34-letni policjant jest w sobotę przesłuchiwany w charakterze podejrzanego przez prokuratora w szpitalu w Kutnie, gdzie przebywa od czwartku.

„Policjant usłyszał zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków i nieumyślnego spowodowania śmierci 29-letniego mężczyzny, który był przesłuchiwany w jego pokoju służbowym” - powiedział PAP rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Grozi za to kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

Po przesłuchaniu śledczy zadecydują, jakie zastosować wobec niego środki zapobiegawcze. Przed przesłuchaniem prokuratura otrzymała opinię, że podejrzany może zostać przesłuchany i brać udział w czynnościach procesowych.


Krzysztof Horosiewicz
 
Współpraca policjantów z osobowymi źródłami informacji [PRZEDSPRZEDAŻ]>>>

Według prokuratury zarzuty to efekt ustaleń śledztwa na podstawie zgromadzonych dotąd dowodów. "Jako najbardziej prawdopodobna jawi się hipoteza, że broń 34-latka podczas przesłuchania nie została należycie zabezpieczona i doszło do naruszenia przepisów regulujących posiadanie i użytkowanie broni służbowej" - dodał Kopania.

Podkreślił, że przede wszystkim chodzi o zarządzenie Komendanta Głwónego Policji z lipca 2011 r. Z przepisów tych wynika, że policjant pełniący służbę w ubraniu cywilnym, jeśli posiada broń, to ma obowiązek posiadać ją w miejscu niewidocznym dla otoczenia. "Wreszcie, o czym mówią przepisy, ma obowiązek zachowania szczególnej ostrożności i przeciwdziałania temu, żeby broń palna dostała się w ręce osób nieuprawnionych" - zaznaczył prokurator.

Jak podkreślił, na zwłokach 29-latka (poza ranami postrzałowymi) czy ciele policjanta nie było widocznych obrażeń, a w pokoju, w którym doszło do tragedii nie było śladów walki. "Wszystko to wskazuje na to, że broń nie została należycie zabezpieczona, a jej ewentualne przejęcie czy próba przejęcia przez 29-latka nie łączyło się z jakimiś szczególnymi trudnościami. To uprawnia nas do wniosku, że jednak nie była zabezpieczona tak jak trzeba przed dostępem osób nieuprawnionych" - podkreślił Kopania. Według śledczych skutkiem tego niedopełnienia obowiązków jest śmierć 29-latka, więc można mówić także o nieumyślnym spowodowaniu śmierci, a nie tylko niedopełnieniu obowiązków.

Zdaniem prokuratury to jest ocena najbardziej prawdopodobna dotychczasowych ustaleń, ale jest jeszcze wiele spraw do wyjaśnienia. Na razie nie są znane szczegóły przebiegu zdarzenia, a także nie wiadomo, z czyjej ręki i w jakiej kolejności padły poszczególne strzały. "Wydaje się, że tłem całej tragedii było niedopełnienie obowiązków. Jak dokładnie przebiegało zdarzenie, pewności nie ma. Temu będą służyć kolejne dowody” - zaznaczył Kopania.

W przyszłym tygodniu zabezpieczone ślady zostaną przesłane do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, który ma opracować kompleksową opinię; ma ona pomóc w dokonaniu rekonstrukcji zdarzenia. Badania balistyczne mają zostać zlecone niezależnemu biegłemu bądź policyjnemu laboratorium. Przeprowadzona w piątek sekcja zwłok 29-latka wykazała dwie rany postrzałowe głowy, a przyczyną zgonu mężczyzny były rozległe obrażenia czaszkowo-mózgowe. Za kilka dni mają być znane wyniki badań, które pozwolą ustalić, czy był on trzeźwy i czy nie był pod wpływem dopalaczy czy też innych środków odurzających.

Według policji 29-latek prawdopodobnie chciał odebrać funkcjonariuszowi służbową broń po zakończeniu przesłuchania. Prokuratura zastrzega, że okoliczności zdarzenia są wciąż wyjaśniane. Wydarzenia rozegrały się w czwartek w jednym z pomieszczeń wydziału dochodzeniowo-śledczego komendy powiatowej w Kutnie.

Według prokuratury 29-latek został przywieziony przez 34-letniego funkcjonariusza na przesłuchanie. Najpierw mężczyzna przesłuchany został w charakterze podejrzanego – przedstawiono mu zarzuty kradzieży w warunkach recydywy, następnie w innej sprawie krótko przesłuchano go jako świadka. Ok. godz. 14.30 – po zakończeniu ostatniego z przesłuchań - obecni na piętrze policjanci usłyszeli dobiegające z pomieszczenia dwa następujące bezpośrednio po sobie odgłosy strzałów i trzeci po upływie 4-7 sekund. Zaraz potem z pokoju wyszedł policjant i powiedział swoim kolegom, że trzeba wezwać pogotowie. W tym czasie 29-latek leżał na podłodze w kałuży krwi.

Policjant był trzeźwy. Jego odzież zabezpieczona została do dalszych badań, w tym na obecność śladów prochu; po zdarzeniu trafił do szpitala z powodu kłopotów z ciśnieniem. W miejscu zdarzenia znaleziono trzy łuski, na ciele denata były widoczne dwie rany postrzałowe głowy. Trzeci pocisk prawdopodobnie trafił w ścianę, a następnie rykoszetem w sufit. Prokuratorzy przesłuchali dotąd m.in. kilkunastu policjantów obecnych na piętrze, gdzie doszło do zdarzenia.

Według policji 29-latek był wcześniej karany w związku z różnymi przestępstwami; niedawno opuścił zakład karny. Prokuratura przyznaje, że w innych sprawach był wcześniej badany psychiatrycznie pod kątem poczytalności. Policjant, z którego broni padły strzały, to funkcjonariusz z kilkunastoletnim stażem. Sprawę bada także BSW KGP. (PAP)