Projekt wniosła grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości, a w Sejmie prezentował go 9 września były wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. To ważna informacja, bo taki projekt, a być może ten sam, został przygotowanych podczas rządów Zjednoczonej Prawicy, ale nie został wtedy uchwalony. - To jest propozycja Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość, ale ja bym chciał, żeby akurat w przypadku tego projektu odejść od polityki – apelował poseł.

Zjawisko groźne, a w Polsce szczególnie

Zdaniem autorów projektu w polskim prawie brakuje definicji patostreamingu, nie ma jej również w anglojęzycznej literaturze przedmiotu. Tymczasem zjawisko to w takiej skali, jak w naszym kraju, nie występuje nigdzie w Europie. Na to, że to zjawisko rozwija się szczególnie w Polsce i w Europie środkowowschodniej, zwraca też uwagę Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu.
Do tego z patostreamingu wiele osób uczyniło sposób zarobkowania, patostreamerzy niejednokrotnie utrzymują się z darowizn od osób oglądających ich transmisje, a liczba odbiorców dochodzi niekiedy do kilku tysięcy. - Patostreaming to zjawisko, które od wielu lat miało być uregulowane. Były takie prace, były okrągłe stoły, miały być projekty, różne propozycje zmian, ale efekt jest taki, że po wielu latach nadal, praktycznie rzecz biorąc, nie ma możliwości zasadniczo ścigania ludzi, którzy rozpowszechniają za pośrednictwem internetu czyny zabronione i robią to najczęściej dla pieniędzy. Po prostu chcą zarabiać – tłumaczył Michał Wójcik.
Czytaj: Co trzeci nastolatek ofiarą cyberprzemocy>>
 

Projekt przewiduje dodanie w kodeksie karnym po artykule 255a art. 255b. Zakłada on, że odpowiedzialność karną (od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności, a w przypadku działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – od 6 miesięcy do 8 lat) poniesie ten kto, za pośrednictwem sieci teleinformatycznej rozpowszechnia w postaci obrazu lub dźwięku treści przedstawiające popełnienie czynu zabronionego przeciwko życiu lub zdrowiu, wolności, wolności seksualnej, obyczajności, rodzinie i opiece, przestępstwa z użyciem przemocy, zachowanie polegające na znęcaniu się nad zwierzęciem lub zabiciu zwierzęcia, stanowiącego naruszenie nietykalności cielesnej, w sposób prowadzący do poniżenia lub upokorzenia innej osoby.


Zwolennicy i przeciwnicy wprowadzenia kar

Niezależnie od pochodzenia projektu, interesujący jest spór o jego podstawowe założenie, czyli czy potrzebne jest do walki z tym zjawiskiem wprowadzenie specjalnie do niego adresowanych kar. Opinie na ten temat rozkładają się bardziej merytorycznie niż politycznie. I tak rzecznik praw obywatelskich jest za zmianami w prawie karnym i przekonuje, że w celu skutecznej walki z tym zjawiskiem, niebezpiecznym zwłaszcza dla dzieci i młodzieży, niezbędne jest wprowadzenie karalności świadomego prezentowania treści przemocowych dzieciom i nawoływania do przestępstwa dla osiągnięcia korzyści majątkowej - co objęłoby patostreamerów, którzy monetyzują swe transmisje, zachęcając do przemocy. Podobne stanowisko zajmuje rzecznik praw dziecka. Również Państwowa Komisja ds. Przeciwdziałania Wykorzystywaniu Seksualnemu Małoletnich pozytywnie ocenia projekt i stwierdza, że działania mające na celu penalizację upowszechniania treści brutalnych, drastycznych, upokarzających lub demoralizujących zdecydowanie zasługują na wsparcie.

Ale już sceptyczny stosunek do tego zamiaru można znaleźć w opinii Sądu Najwyższego. Także w opinii Ośrodka Studiów i Analiz Legislacyjnych Krajowej Rady Radców Prawnych można przeczytać o wątpliwościach co do kryminalizacji patostreamingu, w sytuacji w której środki administracyjne, zwłaszcza wobec podmiotów gospodarczych stwarzających warunku dla aktywności patostreamerów, mogłyby być skuteczniejszym instrumentem. Podobnie Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu, uznając szkodliwość patostreamingu, wyraża wątpliwość co do tego, czy walka z tym zjawiskiem wymaga dodatkowej regulacji karnej. – Wnioskodawcy nie wykazali, że istniejące regulacje o charakterze cywilnym czy administracyjnym nie są nieskuteczne w zapobieganiu zjawisku patostreamingu. Tym samym, nie dowiedli, że skuteczne przeciwdziałanie patostreamingowi w innych gałęziach prawa nie jest możliwe – czytamy w opinii.
Czytaj: Patostreaming wciąż czeka na kary, jak za pornografię>>
 

Czy wystarczy administracyjne i cywilne?

W sejmowej debacie po pierwszym czytaniu dominowało poparcie dla wprowadzenia solidniejszych sankcji za zamieszczanie szkodliwych treści, chociaż w paru wystąpieniach pojawiły się lekkie uszczypliwości pod adresem PiS, że powinni to załatwić podczas swoich rządów. Przeważały jednak argumenty merytoryczne, zapowiadające spór o tym, czy reakcja na to zjawisko ma być realizowana przy pomocy prawa karnego, czy administracyjnego i cywilnego. – Zmiany winny prowadzić do penalizacji szeroko rozumianego rozpowszechniania treści patologicznych, brutalnych, poniżających, demoralizujących lub naruszających godność człowieka - mówiła w imieniu Koalicji Obywatelskiej poseł Magdalena Małgorzata Kołodziejczak. Ale postawiła pytanie, czy przepisy dotyczące patostreamingu muszą znaleźć się w kodeksie karnym. Czy nie należy w pierwszej kolejności przeanalizować innych gałęzi prawa, m.in. prawa administracyjnego? Czy właściciel bądź administrator platformy, na której umieszczone są gorszące treści i filmy, nie powinien ponosić daleko idących konsekwencji administracyjnych, np. bardzo wysokich kar finansowych?
Także poseł Michał Pyrzyk w imieniu PSL przyznał, że to poważny problem wymagający uregulowania, choć też zgłaszał uwagi co do sposobu reakcji karnej, ale zadeklarował poparcie dla dalszych prac nad projektem. Podobną deklarację złożył poseł Łukasz Osmalak z klubu Polska 2050, ale zastrzegł, że jedną z najtrudniejszych rzeczy będzie zdefiniowanie samego pojęcia patostreamingu. - Myślę, że wszyscy, którym zależy na tym, żeby rozwiązać ten problem, powinni naprawdę wyciągnąć teraz wszystkie ręce na pokład i zastanowić się dokładnie nad tym, jak my jesteśmy w stanie patostreaming zdefiniować – powiedział z sejmowej trybuny. A posłanka Katarzyna Ueberhan z Lewicy wskazała, że wątpliwości może budzić zbyt szerokie i nieprecyzyjne sformułowanie w projekcie znamion czynu zabronionego. I przypomniała, że zgodnie z zasadą subsydiarności prawa karnego ingerencja poprzez sankcje karne powinna być stosowana jako środek ostateczny, gdy inne formy reakcji nie przynoszą skutku.- Wydaje się więc, że w pierwszej kolejności warto rozważyć wzmocnienie środków administracyjnych np. poprzez obowiązki platform internetowych i sankcje wobec platform, które umożliwiają rozpowszechnianie takich treści – powiedziała.

W komisjach będzie spór o zakres ingerencji karnej

Różnego typu uwagi do projektu zgłoszono podczas pierwszego czytania wiele, ale w sumie posłowie, niezależnie od opcji politycznej byli zgodni, że trzeba go skierować do dalszych prac w komisjach sejmowych. Za dalszymi pracami nad projektem był także występujący debacie w podwójnej roli poseł Michał Gramatyka z Polski 2050, który jest też wiceministrem cyfryzacji. – Moim zdaniem, i myślę, że zdaniem wielu profesjonalistów również, prawo karne to nie jest miejsce na regulowanie tego typu wydarzeń, tego typu zjawisk i tego typu rzeczy. Będzie bardzo trudno w reżimie prawa karnego prowadzić postępowania, kończyć te postępowania przedstawieniem zarzutów, aktem oskarżenia czy potem wyrokiem ze względu na samą konstrukcję tego prawa karnego - powiedział.

Trochę krytycznych uwag do projektu, chwaląc jednak intencję uregulowania problemu, przedstawił sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. - Jeżeli chcemy zmierzyć się z tematem patostreamingu, to nie powinniśmy zaczynać od końca, czyli regulowania prawa karnego, które powinno być częścią tej legislacji – stwierdził. Sugerował też, by problemu patostreamingu podejść trochę szerzej niż poprzez regulację kodeksu karnego. - To jest też ten moment, kiedy powinniśmy pomyśleć, dlaczego ci młodzi ludzie w ten sposób w stosunku do siebie postępują. Chodzi o to, żebyśmy na ten problem patostreamingu nie patrzyli tylko od strony karania tych zjawisk, ale starali się im zapobiegać, pomagać tym ludziom zrozumieć ten trudny i skomplikowany cyfrowy świat, który jest wokół nich – mówił. I zapowiedział aktywny udział resortu sprawiedliwości w pracach komisji sejmowych nad tym projektem.

Debata w komisjach na pewno będzie ciekawa, a na podstawie dyskusji podczas pierwszego czytania projektu można mieć nadzieję, że praca ta toczyć się będzie ponad podziałami politycznymi.

 

Nowość
Współczesne wyzwania w kryminalistyce. Prawa człowieka, technologie i interdyscyplinarność
-10%

Cena promocyjna: 224.1 zł

|

Cena regularna: 249 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 179.28 zł