W liście zawarty jest apel o przebudzenie. Ziemisław Gintowt, dziekan Izby Adwokackiej w Warszawie pisze:
To nie wróg czyha na granicach. To masowy, globalny Klient czeka na naszą pomoc i obsługę. Dosyć już martyrologii, wspominania „wspaniałych lat PRL”, poczucia klęski i braku zrozumienia u innych. Czas na ciężką pracę dla sprostania wyzwaniom naszych czasów. Na podtrzymanie wartości i budowanie nowego. Stare nie wróci i bardzo dobrze.
Zabieram głos nie przeciwko komukolwiek ale za czymś, za naszą wspólną przyszłością.
Nie jest moją intencją pouczanie kogokolwiek, zawstydzanie, przechwalanie się czy promowanie. Mój list wynika z olbrzymiej potrzeby podzielenia się z Wami moimi spostrzeżeniami dotyczącymi współczesnej adwokatury.
Wybaczcie, ale dla uniknięcia wszelkich niedomówień, najpierw o sobie: jestem trzecim pokoleniem w adwokaturze warszawskiej (moi poprzednicy są dla mnie niedoścignionym wzorem). Członkiem Izby jestem od 1978 r., a adwokatem od 30 lat. Od 1979 r. jestem nieprzerwanie działaczem samorządowym mojej Izby (to nie jest błąd, bowiem zacząłem pracować dla samorządu będąc aplikantem). Mogę śmiało powiedzieć, że „nic co adwokackie nie jest mi obce”. Pozwoliłem sobie na ten osobisty wątek również dla zobrazowania, że to jest już nasza historia i podkreślenia, że historia nie rozwiązuje żadnego z problemów teraźniejszości, a tym bardziej przyszłości.
Zwlekałem z opublikowaniem tego listu, aby w niczym nie uchybić uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej poświęconej Tym, którzy tragicznie zginęli pod Smoleńskiem. To też już jest Historia.
Miał rację Adam Asnyk , gdy pisał :
Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe,
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę.

W działaniach na rzecz samorządu niezwykle cenna jest lojalność. Lojalność środowiskowa nie może jednak polegać na tym, że milczymy kiedy czas na głośną wymianę poglądów. Właśnie ze względu na lojalność wybrałem tę formę wypowiedzi, skierowaną do Nas, aby zachowała ona formę wewnątrzśrodowiskowej rozmowy.
Dziś na czele naszego samorządu stoi właściwy człowiek. To jest pierwszy od wielu lat Prezes, który rzeczywiście chce i dokonuje zmian w adwokaturze. Robi to z zapałem i coraz bardziej skutecznie. Sam jednak nie wyciągnie nas z peryferii Europy i Świata. Takie są przecież nasze ambicje. Spróbujmy go wesprzeć.
Czas ostatnich wielu lat został zmarnowany. Obrona „Okopów Świętej Trójcy” nie przyniosła nam żadnych korzyści, a jedynie straty. Radcowie prawni, zgodnie z naszym życzeniem, są silnym i rozwijającym się samorządem. Przed nimi ostatnia przeszkoda do pokonania dla uzyskania wszystkich uprawnień adwokackich (obrona w sprawach karnych) przy zdecydowanie bardziej elastycznym podejściu do formy wykonywania zawodu. Samorządowi temu zostanie już tylko wchłonięcie samomarginalizującego się środowiska adwokatów. Grozi nam los Domu Pracy Twórczej Adwokatów w Grzegorzewicach.
Radcowie prawni są samorządem dużo bardziej licznym (2,5 razy), wykonują zawód w administracji, samorządach, wymiarze sprawiedliwości, korporacjach, firmach, obsługują cały rynek gospodarczy. Konkurują z nami na tradycyjnych polach naszej aktywności. Mają mniej niczym nieuzasadnionych ograniczeń w wykonywaniu wolnego zawodu. Płacą zdecydowanie niższe składki. Mogą uzyskiwać większe świadczenia emerytalne. Są bardziej nowocześni w posługiwaniu się zdobyczami współczesnej techniki.
Są od nas gorsi ? Jesteśmy od nich lepsi ?
Książę Adam Czartoryski w 1803 roku pisał „Aby postępować naprzód, trzeba mieć cel, którego się jeszcze nie osiągnęło. A na to by postęp był stały, trzeba być zdolnym do stworzenia celu, którego się nigdy nie osiągnie”.
Przestańmy iść pod prąd. Nie można budować przyszłości adwokatury będąc zwróconym tyłem do biegu wydarzeń. Zacznijmy od przeczytania naszej Konstytucji. Co i komu ona gwarantuje. Jeśli nie rozumiemy świata i zmieniających się okoliczności to jest to problem naszego intelektu, a nie świata. Nie dlatego wykonujemy najwspanialszy wolny zawód, aby przestać się rozwijać, ale właśnie aby to czynić zarówno w stosunku do siebie, jak i całego społeczeństwa. Wolny zawód tworzą wolni ludzie dla wolnych ludzi, którzy w imię wolności i odpowiedzialności łączą się w swym samorządzie zawodowym.
Dlaczego zajmujemy się tylko sobą i swoją przeszłością?
Jaka jest nasza wizja wolnego zawodu adwokata, w jaki sposób powinien być wykorzystany nasz potencjał intelektualny i organizacyjny?
W jakich sprawach ważnych społecznie zabraliśmy głos ?
Gdzie są adwokaci parlamentarzyści, członkowie samorządów, organów władzy? Ilu sędziów wywodzi się z naszego środowiska ?
Jak to się dzieje, że dajemy się wypchnąć z rynku usług patentowych, mediacyjnych, ubezpieczeniowych?
Dlaczego nie obsługujemy rynku pośrednictwa nieruchomości, postępowań administracyjnych, celnych itp.?
Dlaczego dokonujemy interpretacji Prawa o Adwokaturze czasem wbrew literalnej jego wykładni doprowadzając do niekorzystnych rozstrzygnięć Sądów?
Czy wymiar sprawiedliwości powinien być zdominowany przez przedstawicieli nauki? Czy to jest sytuacja docelowa czy nieprawidłowa?
Adwokatura może być i jest silna jedynie wtedy, gdy podejmuje trudne wyzwania, gdy walczy o wolność i demokrację, współtworzy ją dla dobra ogółu lub walczy o wolność i prawa jednostki w ramach systemu demokratycznego.
Na szczęście dla nas od ponad 20 lat budujemy demokrację. Gdzie jesteśmy, gdy zaczyna ona ograniczać, a czasem zagrażać prawom wolności człowieka i obywatela?
Jak jest możliwe, że w sądach znajdują się (na szczęście nieliczne) akty oskarżenia bez żadnych czasem podstaw? Jak to się dzieje, że stosowanie zatrzymania i aresztu tymczasowego (choć zdecydowanie rzadziej niż w przeszłości) jest nadużywane dla potrzeb postępowania przygotowawczego kosztem naczelnej zasady jaką jest domniemanie niewinności? (sprawa zatrzymania gen. G. Czempińskiego i adwokata).
Dlaczego nie pytamy o koszty tego rodzaju „zabawy”? Koszty nie tylko ekonomiczne, ale również społeczne i polityczne.
Gdzie są publiczne oceny postępowania prokuratorów, którzy wnieśli te akty oskarżenia?
Dlaczego nie zwracamy uwagi na nadmierną surowość prawa? Nie tylko karnego, ale i administracyjnego (kary za wycięcie lub brak właściwej pielęgnacji drzewa) dla którego nie istnieje pojęcie winy?
Dlaczego nie zajmujemy stanowiska, gdy w demokratycznym państwie, opartym na równym dostępie do dóbr i usług, obrót ziemią podlega reglamentacji dla jednej grupy społecznej?
Nie twierdzę, że nic nie robimy. Uważam, że robimy zdecydowanie za mało!
Nic nie jest dane raz na zawsze. Nie mieszajmy stagnacji ze stabilizacją.
Nie namawiam do wkraczania w świat polityki. Trzymajmy się od niego jak najdalej. Jeśli naszym zadaniem jest ochrona praw i wolności obywatelskich to urzeczywistniajmy to zadanie również jako samorząd. Wymagajmy, aby równość stron była przestrzegana nie tylko w ustawach dotyczących obrotu cywilnego, ale może przede wszystkim właśnie w postępowaniu karnym. Wymagajmy, aby każda próba złamania tajemnicy adwokackiej była piętnowana, aby osoby dopuszczające się tego rodzaju czynności były oceniane publicznie.
Kiedy będzie dobrze?
Dobrze już było. Teraz może być lepiej.
Dzisiejszy obraz adwokatury to przede wszystkim młodość. Niestety nie jest to nasza zasługa. Naszą zasługą jest niewątpliwie to, że potrafiliśmy tych młodych ludzi wchłonąć do naszego środowiska. Udało nam się również wzmocnić w nich potrzebę bycia adwokatami i przynależności do naszego samorządu. Dać im satysfakcję z wyboru tego niełatwego zawodu.
Reprezentuję dziś największą Izbę Adwokacką w Polsce. Jest nas ponad 5.200 osób. Dokładnej liczby nie podaję, bowiem praktycznie co tydzień odbieram ślubowania od nowych członków Izby. Aplikantów jest około 2.100 osób, a adwokatów 3.100. Prawie 50% adwokatów mojej Izby wykonuje ten zawód nie dłużej niż 4 lata. Przed nami za rok czas wyborów samorządowych. Czas olbrzymich zmian. Już dziś musimy umożliwić tym wszystkim młodym członkom naszego samorządu zapoznanie się z potrzebami i możliwościami naszego środowiska. Przygotować odpowiednie regulacje prawno-organizacyjno- techniczne dla sprawnego przeprowadzenie koniecznych zmian w zmienionym otoczeniu (w Warszawie nie ma odpowiedniej sali na odbycie Zgromadzenie Izby zapewniającej udział wszystkich uprawnionych, gdy liczba adwokatów przekroczy 4.000).
Musimy pilnie wprowadzać do naszej pracy nowoczesne technologie, innowacyjność w podejściu do wykonywanej pracy, modernizować infrastrukturę, być bardziej konkurencyjni i zdecydowanie bardziej nastawieni na ochronę praw naszych klientów.
Jako samorząd mamy przede wszystkim sprawnie zarządzać powierzonymi nam zadaniami, zapewnić wysoki i szybki poziom obsługi członków Izby, dbać o posiadany majątek.
Naczelna Rada Adwokacka zadecydowała, że najbliższy Zjazd odbędzie się w Katowicach. To bardzo dobra decyzja. Poprzedziła ją wspólna inicjatywa 4 Izb, aby tak się mogło stać. To bardzo mądra i dobra inicjatywa. To krok we właściwym kierunku. Patrzmy sobie w oczy uczciwie. Utrzymywanie dziś mniejszych Izb to anachronizm. Mottem przewodnim polityki Prezydenta Billa Clintona było „ekonomia głupcze”. Nie mamy się czego wstydzić, jeżeli będziemy zmieniać niezwykle nawet zasłużoną historię w obliczu konieczności ekonomicznych. Małe owszem jest piękne, ale w związku z tym odpowiednio drogo kosztuje. Nie ma darmowych obiadów.
Naszym wyzwaniem na dziś jest przede wszystkim walka o umysły młodego pokolenia dla poszanowania praw i wolności obywatelskich. Wyzwaniem jest także przygotowanie adwokatury do obsługi coraz bardziej zróżnicowanego i skomplikowanego globalnego Klienta. Innymi słowy nauka, nauka i jeszcze raz nauka. No, może z przerwą na pracę. Do tego potrzeba silnego zaplecza intelektualnego, materialnego i organizacyjnego. Takim zapleczem winny być Izby, a Okręgowe Rady Adwokackie bazą do wypełniania tych wyzwań. Powinniśmy robić wszystko, aby przyciągać jak najwięcej młodych ludzi do pracy w samorządzie i do podejmowania przez nich, a następnie realizacji ich oczekiwań.
Jako adwokatura musimy być atrakcyjni dla naszych aplikantów. Przede wszystkim poprzez poszanowanie ich godności, praw (w tym prawa do wynagrodzenia) oraz zaproponowanie im nauki praktycznej zawodu na najwyższym poziomie.
Jestem niezwykle zbudowany tym co zobaczyłem na Pierwszej Konferencji Aplikantów w Augustowie - salę pełną dobrze wyedukowanych, dobrze przygotowanych i śmiało prezentujących swe poglądy młodych ludzi. Nie straćmy ich aktywności i potencjału.
Musimy naprawdę wytężyć wszystkie siły, aby utrzymać samorządną Polskę przed zakusami zwolenników omnipotencji Państwa, przed wyznawcami „Nowego Orwell’owskiego Ładu”.
Naprawdę chcemy by całe nasze życie było w „ukrytej kamerze”?
Aż tak boimy się wolności swojej i innych?
Bez tego permanentnego myślenia i decydowania przez nas o innych i za innych nie potrafimy wyobrazić sobie działań dla wspólnego dobra. Wolimy ograniczać, nakazywać, kontrolować i karać niż zjednywać, przekonywać i współdziałać. Wiemy, że to trudniejsze, bardziej czasochłonne i mniej spektakularne. Ale może warto?
Wiemy jak trudno jest uruchomić działania prospołeczne i prosamorządowe. Nikt nie zdejmie z nas tego obowiązku. Musimy mu po prostu sprostać.
Mamy również wiedzę, że w tej mierze świat adwokacki, a szerzej świat prawniczy zdecydowanie bardziej się merkantylizuje niż usamorządawia. Jesteśmy zbyt młodzi, aby zostać pesymistami. Nasz pragmatyzm (do którego szczerze namawiam), którym powinniśmy się przede wszystkim kierować w naszych działaniach, jest chyba odpowiedni do wieku naszego samorządu.
Wiem, że jestem posłańcem nie najlepszej nowiny, ale nie proszę o wybaczenie.