18 lutego Ministerstwo Sprawiedliwości, odnosząc się do stanowiska m.in. rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych Piotra Schaba, że rzecznicy ad hoc ministra sprawiedliwości, powinni dostosować się do zabezpieczenia wydanego 8 stycznia br. przez Trybunał Konstytucyjny wskazało, że postanowienie to jest nieistniejące. Uzasadniono to tym, iż Trybunał Konstytucyjny może wydawać postanowienia tymczasowe tylko w warunkach określonych w art. 79 i 86 ustawy z dnia 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. A ustawa ta nie zna pojęcia postanowienia zabezpieczającego. 

Choć wielu prawników jest przekonanych, że są sytuacje, w których takie podejście jest całkowicie uzasadnione, mają wątpliwości co z tym dalej zrobić. Przykładowo - jak wskazują - w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym nie ma trybu uchylenia wadliwego orzeczenia. W praktyce takie sprawy powinny więc zostać ponownie rozstrzygnięte. 

Czytaj: Rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab zażądał oddania akt, stanowisko MS>>

 

Wyrok nieistniejący w teorii ma się dobrze   

Prof. dr hab. Piotr Kardas z Uniwersytetu Jagiellońskiego, adwokat, mówi, że kwestia wyroków nieistniejących jest skomplikowana, a samo pojęcie wyroku nieistniejącego, czyli łacińskie sententia non existens, jest znane w doktrynie prawa od bardzo dawna - sięga klasycznej rzymskiej jurysprudencji. - To co się dzieje w polskiej debacie publicznej na różnych poziomach, w odniesieniu do wyroków nieistniejących, odwołuje się albo wprost albo co najmniej konkludentnie do koncepcji czynności konwencjonalnych. Wyrok to czynność konwencjonalna, której ważność, skuteczność czy też istnienie uzależnione jest od spełnienia przewidzianych przez prawo przesłanek. Zalicza się do nich m. in. wymóg by wyrok był wydawany przez prawidłowo ustanowiony na mocy ustawy sąd, składający się z właściwie powołanych osób, będących sędziami, bezstronnymi i niezawisłymi - mówi.  - W wypadkach, gdy przesłanki te nie są spełnione, np. gdy mamy do czynienia z osobami wadliwie powołanymi do pełnienia funkcji sędziowskich, pozbawionymi instytucjonalnych gwarancji niezawisłości i bezstronności, oceniając wydane przez takie osoby rozstrzygnięcie w perspektywie koncepcji czynności konwencjonalnych, w pewnych wypadkach twierdzi się, że to rozstrzygnięcie nie jest wyrokiem w sensie prawnym.  Innymi słowy, że mamy do czynienia jedynie z pozorem wyroku. W sensie prawnym wyrok ze względu na niespełnienie przesłanek konstytutywnych w tym podejściu nie istnieje  - wyjaśnia. 

Profesor przypomina, że twierdzenia takie prezentowane są w  odniesieniu do rozstrzygnięć wydawanych przez Trybunał Konstytucyjny po zmianach dokonanych po 2015 roku, Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, dawnej Izby Dyscyplinarnej SN, niektórych rozstrzygnięć wydawanych przez Izbę Karną SN czy Izbę Cywilną SN. - Jako przykłady wskazać można stanowisko Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN dotyczące rozliczenia kampanii wyborczej czy Izby Karnej SN w sprawie prokuratora krajowego. W każdym z tych przypadków twierdzenie, iż mamy do czynienia z sententia non existens uzasadniane jest wadliwością składu orzekającego, wynikającą zakorzenionej w kwestionowanej procedurze powołania do pełnienia urzędu sędziego - zaznacza. 

Prof. Marta Romańska, sędzia Sądu Najwyższego podkreśla, że na gruncie procedury cywilnej nie ma takich rozwiązań, które by przewidywały nieważność samego orzeczenia, jako „produktu” postępowania. - Natomiast mówimy raczej o nieważności postępowania. Koncepcja wyroku nieistniejącego jest jednak i w tym postępowaniu znana, gdyż nawiązuje się do niej w ramach oceny skutków braku podpisu pod orzeczeniem. Poza brakiem podpisu pod sentencją, nie przypominam sobie przypadków, by z jakichś powodów za nieistniejący uznany został wyrok lub postanowienie co do istoty sprawy wydane w postępowaniu cywilnym. Zdarza się jednak sięganie po konstrukcje nieistniejącego aktu w odniesieniu do orzeczeń w kwestiach wpadkowych, w ramach dyskursu o powołaniach i skuteczności powołań sędziowskich mających miejsce po 2018 r. - zaznacza sędzia.

Dodaje, że chodzi o sprawy pojedyncze, w których skład złożony ze „starych” sędziów wypowiadał się o orzeczeniu w przedmiocie wyłączenia sędziego wydanym przez skład tzw. neo-sędziów, i odwrotnie. - Nie kwestionujemy, że orzeczenie formalnie zostało wydane i istnieje, lecz rozważamy, czy wywołuje skutki, uwzględniwszy to, że wydał je organ niemający cech sądu, w postępowaniu dotkniętym nieważnością - wskazuje. 

Uchwała trzech izb SN mogła przetrzeć szlaki 

Profesor Kardas przypomina także uchwałę trzech połączonych izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020 roku.

W świetle tej uchwały powołanie do pełnienia funkcji sędziego SN przez prezydenta RP na podstawie rekomendacji KRS w składzie określonym przez ustawę z 8 grudnia 2017 r., w każdym przypadku niezależnie od tego jakie są właściwości osobiste i kompetencje tak powołanej osoby powoduje, że mamy do czynienia z nienależytą obsadą sądu, a więc orzeczeniem wydanym z naruszeniem konstytutywnych przesłanek. Wymaga to jednak stwierdzenia w określonej procedurze. To podejście w zasadzie uniemożliwia posługiwanie się koncepcją wyroków nieistniejących. Gdyby jednak na powyższe zagadnienie spojrzeć z innej perspektywy, przyjmując, że mamy w takich przypadkach do czynienia z udziałem w składzie SN osoby nieuprawnionej do orzekania, to w takiej sytuacji łatwiej byłoby uzasadniać twierdzenie o wyrokach nieistniejących - mówi. 

I wyjaśnia, że organ, który nie jest sądem nie może wydać istniejącego konstytucyjnie skutecznego i chronionego wyroku. - W takim przypadku sytuacja byłaby identyczna, jak gdyby w składzie orzekającym zasiadał np. techniczny pracownik SN. Zarówno gdy w składzie zasiada sędzia uznany za osobę nieuprawnioną do orzekania, jak i niesędzia, tj. wskazany wyżej pracownik techniczny SN, wynik takiego działania nie może być wyrokiem w rozumieniu Konstytucji. Przyjęcie tej koncepcji wymagałoby jednak zmiany podejścia w stosunku do uchwały trzech Izb, i uznania, że wadliwie powołani na urząd sędziego SN to osoby nieuprawnione do orzekania w rozumieniu Konstytucji. Iudex impurus jak ujął to Jacek Gudowski, sędzia SN w stanie spoczynku. Bez tego koncepcja sententia non existens jest zawieszona w teoretycznej próżni i pozbawiona podstaw - podsumowuje. 

Czytaj w LEX: Uchwała nieistniejąca nie może być uchylona > >

 

Nie ma podstawy prawnej, więc można podważyć  

Prawnicy nie ukrywają, że wyrok nieistniejący wiąże się z konkretnymi problemami.  - Po pierwsze w prawoznawstwie nie wypracowano zamkniętej teorii nieważności aktów konwencjonalnych, poczynając od poziomu nieważności konstytucyjnej kończąc na poziomie nieważność orzeczniczej. Po wtóre w odniesieniu do koncepcji nieważności konstytucyjnej, związanej z płaszczyzną prawa publicznego kontrowersje wywołuje kwestia rekonstrukcji z Konstytucji przesłanek konstytutywnych, których niespełnienie skutkuje konstytucyjną nieważnością. Po trzecie nie rozstrzygnięto zagadnienia procedury i organu posiadającego kompetencje do ustalenia konsekwencji wynikających z naruszenia konstytucyjnych wymogów warunkujących ważność czynności. Żadna z tych kwestii nie została – póki co – w sposób jednoznaczny rozwiązana w polskim prawoznawstwie - mówi prof. Kardas. 

I dodaje, że skoro nie ma wyraźnych podstaw prawnych i nie można w sposób sformalizowany stwierdzić, według opisanej w przepisach procedury, czy dany organ jest sądem czy nie jest sądem, twierdzenie, że wyrok jest nieistniejący jest twierdzeniem podważalnym.

 

Wyroku nie ma? Prawo karne daje radę 

Sędzia Jarosław Matras z Izby Karnej Sądu Najwyższego zaznacza, że w prawie karnym najczęstszym powodem przyjęcia koncepcji orzeczenia nieistniejącego (sentencia non existens) jest wada związana ze składami sądu orzekającego. Tyle że, jak precyzuje, nie jest lokowana procesowo jako wyrok nieistniejący ale jako podstawa do uchylenia takiego orzeczenia. - Innymi słowy, nie stwierdza się w takiej sytuacji, że wyrok nie istnieje, ale jest uchylany jako wadliwy. Problem natomiast jest znany i w prawie karnym procesowym. Są bowiem takie sytuacje, kiedy orzeczenie formalnie zostaje wydane przez prawidłowy skład sądu, jest podpisane i ma np. charakter wyroku, ale nie wywołuje skutku jako wyrok – przyjmuje się że nie istnieje. Na przykład wydanie orzeczenia przez skład sądu w sytuacji, gdy wcześniej złożono wniosek o wyłączenie sędziego ze składu, ale wniosek ten rozpoznano dopiero po wydaniu orzeczenia i uwzględniono, a zatem sędziego wyłączono. Wówczas, pomimo wydania orzeczenia, nie wywołuje ono skutku, jest bezskuteczne, a zatem tak, jakby go nie było (przepis - art. 42 par. 3 k.p.k.) - tłumaczy. 

Podaje jeszcze jeden przykład. - Chodziło o Sąd Apelacyjny w Łodzi - sąd prawidłowo obsadzony wydał prawomocny wyrok, ale nie ogłosił go zgodnie z przepisami. Czyli zostały naruszone przepisy procesowe dotyczące publikacji wyroku. Kasacja od tego wyroku została pozostawiona bez rozpoznania, SN uznał bowiem, że nie ma orzeczenia w obrocie prawnym – wyrok nie istnieje - podsumowuje sędzia. 

Jakie to ma konsekwencje? - Na przykład w sprawie łódzkiej sąd apelacyjny nie wiedział dalej jak postąpić – po uchyleniu wyroku – i na tle tej sprawy zadał pytanie prawne. W konsekwencji zapadła uchwała SN, która potwierdziła, że wyrok w obrocie prawnym nie istnieje i apelacja musi zostać ponownie rozpoznana. Osoba, która była osadzona na podstawie tego wyroku została niesłusznie pozbawiona wolności, choć okres pozbawienia wolności mógł zostać zaliczony w kolejnym orzeczeniu. To oczywiście nie wszystkie możliwe sytuacje. Trzeba także w tym zakresie wskazać na wydanie np. postanowienia o sprostowaniu oczywistej omyłki pisarskiej. Zakres wydania takiego postanowienia stanowi niedopuszczalną korektę orzeczenia, które było wydane. Przyjmuje się w orzecznictwie SN, że takie postanowienie nie wywołuje skutków prawnych. Są zatem takie sytuacje w procedurze karnej, gdzie taka koncepcja jest stosowana także w praktyce - mówi sędzia.

Czytaj również w LEX: Nie można kierować pism do nieistniejących sądów > >

 

Zalecana ostrożność i rozwiązania ustawowe 

Dr Kamil Stępniak, konstytucjonalista, prezes Centrum Prawa Konstytucyjnego i Monitorowania Praworządności, wskazuje równocześnie, że koncepcja wyroków nieistniejących powinna być implementowana z ostrożnością.

- Aprioryczne uznanie za nie-wyroki wszystkich orzeczeń z udziałem osób, co do których sposobu powołania istnieją wątpliwości, mogłoby prowadzić do destabilizacji systemu prawnego i podważenia zaufania obywateli do wymiaru sprawiedliwości. Dlatego też niezbędne są rozwiązania ustawowe porządkujące kwestie dotyczące orzecznictwa uwzględniające m.in. zasadę zaufania do państwa - mówi. Jego zdaniem ustawodawca mógłby zastosować odpowiednią gradację skutków związanych z wydawaniem orzeczeń przy udziale osób nieprawidłowo powołanych. - To także można korelować w kontekście koncepcji sędziów ustawowych oraz sędziów konstytucyjnych i gwarancji im przysługujących - kwituje.

 

Ważna perspektywa obywatela

Na jeszcze jedną kwestię zwraca uwagę Mikołaj Kozak, adwokat, Kancelaria Kulpa Kozak Adwokaci i Radcowie Prawni. - Z perspektywy praktycznej można powiedzieć, że życie rzadko jest czarno-białe. Najwięcej jest w nim odcieni szarości. Pamiętajmy, że w mediach mówi się głównie o sprawach politycznych, a zasadnicza część ważnych dla obywateli spraw, ich własnych spraw, to nie są sprawy polityczne. Z perspektywy aktywnego obserwatora – adwokata to, od której KRS nominację przyjął sędzia rzadko przekłada się na jakość pracy, poziom wyroku, czy atmosferę na sali. Znam wielu tzw. neo-sędziów, których życzyłbym sobie w każdej sprawie i takich, których praca pozostawia wiele do życzenia - mówi. 

Dodaje, że bardzo wiele zależy też od tego, czy był zgłaszany tzw. wniosek o test i czy sędzia taki test przeszedł. - Jeśli ktoś, a są takie przypadki, na żadnym etapie postępowania pierwszoinstancyjnego nie zająknął się słowem, że skład sądu jest nienależycie obsadzony, a potem – po przegranej w I instancji – grzmi, że to nie jest wyrok i nie jest sąd, to każdy może sobie na pytanie o jego rzeczywiste motywacje odpowiedzieć sam. Jeśli dłużnik nie płaci faktury, dostaje nakaz zapłaty i pisze w skardze na czynności komornik, że nakaz wydał tzw. neo-sędzia, to czy jest to praworządność czy cynizm? Na to pytanie też każdy może sobie odpowiedzieć sam - podsumowuje.

Nowość
Bestseller
Procedury cywilna, karna, sądowoadministracyjna. Porównanie
-10%
Nowość
Bestseller

Monika Strus-Wołos, Piotr Rachwał, Antoni Żukowski

Sprawdź  

Cena promocyjna: 125.1 zł

|

Cena regularna: 139 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 69.5 zł