Chodziło m.in. o wyłonienie dwojga sędzi rozpatrujących sprawę w SA w procedurze przeprowadzonej już przed Krajową Radą Sądownictwa po 2017 r. i reformie tej instytucji.

- W składzie sądu dwóch z trzech sędziów powołano w tzw. nowej procedurze – przypomniała w ustnym uzasadnieniu wtorkowego wyroku SN sędzia Małgorzata Wąsek-Wiaderek. Dodała, że SN miał obowiązek zbadać, czy sąd, który w tej sprawie orzekał, dla obiektywnego, z zewnątrz patrzącego obserwatora, będzie poza wszelkim podejrzeniem.

Jak podkreśliła sędzia Wąsek-Wiaderek, oskarżeni i oskarżyciele mają prawo do tego, aby ich sprawę rozstrzygnął sąd, co do którego obiektywny obserwator nie będzie mógł sformułować wątpliwości, że być może sędzia kierował się czymś innym, skoro od kilku lat jego kariera zawodowa zależy od władzy wykonawczej.

Zarzuty w skierowanych do SN kasacjach obrońców skazanych w tej sprawie dotyczyły m.in. nienależytej obsady sądu odwoławczego z powodu wyłonienia dwojga sędzi w procedurach przed zreformowaną KRS. Chodziło o sędzię Izabelę Szumniak oraz sędzię Annę Kalbarczyk. Obrona wskazywała także np. na fakt, iż sędzia Szumniak jest prezesem Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Warszawie.

Jak zaznaczyła sędzia SN Wąsek-Wiaderek, powołując się m.in. na uchwałę trzech izb Sądu Najwyższego z stycznia 2020 r., samo w sobie powołanie sędziego z udziałem nowej KRS nie powoduje jeszcze sądu nienależycie obsadzonego. Ale jeśli temu towarzyszą inne okoliczności świadczące o działaniach sędziego, czy o przyjmowaniu pewnych funkcji od władzy wykonawczej, które mogą u postronnego obserwatora takie właśnie uzasadnione wątpliwości wywołać, to mamy do czynienia z sądem nienależycie obsadzonym.

- Tak właśnie zdaniem SN stało się w tej sprawie – oceniła sędzia Wąsek-Wiaderek. (kk/pap)

Zobacz również: Sprawa lotu do Smoleńska i katastrofy z 2010 roku >>