Krzysztof Sobczak: Czy zwrócił pan uwagę, że wśród 66 zmian w tzw. ustawie Covidowej, której celem jest regulowanie zasad walki z pandemią koronawirusa jest także wiele zmian w kodeksie karnym i w procedurze karnej?

Andrzej Zoll: Owszem zauważyłem i ubolewam nad tym. Bo zmian w kodeksach, szczególnie takich, które mają znaczenie dla praw obywatelskich, nie można przeprowadzać w taki sposób.

Czytaj: Coraz więcej bubli i absurdów - fatalnie tworzone prawo>>

No chyba, że to zmiany mające pomagać w zwalczaniu pandemii, albo usprawniać funkcjonowanie państwa i jego instytucji w tym czasie.

Zgoda, nie protestowałbym, gdyby to tylko o takie zmiany chodziło. No może wśród tych wielu zmian "karnych" przyklejanych do kolejnych nowelizacji covidowych dałoby tak kilka uzasadnić, na przykład te pozwalające na prowadzenie postępowań przy pomocy środków elektronicznych, czy dotyczące terminów sądowych. Rzeczywiście nadzwyczajna sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, wymaga dostosowania do niej w pewnym zakresie także wymiaru sprawiedliwości. Ale już w takim trybie nie można wprowadzać zmian dotyczących istoty procesu i uprawnień jego uczestników.

Czytaj: Legislacja w Polsce 2020 r. - kolejny raport o inflacji prawa>>

A można poszerzać kompetencje prokuratury, kosztem sądu?

Tego absolutnie nie wolno. To są ustrojowe sprawy, mające swoje podstawy w konstytucji, a więc jakiekolwiek zmiany w tym zakresie muszą być zgodne z konstytucją i do tego muszą być przeprowadzane w specjalnym trybie, właściwym dla kodeksów.

Czytaj: Jeszcze więcej władzy dla prokuratora - warunkiem listu żelaznego brak jego sprzeciwu>>
 

Potrzebne są wyższe standardy legislacyjne dla kodeksów?

Tak. Wprawdzie kodeksy są zwykłymi ustawami, ale proces legislacyjny dotyczący kodeksów, wszystkich, nie tylko karnych, ze względu na ich szczególną pozycję w systemie prawnym, wymaga innego postępowania. Na przykład projekty muszą być znacznie wcześniej przedstawiane posłom niż przy zwykłych ustawach, one muszą też być konsultowane, poddane ocenie prawników. A u nas tego nie przestrzega się, czego wiele dowodów mieliśmy w ostatnich miesiącach. Przecież bywało, że na dwie godziny przed uchwaleniem ustawy posłowie dostawali tekst projektu.

 

No i udawanie, że to projekt poselski, podczas gdy oczywistym było, że powstał w Ministerstwie Sprawiedliwości.

No właśnie. Takie rzeczy zdarzały się też w innych czasach, ale teraz to już jest patologia. Jeśli nawet ta uproszczona i szybsza ścieżka, bo te projekty nie muszą być kierowane do konsultacji społecznych, była uzasadniona w odniesieniu do jakichś zmian dotyczących walki z epidemią, gdzie często liczy się czas, to nie ma żadnego uzasadnienia, by w ten sposób zmieniano kodeks karny czy kodeks postepowania karnego.

Czytaj: Szykuje się masowa inwigilacja? Pod hasłem walki z terroryzmem nowe uprawnienia dla służb>>
 

Tego typu zmian było dość dużo, poza poszerzaniem kompetencji prokuratury dotyczyły ograniczania prawa oskarżonego do obrony, było także podwyższanie kar za wybrane przestępstwa.

To jest złamanie podstawowej zasady pracy nad kodeksami. Tak nie można stanowić przepisów, które tak bardzo ingerują w prawa obywatelskie. Ale uchwalenie każdej ustawy powinno być poprzedzone solidną debatą, fachowymi i społecznymi analizami. A już szczególnie powinno to dotyczyć projektów poselskich, które w obecnej praktyce pojawiają się nagle i szybko są uchwalane. Rządowe to przynajmniej są trochę wcześniej przedstawiane, możliwe są jakieś reakcje na nie, zainteresowane środowiska czy instytucje mogą zgłosić uwagi, jeśli oczywiście zdążą.
 

Nie wiem, czy obecny Trybunał Konstytucyjny chciałby się tym zająć, ale czy takie naprędce i na skróty wprowadzane zmiany do kodeksów karnych mogą być podstawą do ich zaskarżenia?

Absolutnie tak. Nawet gdyby nie było żadnych zarzutów merytorycznych do wprowadzonych zmian, to sama procedura legislacyjna jest do podważenia i ona powinna być podważona. Szczególnie, jeśli to zderzy się z tym, że gdy przypadkowa poprawka zostanie uchwalona wbrew oczekiwaniom kierownictwa partii rządzącej, to powtarza się głosowanie. To w sumie pokazuje jak obecnie traktuje się podstawowe zasady legislacji. Można powiedzieć, że Sejm w Polsce nie odgrywa dziś żadnej roli. Tam tylko przyklepywane są decyzje kierownictwa partii, a w przypadku przepisów karnych decyzje kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. A te wprowadzane są bez namysłu, bez ogólnego planu, nie służą jakiejś dobrej reformie systemu, tylko wprowadzają chaos.

 


Tu muszę trochę zaoponować. Bo ja widzę generalny kierunek tej ekipy, jakim jest zaostrzanie prawa, zwiększanie uprawnień prokuratury kosztem sądów, ograniczanie praw procesowych oskarżonych. 

Ma pan rację, ja też to doskonale widzę. Ale zwiększanie represyjności prawa karnego i osłabianie władzy sądowniczej do niczego dobrego nie prowadzi. To jest wyraźne obniżanie standardów charakterystycznych dla demokratycznego państwa prawnego.

Czytaj: Posłowie chcą usprawniać procesy karne i... ograniczać prawo do obrony>>
 

Czy do przyjęcia, zgodnie z tym standardami, jest takie doczepianie ważnych, często wręcz o ustrojowym charakterze zmian w kodeksach do ustaw dotyczących zupełnie innych problemów, tak jak doczepiono w ostatnich miesiącach wiele zmian w prawie karnym do kolejnych nowelizacji ustawy o zwalczaniu epidemii koronawirusa?

To jest niedopuszczalne i to jest psucie prawa. I jest w tej sprawie ważne orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego. Gdy ja tam pracowałem mieliśmy taką sprawę związaną z ustawą budżetową, bo wtedy było dość powszechną praktyką doczepianie do niej najróżniejszych zmian w innych ustawach, głównie finansowych, ale nie związanych bezpośrednio z budżetem. No i Trybunał stwierdził, że tak nie można, że ustawa budżetowa może dotyczyć tylko spraw związanych z budżetem państwa, z dochodami i wydatkami. Nie można doczepiać do niej żadnych innych regulacji. Ta zasada przez wiele lat obowiązywała i chyba w przypadku budżetu nadal obowiązuje. Ale ona powinna być stosowana generalnie w legislacji, bo zagrożenie płynące z tej niedobrej praktyki dotyczy wszystkich dziedzin prawa. Nie można dowolnie doklejać do projektu rozwiązań, które nie są merytorycznie związane z podstawową zmianą. Z konstytucyjnego punktu widzenia wątpliwe są rozwiązania typu "zmiana ustawy o zwalczaniu pandemii i innych ustaw" i nie wiadomo, co się w tych „innych” kryje.

 

Czasem ta podstawowa nowelizacja wymaga zmian w innych ustawach, by je dostosować do tej podstawowej zmiany.

To prawda, ale dla czystości zasad należałoby wymienić już w tytule projektu, w jakich ustawach proponuje się zmiany. Żeby to było jasne.
 

Jeśli te zmiany w innych ustawach dotyczą zupełnie innych dziedzin prawa, to one są w pewnym sensie ukryte i mogą nie zostać zauważone. Czasem można mieć wrażenie, że specjalnie jakieś kontrowersyjne zmiany są doklejane do takich projektów bez związku, żeby je ukryć przed opinią publiczną.

Zgadza się, też tak oceniam niektóre z tych "wrzutek". Jestem przekonany zresztą, że ten efekt jest osiągany, bo wiele z tych uchwalonych w ostatnich miesiącach zmian w prawie karnym poprzez doklejenie ich do bardzo obszernych i różnorodnych ustaw covidowych spowodowało, że nie tylko szeroka opinia publiczna, ale także wielu prawników ich nie zauważyło. Ja jako karnista też nie zawsze je zauważałem, bo przecież nie czytam wszystkich projektów, jakie trafiają do Sejmu i skąd mam wiedzieć, że zmiany w kodeksie karnym są w nowelizacji dotyczącej finasowania szpitali, czy pomocy dla przedsiębiorców. Gdyby taka zmiana była wniesiona oficjalnie, jako zmiana w prawie karnym, to wszyscy specjaliści by to zauważyli, byłaby jakaś dyskusja, może jakaś krytyka, albo uwagi dotarłyby do autorów projektu i do posłów. Jeśli autorzy tych zmian robią to specjalnie, to jest to bardzo poważne naruszenie konstytucyjnych zasad.