poprzez przywrócenie im posiadanych wcześniej uprawnień – stwierdza. 

W jego ocenie problemu nie rozwiąże zawieranie nowych umów najmu przez gminę bądź Skarb Państwa.