Czytaj: Nawet 100 lat więzienia - kara łączna do likwidacji>>

Rozmowa z prof. Andrzejem Zollem, karnistą, byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego, byłym rzecznikiem praw obywatelskich

Krzysztof Sobczak: Minister sprawiedliwości zapowiada zniesienie instytucji kary łącznej, co ma skutkować sumowaniem kar za różne przestępstwa i wydawaniem wyroków opiewających na przykład na 100 lat pozbawienia wolności.
Andrzej Zoll:
Moim zdaniem to jest kompletnie bez sensu. Instytucja kary łącznej została przyjęta już w kodeksie karnym z 1932 roku, potem w kodeksach z 1969 roku i tym obecnie obowiązującym z 1997 roku wprowadzono do niej pewne korekty. Ale sama idea i koncepcja kary łącznej nie była nigdy podważana. I sądzę, że to co proponuje obecnie minister sprawiedliwości świadczy tylko o tym, że on nie rozumie tej problematyki, to jest wręcz dyletanctwo w odniesieniu do prawa karnego.

Minister odwołuje się do prawa i praktyki w Stanach Zjednoczonych, gdzie zapadają takie sumowane wyroki i często słyszymy, że ktoś został skazany na przykład na 150 lat. Jest w tym jakaś idea, ma to jakieś dobre skutki?
Według mnie nie ma to dobrych skutków. Proszę zobaczyć jaka jest tego konsekwencja. Stany Zjednoczone mają najwyższy wsród państw rozwiniętych odsetek obywateli przebywajacych w zakładach karnych. W więzienach przebywa tam ponad 2 mln osób, a tzw. wskaźnik prizonizacji jest jednym z najwyższych na świecie. Wynosi on tam około 700 osób na 100 tys. ludności, podczas gdy w w większości państw europejskich nie przekracza 100. Oni tam mają z tym wielki problem, to bardzo obciąża finanse publiczne.

Ale korzyści to nie przynosi, bo te drakońskie kary stosowane w USA nie skutkują ograniczeniem przestępczości.
Oczywiście, że nie. I to jest dramat, bo można tak bez końca podnosić wysokość kar i wydawać jeszcze surowsze wyroki, a potem budować kolejne więzienia. Nie zamierzam martwić się o państwo za oceanem, ale w Polsce nie mamy pustych zakładów karnych ani nieograniczonych funduszy na budowanie nowych. Nie sądzę, żeby społeczeństwo akceptowało jakiś radykalny wzrost wydatków na ten cel. Tym bardziej, że to nie ma sensu, bo zakład karny ma też służyć resocjalizacji skazanego, a minister proponuje tylko kolejną rozbudowę jego funkcji jako miejsca bezwględnej izolacji. To świadczy o tym, że ten człowiek nie ma zielonego pojęcia o polityce karnej.

Przykład amerykański pokazuje, że eskalowanie surowości kar nie ma znaczenia odstraszającego.
To rzeczywiście nie ma takiego działania. Ja nie wiem, jaki efekt minister chce uzyskać poprzez kolejne zaostrzanie kar.

Może chce wysłać sygnał do pewnej części opinii publicznej, że skutecznie walczy z przestępczością, że chroni nas przed bandytami.
Można to tak interpretować. Ale to kolejny dowód na to, że on nie ma zielonego pojęcia o tym, czemu służy prawo karne.

A czy proponowane przez ministra wprowadzenie bezwględnego dożywocia ma sens?
To mogłoby mieć praktyczne znaczenie w odniesieniu do tej grupy sprawców przestępstw, którzy ze względu na swoje cechy osobościowe muszą być izolowani z powodu zagrożenia dla społeczeństwa. Mieliśmy z tym problemem do czynienia, gdy poszukiwano rozwiązania dla tych skazanych kończących odbywanie kary, dla których w końcu utworzono ośrodek terapeutyczno-izolacyjny w Gostyninie.

Czy wprowadzenie bezględnego dożywocia mogłoby doprowadzić do likwidacji tego ośrodka?
Być może, ale to nie jest takie pewne. Owszem, wobec sprawców najcięższych przestępstw obarczonych takimi niebezpiecznymi cechami osobowiści sądy mogłyby po prostu orzekać bezwgledną karę dożywotniego pozbawienia wolności. Ale jestem przekonany, że tego typu problemy, jak te leżące u źródła stworzenia regulacji pozwalającej na izolowanie byłych skazanych, będą i tak się pojawiały. Bo raczej nie można się spodziewać, że w momencie wydawania przez sąd wyroku zawsze będzie możliwa taka diagnoza. Sąd też może się pomylić, czego najlepszym przykładem jest historia tego mężczyzny, który 18 lat spędził w więzeniu za czyn, którego nie popełnił.
Dlatego ja bym był bardzo ostrożny z takim wprowadzaniem kary pozbawienia wolności bez możliwości stosowania jakichś "wentylów" pozwalających na korekty. A poza tym, to przecież obecnie obowiązujące prawo stanowi, że sąd może, ale nie musi orzec, że w przypadku dożywotniego pozbawienia wolności dopiero 30 latach może być rozpatrzony wniosek o przedterminowe zwolnienie.