Rozmowa z prof. Mirosławem Granatem, sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku i wykładowcą na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Opinię publiczną poruszył wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który orzekł, że sędzia "dubler" zasiadający w Trybunale Konstytucyjnym nie może orzekać. Jakie są praktyczne konsekwencje tego orzeczenia? 

Mirosław Granat:  Ten wyrok wstrząsnął też opinią prawną. Ale dla mnie trudnym momentem jest to, że przedstawiciele władzy konsekwentnie ignorują rolę tego wyroku. Nie ma, nie było, "nie ma Pana płaszcza". To jest ta sama narracja, jak przy wyrokach trybunału luksemburskiego i to bardzo źle wróży następstwom. Najbardziej poruszająca jest bezrefleksyjność przedstawicieli władzy, a jeden z nich stwierdził wręcz, że  "aparat sędziowski" powinien być odwoływany, bo nie słucha się i nie wykonuje prawa. Jest fatalny klimat do odbioru tych orzeczeń. Natomiast skutki oczywiście będą, lecz przyjdą dopiero za jakiś czas. Należy zatem oczekiwać wznowień postępowań sądowych i państwo polskie będzie ponosiło odpowiedzialność odszkodowawczą.

Czytaj: ETPC: Udział dublera w składzie Trybunału narusza prawo do sądu>>
 

Zła atmosfera dla orzeczeń?  Wszystkich, czy tylko międzynarodowych?

Mam na myśli klimat dla orzeczeń luksemburskich i strasburskich. Władze lekceważą je, a dla mnie to jest trudne do zrozumienia.

Czytaj w LEX: Sędziowie "dublerzy" w składzie TK nie dają gwarancji "sądu ustanowionego ustawą". Omówienie wyroku ETPC z dnia 7 maja 2021 r., 4907/18 (Xero Flor w Polsce) >

 


Kolejnymi niewygodnymi wyrokami dla władzy są orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie nowej Krajowej Rady Sądownictwa i wyboru sędziów do Sądu Najwyższego. Jak pan je ocenia?

Wyroki te to kolejna mina w systemie sądowniczym. Wskazują, co już funkcjonuje w obrocie prawnym, że sposób sformowania rady sądowniczej nie gwarantuje jej niezależnego charakteru. Trzeba tu mocno powiedzieć w polemice z przedstawicielami władzy, że przykłady powoływania rad tego typu we Francji czy Hiszpanii nie są adekwatne, nie można się do tego odnosić. My sami nie respektujemy bardzo jasnego przepisu Konstytucji art. 187, który mówi o tym, w jaki sposób KRS ma być wyłaniana.

Czytaj: Rzecznik TSUE: Polski system dyscyplinarny dla sędziów sprzeczny z prawem UE>>

NSA za Trybunałem Konstytucyjnym podkreśla, że prerogatywa prezydenta do powoływania sędziów jest niewzruszalna i niekontrolowana przez sądy administracyjne. Powstaje jednak pytanie: Jak rozwiązać to napięcie między uchwałami organu, który nie jest w pełni niezależny, a decyzjami prezydenta, które nie podlegają sprawdzeniu przed sądami?

Pamiętam jeszcze 5-6 lat temu, że w skargach konstytucyjnych sędziowie domagali się kontroli decyzji prezydenta do ich powoływania.

I jak się kończyły te sprawy?

Trybunał Konstytucyjny najczęściej umarzał takie postępowania. Nie dopuszczał do merytorycznego rozpoznawania tych skarg. A jeśli już rozpatrzył je merytorycznie, to stwierdzał, że te prerogatywy nie podlegają kontroli. Tu jest takie napięcie, że trudno powiedzieć, jak będą rozwiązane. Ale będzie rósł nacisk sędziów na poddanie kontroli sądowej prerogatyw prezydenta, co byłoby daleko idącą zmianą.

Czytaj też: ETPC zapowiada rozpatrzenie pięciu spraw dot. braku niezależności polskich sądów>>
 

NSA powiedział, że wybrani przez nową KRS sędziowie są nieusuwalni. Ale czy status sędziów wybranych do starych Izb Sądu Najwyższego jest taki sam jak sędziów wybranych do nowych - Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Izby Dyscyplinarnej?

Formalnie "starzy" i "nowi" mają taki sam akt powołania prezydenta na urząd sędziego i w tym znaczeniu ich status jest równy.  Ale jeśli NSA orzekł, że uchwały w ich sprawie zostały wydane przez organ nie w pełni niezależny, to rodzi się wątpliwość co do statusu tych właśnie nowych sędziów. Jak rozwiązać tę kwadraturę koła, trudno powiedzieć. Trzeba poczekać na dalsze rozstrzygnięcia trybunału unijnego, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i NSA.

Czytaj w LEX: Dialog między Naczelnym Sądem Administracyjnym a Europejskim Trybunałem Praw Człowieka >

Trwa wymiana ciosów między Trybunałem Konstytucyjnym a Sądem Najwyższym, gdyż Trybunał uchylił uchwałę trzech izb SN ze stycznia 2020 roku, która stwierdziła, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. To znaczy, że Izba Dyscyplinarna nadal jest sądem?

Wydaje się, że TK nie miał kompetencji do orzeczenia w sprawie uchwały połączonych Izb Sądu Najwyższego. Dlatego, że uchwały te nie są źródłem prawa, które powinny być kontrolowane przez sąd konstytucyjny i w związku z tym status tego wyroku jest więcej niż wątpliwy. Drugą sprawą jest znaczenie wyroku Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu z 19 listopada 2019 r. , które jest bardzo mocnym orzeczeniem, wskazującym na niesądowy charakter Izby Dyscyplinarnej. Do tego dochodzi uchwała trzech izb SN, a więc blok tych dwóch orzeczeń kwestionujących status Izby Dyscyplinarnej przesądza o tym, że Trybunał Konstytucyjny nie miał prawa wypowiadać się o uchwale tych trzech izb SN.

Czytaj w LEX: Niezawisłość a odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów  >

 

Jakie będą konsekwencje wyroków Trybunału Konstytucyjnego?

Skutki wykraczają poza to co wiemy w nauce i doktrynie o skutkach wyroków. Tego typu stanów prawnych nie mieliśmy wcześniej w praktyce i nie wiemy jak sobie z nimi dać radę, w sytuacji, gdy władza przyjmuje stanowisko: "nie ma, nie działa, nie było" itd.

Konsekwencje funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej są bardzo poważne: zawiesza się bezterminowo sędziów w czynnościach po uchyleniu im immunitetu, obniża wynagrodzenia i czekają oni na zarzuty karne i osądzenie. A prokuratora nie jest rychliwa, mogą tak czekać latami.

Jak czytam o sprawie pani sędzi Beaty Morawiec czy sędziego Pawła Juszczyszyna i Igora Tulei zgadzam się, że stan prawny jaki obecnie mamy niszczy sędziów - ich pozycję życiową, także pozycję materialną. Ta sytuacja wymaga jak najpilniejszego zamknięcia Izby Dyscyplinarnej, zgodnie z orzeczeniem uchwały trzech Izb SN i Trybunału Sprawiedliwości UE. Innego wyjścia nie ma.

Czytaj w LEX: Trybunał Strasburski a kryzys polskiego sądownictwa. Uwagi na tle wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 19.12.2020 r., Ástráđsson przeciwko Islandii >

Izba szkodzi nie tylko sędziom sądów powszechnych, ale też sędziom z samego Sądu Najwyższego - prezesowi Izby Pracy, Józefowi Iwulskiemu, innym prawnikom - adwokatom, notariuszom i radcom prawnym.

Proszę zauważyć, że Izba Dyscyplinarna ostatnio coraz częściej odracza posiedzenia bez terminu, ewentualnie odmawia się uchylenia immunitetu w pierwszej instancji - jak w sprawie Igora Tulei. Odroczenie bezterminowe posiedzenia to jest "załatwienie" sędziego na lata.

Dwie, a nawet trzy Izby SN walczą ze sobą! 

Tak, tworzy się powolny paraliż wymiaru sprawiedliwości i władzy sądowniczej, który postępuje od góry i ogarnia cały organizm sądownictwa. Rozmawiam z sędziami i ewidentnie sądy działają coraz wolniej, a sędziowie czują, że ich pozycja jest coraz słabsza i zależna od władzy. A przy tym padają zachęty polityków, by odwoływać sędziów.

Czytaj w LEX: Hermeliński Wojciech, Nita-Światłowska Barbara, Orzeczenie sądowe wydane z udziałem sędziego powołanego wadliwie a naruszenie prawa do sądu gwarantowanego przez art. 6 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka. Glosa do wyroku ETPC z dnia 1 grudnia 2020 r., 26374/18 >

Co pan, jako człowiek związany przez lata z Trybunałem Konstytucyjnym myśli obserwując orzeczenia obecnych składów tego gremium?

Mam odczucie, że dorobek Trybunału Konstytucyjnego ulega roztrwonieniu. Nie wiem czy w przyszłości da się ten dorobek waloryzować. Lata pracy kilku generacji sędziów mogą pójść na marne. To orzecznictwo było dobre i mam poczucie straty.

Z drugiej strony teoretycznie rzecz ujmując - to jest okres, który nazywam nieliberalnym konstytucjonalizmem. Czyli jest to system, w którym konstytucja nie jest najwyższym prawem, nie musi być chroniona sądowo, nie muszą być niezależne sądy. I teoretycznie sobie to objaśniam tak: To jest doktryna ukształtowana na Węgrzech od 2011 roku, od nowej ustawy zasadniczej tego kraju. Początkowo wydawało się, że mamy chwilowy zakręt, ale teraz po sześciu latach tkwimy w nieliberalnym konstytucjonalizmie, gdzie z założenia konstytucja i instytucje ochronne mają odgrywać małą rolę. Teoretycznie można sobie tak wyjaśniać, ale w praktyce doświadczamy realnych problemów.

Do tych kolegów sędziów, którzy są na pierwszej linii, znoszą dolegliwości i dają świadectwo, mam wielki szacunek.  A kwestie prawne, o których mówimy, mogą przybrać inny kierunek tylko przy zmianie politycznej, ponieważ obecnie władza wykonawcza nie jest w stanie uznać żadnego wyroku. Tu nic nie działa, "wyroki się nie przyjęły".

Sytuacja dość ponura.

Tak i cofająca nas do lat 80.

Co pan sądzi o wniosku premiera rządu, który skierował do TK wniosek o zbadanie trzech przepisów Traktatu o Unii Europejskiej? Zarzuty zawarte we wniosku dotyczą między innymi pytania o zgodność z polską konstytucją zasady pierwszeństwa prawa UE oraz zasady lojalnej współpracy unii i państw członkowskich.

Jest to trudny i niebezpieczny moment. Trybunał Konstytucyjny powinien to postępowanie umorzyć, ponieważ prawo europejskie jest konstrukcją, która przypomina rój pszczół, ale wszystkie razem lecą w jednym kierunku - według Jose Ortegi y Gasseta.

Z drugiej strony - prawo europejskie musi szanować suwerenność niepodległych państw członkowskich. Tu ukształtowała się równowaga, dzięki orzecznictwu sądów krajowych i luksemburskich. Porównuję też Unię Europejską do jazdy na suwak: raz ty przejedziesz, raz ja. Dorobek jest ukształtowany i lepiej tego nie podważać.