Na to, że Trybunał staje się wykonawcą woli ustawodawcy wskazywał prof. Leon Kieres w zdaniu odrębnym do wyroku wyłączającego jedną z przesłanek przerywania ciąży. Chodzi o sytuacje gdy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej)". Kieres zauważył, że "zaostrzenie ustawy aborcyjnej nastąpiło z pominięciem rygorów procesu legislacyjnego i bez ponoszenia związanych z tym konsekwencji politycznych".

Przypomniał przy tym, że projekty w tej sprawie wielokrotnie trafiały do parlamentu i nie były procedowane. A negatywna ocena projektów zmian zaskarżonej ustawy lub zwłoka w ich rozpoznawaniu przez Sejm oznacza świadome zaniechania ustawodawcy, który chce utrzymania dotychczasowych zasad przerywania ciąży.

Czytaj: 
TK: Aborcja eugeniczna sprzeczna z konstytucją>>

Wyrok TK szybko "wytnie" część legalnych aborcji i uruchomi karanie lekarzy​>>
 

Trybunał wyręczy ustawodawcę

Według prof. Kieresa, tego typu decyzje nie podlegają kontroli Trybunału, bo ma on ściśle określone konstytucyjnie funkcje. Nie jest organem władzy ustawodawczej, nie może zastępować posłów w podejmowaniu kontrowersyjnych decyzji i ponoszeniu za nie odpowiedzialności przed wyborcami.

- Rzeczywiście mamy do czynienia z tego typu mechanizmem, bo przecież to się powtarza dosyć regularnie, że to nie obywatel, nie organy ochrony praw i wolności takie jak RPO, nie posłowie opozycji, nie sądy w pytaniach prawnych w celu odpowiedzi na pytania o wątpliwości konstytucyjne składają te wnioski, tylko Prokurator Generalny, prezydent, grupa posłów partii rządzącej w celu uzyskania swoistego glejtu konstytucyjnego - komentuje Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.

I dodaje, że nawet sam Trybunał odnotował to jako negatywną praktykę w przypadku wniosku Krajowej Rady Sądownictwa dotyczącego ustawy... właśnie o KRS.  Wskazał przy tym, że organ nie powinien domagać się potwierdzenia konstytucyjności rozwiązań normatywnych na podstawie, których sam funkcjonuje. 

Czytaj: PiS odsuwa prace nad prezydenckim projektem ws. aborcji>>

Również prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że w tym przypadku TK zastąpił posłów przy podjęciu niepopularnej decyzji. - Zasadniczo istnieje pewna symbioza między Trybunałem a większością parlamentarną, znajdująca wyraz przede wszystkim w postawie TK wobec działań podejmowanych przez większość parlamentarną wobec władzy sądowniczej i to uświadamia poważniejszy problem. Mianowicie Trybunał – będący przedłużeniem większości parlamentarnej – traci sens - uważa prof. Piotrowski.

Czytaj: Wolność ograniczona ustawą, chyba że strona internetowa stanowi inaczej>>

System bez konstytucyjnego bezpiecznika

Tu w ocenie prawników tkwi sedno sprawy. Trybunał Konstytucyjny - jak mówią - nie pełni już roli, którą przyznaje mu Konstytucja. Nie cieszy się też legitymacją społeczną, która czyniłaby go wiarygodnym bezpiecznikiem systemu ustrojowego i zabezpieczeniem przez arbitralizmem władzy ustawodawczej.

- W takim przypadku, niezależnie od orzeczeń, które mogłyby być mniej lub bardziej popularne, autorytet TK dawałby możliwość obrony nawet tych niepopularnych decyzji w obliczu krytyki. Tymczasem, jeżeli takiej wiarygodności nie ma, to prawo - zwłaszcza nieznajdujące zrozumienia w społeczeństwie - jest traktowane jako niezrozumiała przemoc - uważa prof. Piotrowski.  

 

 

Przypomina, że od lat kwestionowany jest też skład Trybunału, a i sama treść wyroku zaostrzającego prawo aborcyjne  budzi - w jego ocenie - obawy o to, czy sędziowie wzięli pod uwagę wszystkie przepisy ustawy zasadniczej. - TK pominął istotne postanowienia Konstytucji i interpretował jej art. 38 w oderwaniu od kontekstu. Pominął godność kobiety, wolność sumienia, zakaz okrutnego, nieludzkiego traktowania i tortur, prawo do prywatności. Nie wziął pod uwagę fundamentalnych reguł dotyczących prawa jednostki do wolnego wyboru i kierowania się własnym sumieniem w zetknięciu z nierozstrzygalnymi dylematami moralnymi. Tutaj to sumienie jednostkowe zostało przez TK zastąpione sumieniem władzy, sumieniem większości parlamentarnej - podkreśla prof. Piotrowski.

W podobnym tonie wypowiada się też adwokat Mikołaj Pietrzak, dziekan ORA w Warszawie. - Wyrok Trybunału w sprawie przesłanek dopuszczalności aborcji został wydany z udziałem osób nieuprawnionych do orzekania. To nie może pozostać bez wpływu na ocenę jego prawnej doniosłości. Naszym wspólnym wyzwaniem jest obecnie wykazywanie tego faktu w ewentualnych postępowaniach sądowych, zarówno przed sądami krajowymi, jak i przed np. Europejskim Trybunałem Praw Człowieka - ocenia.

Z mądrości TK władza korzysta, kiedy jej wygodnie

Fakt, że to Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok i zastąpił posłów partii rządzącej w zaostrzeniu prawa aborcyjnego, daje im możliwość - jak mówią wprost rozmówcy portalu - umycia rąk od skutków wprowadzenia takich zmian. Łatwiej też odwrócić argumenty przeciwników, którzy wytykają niekonstytucyjność kolejnych, budzących wątpliwości ustaw, broniąc się, że takiej wykładni ustawy zasadniczej dokonał najbardziej kompetentny w tej kwestii organ.

W kolejce do rozpatrzenia czekają więc kolejne drażliwe tematy - m.in. kwestia odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa za szkodę wyrządzoną przez wydanie niekonstytucyjnego aktu normatywnego - wniosek Marszałka Sejmu - oraz odpowiedzialność karna funkcjonariuszy publicznych za zachowanie mające na celu ochronę życia lub zdrowia publicznego, podjęte w sytuacji występowania uzasadnionego ryzyka zagrożenia dla tych dóbr (wniosek złożyła grupa posłów, przedstawicielem ich jest Kazimierz Smoliński z PiS). 

Przypomnijmy, projekt noweli w sprawie odpowiedzialności za naruszanie obowiązków służbowych lub obowiązujących przepisów przy przeciwdziałaniu Covid-19 (wprowadzający bezkarność urzędniczą), był jednym z powodów wrześniowego kryzysu w koalicji rządzącej. Został wycofany spod obrad Sejmu po tym, jak minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział, że Solidarna Polska za nim nie zagłosuje.  

Warto jednak przypomnieć, że TK nie zawsze cieszy się jednakową estymą wśród samych rządzących, co pokazuje przykład noweli przepisów karnych. W czerwcu parlament uchwalił tarczę antykryzysową, a wraz z nią m.in. przepisy zaczerpnięte wprost z noweli Kodeksu karnego, którą rok temu prezydent Andrzej Duda skierował do Trybunału Konstytucyjnego. W tym wypadku rząd nie zdecydował się poczekać, aż wątpliwości co do tych przepisów zostaną rozstrzygnięte.

 


 

Trudno będzie to odkręcić

Wracając do wyroku w sprawie przerywania ciąży -  nie ma żadnego vacatio legis, więc będzie obowiązywał od razu po publikacji w Dzienniku Ustaw - oznacza to natychmiastowy koniec wszelkich zabiegów dokonywanych z powodu nieodwracalnych uszkodzeń płodu.

- Przesłanką odpowiedzialności odszkodowawczej jest to, że we właściwym trybie stwierdzono bezprawie legislacyjne. W przypadku ustaw, tym trybem będzie kontrola konstytucyjności. Jeżeli jest ten prejudykat w postaci orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego o zgodności z Konstytucją danego aktu prawnego, to w praktyce może to zamknąć możliwość skutecznego dochodzenia takiego odszkodowania czy zadośćuczynienia - mówi dyrektor Wróblewski.

 

 

 

Masowe protesty sprawiły, że rząd waha się, czy zaostrzać konflikt - tym razem z pomocą ma przyjść prezydent, który już przygotował projekt ustawy przywracający częściowo uchyloną przesłankę do legalnego usuwania ciąży. Problem w tym, że może być on niekonstytucyjny, skoro TK uznał, że ochrona życia poczętego stoi wyżej niż inne wartości. Dr Aneta Sieradzka z Kancelarii Prawnej Sieradzka Partners uważa, że projekt jest niekonstytucyjny bo "stanowi powrót do przesłanki wad letalnych, co do której TK orzekł, że jest niezgodna z Konstytucją". 

Czytaj: Propozycja prezydenta ws. aborcji trudna do stosowania - lekarze i prawnicy mają wątpliwości>>

- Należałoby w ustawie przywrócić stan poprzednio obowiązujący i zastanowić się, co dalej. Postarać się, by prawo ludzi łączyło zamiast być przejawem arbitralnej przemocy stosowanej przez władzę przeciwko, jak się wydaje, większości obywateli - tłumaczy prof.  Piotrowski. Dodaje, że nic nie stoi na przeszkodzie, by pełny skład TK ponownie zajął się sprawą aborcji, gdyby taką ustawę zaskarżono i wydał inne orzeczenie.

Tymczasem prezydencki projekt utknął w Sejmie i nie wiadomo, kiedy posłowie się nim zajmą. Nie ma też wciąż publikacji wyroku TK, a przedstawiciele rządu mówią, że sprawa jest przedmiotem analiz.