Tak wiceminister sprawiedliwości Michał Woś odpowiedział Adamowi Bodnarowi, który zwrócił się do premiera Mateusza Morawieckiego o poprawę standardów ochrony przed przemocą seksualną. – Musimy wspólnie zgodzić się na to, że do zgwałcenia dochodzi zawsze, gdy brak jest pozytywnej, tj. świadomej, wolnej, autonomicznej i nieprzymuszonej zgody na zbliżenie – napisał Rzecznik do premiera 13 lutego 2021 r.

Sprawa zgody wymaga doregulowania

W ocenie RPO prawo nie działa, gdy do sytuacji intymnej dochodzi bez zgody jednej ze stron. Pokazuje, że istota zmiany polega na wycofaniu się z teorii wolności seksualnej (brak sprzeciwu oznacza zgodę) na rzecz autonomii seksualnej (relacja seksualna bez zgody jest gwałtem). Zwraca uwagę, że na całym świecie w taki sposób zmienia się nastawienie do gwałtu.

Czytaj: Gwałt zawsze, gdy nie było zgody - lepsza ochrona ofiar czy krok w stronę absurdu>>

RPO wskazuje, że przyjęta w polskim ustawodawstwie definicja zgwałcenia, a wraz z nią innych przestępstw seksualnych (art. 197 Kodeksu karnego), jest wyrazem teorii wolności seksualnej, która uwypukla konieczność wyrażenia sprzeciwu wobec niechcianych zachowań seksualnych. I przekonuje, że współczesne standardy ochrony praw człowieka mówią w tym miejscu o teorii autonomii seksualnej, która kładzie nacisk na świadomą zgodę, wolną od przymusu, strachu i dezorientacji. - Zmiana definicji przestępstwa zgwałcenia zapewni odpowiednią ochronę osobom doświadczającym przemocy seksualnej - stwierdza RPO.

 


MS: Kodeks chroni wolność seksualną

Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś odpisał Rzecznikowi, że uregulowana w art. 197 Kodeksu karnego penalizacja czynności seksualnych bez zgody pokrzywdzonego chroni wolność seksualną rozumianą jako wolność od nacisków w przedmiocie decyzji odnoszącej się do zachowań ze sfery życia seksualnego człowieka oraz przed przełamującymi opór pokrzywdzonego naciskami w postaci przymusu fizycznego, przymusu psychicznego i podstępnego doprowadzenia do czynności seksualnych.

Uzasadniając odmowę realizacji postulatu RPO wiceminister stwierdził też, że brak zgody na obcowanie płciowe jest immanentną cechą zgwałcenia z art. 197 § 1 k.k. Potwierdza ten brak stawianie przez ofiarę oporu, przy czym nie musi być to opór fizyczny. Pokrzywdzony nie musi się efektywnie bronić lub wyczerpać wszystkie dostępne środki obrony (wyrok SN z 8.10.1997 r., V KKN 346/96, Prok. i Pr. 1998, Nr 4, poz. 2).

- Polska doktryna i orzecznictwo odeszły bowiem od wymogu ekspresyjności oporu. Trafnie nadto wskazuje się w judykaturze, że zgwałcenie nie musi łączyć się z powstaniem obrażeń ciała i o ile uzewnętrzniony jest brak zgody pokrzywdzonej, racjonalnie do proporcji sił, to mamy do czynienia z realizacją znamion tego przestępstwa - czytamy w piśmie. Według jego autora, opór ofiary nie musi polegać na fizycznym przeciwstawieniu się użytym przez sprawcę środkom zmuszania i w zależności od sytuacji jego dostrzegane dla sprawcy uzewnętrznienie może sprowadzać się do innych form, np. płaczu, ustnych wypowiedzi, szarpania czy prób wzywania pomocy (wyrok SA w Katowicach z 8.4.2009 r., II AKa 72/09, OSA 2010, Nr 8, poz. 37).

Dobry międzynarodowy standard

Wiceminister stwierdził też, że rozwiązania prawno-karne w zakresie przestępstw przeciwko wolności seksualnej w polskim porządku prawnym spełniają standardy międzynarodowe, a interpretacja tych standardów przedstawiona w piśmie RPO do premiera jawi się jako nadmiarowa w odniesieniu np. do wymogów art. 36 Konwencji.

Michał Woś dodał też, że regulacje tzw. konwencji stambulskiej są nadmiarowe, a w kontekście negatywnej oceny jej ideologicznej warstwy całkowicie zasadne jest jej wypowiedzenie, jako że pozostanie to bez żadnego negatywnego wpływu na poziom ochrony, gwarantowany przez narzędzia krajowe.

- Podsumowując, wskazać zatem należy, że funkcjonująca w polskim porządku prawnym definicja przestępstwa zgwałcenia z art. 197 k.k. nie wymaga w chwili obecnej podjęcia działań legislacyjnych, we wskazanym przez Rzecznika Praw Obywatelskich kierunku - czytamy w odpowiedzi wiceszefa MS.