Czytaj: Projekt nowej ustawy zapowiada duże zmiany na uczelniach>>
Rozmowa z prof. Jerzym Woźnickim, byłym przewodniczącym Rady Głównej Nauki Szkolnictwa Wyższego i prezesem Fundacji Rektorów Polskich.
Krzysztof Sobczak: Czy zaprezentowana właśnie ostateczna wersja projektu nowej ustawy o szkolnictwie wyższym to dobry punkt wyjścia do stworzenia nowej jakości w nauce i kształceniu studentów? To dobry projekt?
Jerzy Woźnicki: Tak, to dobry projekt i przygotowany według właściwych standardów. Szczególnie pozytywnie należy ocenić formę współdziałania wicepremiera Jarosława Gowina i całego ministerstwa ze środowiskiem akademickim, a także uznanie, że dialog i zasada partycypacji środowiska w pracach nad przygotowaniem projektu ustawy wymaga czasu i współdziałania. Przyjęta została nasza propozycja z „Programu rozwoju szkolnictwa wyższego do roku 2020”, który był przedłużeniem Strategii środowiskowej z 2009 roku, w którym Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Wyższych zaproponowała przygotowanie projektu nowej ustawy i ogłoszenie go w 2018 roku. I to jest pierwszy taki przypadek, że minister, który obejmuje stanowisko w 2015 roku akceptuje taki kalendarz. Że przygotowanie jego flagowego projektu ma trwać aż dwa lata, a przewidywane wejście ustawy w życie ma nastąpić po trzech latach od podjęcia inicjatywy. To jest naprawdę kalendarz odpowiadający wysokim standardom akademickim.
Także wysokim standardom legislacyjnym. W czasach gdy ustrojowe projekty uchwala się w tydzień to rzeczywiście bardzo pozytywny przykład. Że jest współpraca z zainteresowanymi środowiskami, praca rozłożona na etapy, rozbudowane konsultacje.
Cieszę się, że w tym przypadku zostało to przeprowadzone w taki modelowy sposób. Jarosław Gowin obiecał to i tak zrobił. Zasada partycypacji została tu spełniona, ponieważ tryb pracy nad tym projektem przewidywał i debaty i wprowadzanie poprawek i dialog z reprezentatywnymi instytucjami, takimi jak KRASP, Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, reprezentacje studentów i doktorantów. Wszystkie te podmioty były realnie włączone w prace nad projektem. A zdominowane i skoordynowane zostały one przez działania Narodowego Kongresu Nauki, w ramach którego odbyło się 9 konferencji tematycznych. Czyli poruszaliśmy się po dobrej drodze, a tylko po takiej drodze można trafić pod właściwy adres.
Dobra metoda pracy, a czy projekt równie dobry?
Generalnie tak, jakkolwiek będziemy jeszcze proponować pewne poprawki. Jednym z celów nowej regulacji miała być zmiana istniejącego dotychczas układu źródeł prawa. A chodziło o to, by zderegulować samą ustawę, pozbawić ją nadregulacji, skonsolidować prawo, czyli połączyć kilka ustaw w jedną i przenieść wiele regulacji do statutów uczelni, wyposażając je w pełnię kompetencji do ich stanowienia. I te cele zostały spełnione w tym projekcie.
Będzie więcej uprawnień dla uczelni, więcej autonomii?
Tak, będzie więcej autonomii dla uczelni. Problem będzie w tym jak same uczelnie zechcą z tego skorzystać.
Ale pojawi się nowy organ, czy rada składająca się z osób spoza uczelni.
Krytycy tego organu zapominają, że wprawdzie w radzie znajdą się osoby z zewnątrz, ale powołane one zostaną przez senat uczelni. Do pomocy rektorowi w kierowaniu uczelnią. To nie narusza autonomii uczelni w żaden sposób.
Były obawy, że to minister wyznaczy członków rady?
Były, ale częściej były zastrzeżenia, że jeśli w radzie będą ludzie z zewnątrz, a rada ma konkretne kompetencje, to będzie to ingerencja osób z zewnątrz w działalność uczelni, a więc naruszenie autonomii. Ja przekonywałem, że nie należy tego tak traktować.
Ten projekt nie zmierza do ograniczenia autonomii uczelni. Są w nim natomiast idące w dobrą stronę zmiany w sferze zarządzania. Wprowadza się więc nowy organ, jakim ma być rada uczelni, który ma rektorowi pomóc we wprowadzaniu trudnych rozwiązań. Rektor powinien być wspierany nie tylko przez akademicki senat a ale i przez radę uczelni. Zewnętrzne spojrzenie na uczelnię może być przydatne. Trzeba tylko dobrze wybrać radę. A poza tym projekt przewiduje znaczne wzmocnienie rektora. To staje się możliwe, ponieważ jednocześnie wyposaża go we wsparcie ze strony rady uczelni.
Rada ma być tylko organem wspierającym, czy także kontrolnym?
Monitorującym. Wywalczyliśmy, że słowo „nadzór” zniknęło z projektu ustawy na rzecz sformułowania „monitorowanie”. Ale faktem jest, że rada ma zatwierdzać sprawozdania rektora dotyczące spraw finansowych, wdrażania strategii, a kluczową jej kompetencją ma być uchwalanie strategii. Ale zaprojektowanej przez rektora. Czyli ma tu obowiązywać zasada podziału i pewnej równowagi władz.
Krzysztof Sobczak,Elżbieta Piotrowska-Albin
Uczelnie i sztuka rektorstwa. Doświadczenia i refleksje Jerzego Woźnickiego >>
A co z zapowiadaną ideą wiodących uczelni? Była mowa o uniwersytetach badawczych.
Będą, jako rozwinięcie niezrealizowanego wcześniejszego pomysłu. Bo Strategia środowiskowa, opracowana przez FRP i ogłoszona przez KRASP w 2009 roku przewidywała, że oprócz dotacji z algorytmu będą wydzielone środki, do których uczelnie będą mogły aplikować w ramach konkursu w poszczególnych grupach. I teraz to zostanie zrealizowane. Tyle, że wtedy przewidywana była osobna agencja do rozdzielania funduszy, a według tego projektu ma to robić minister. A zatem część środków będzie adresowana do uczelni w trybie konkursowym w grupach: uczelnie zawodowe, tzw. uczelnie regionalne i uczelnie, które będą aplikować o status uczelni badawczych. Będą wydzielone strumienie finansowe i w ten sposób zostanie zapewniony zrównoważony rozwój szkolnictwa wyższego - geograficznie i w ramach zróżnicowanych grup instytucji.
Czy te uczelnie badawcze otrzymają jakiś specjalny status?
Na razie osobnego statusu prawnego nie dostaną, ale co najmniej o 10 procent większa będzie ich subwencja. Nie dotacja tylko subwencja – to ważna zmiana. I druga ważna zmiana to połączenie dwóch osobnych działów – nauki i szkolnictwa wyższego – w jeden. Oznacza to, że bardziej elastycznie można będzie zarządzać pieniędzmi wewnątrz uczelni.
Czy w strukturze szkolnictwa wyższego ta ustawa coś zmieni? Była mowa o tym, że może niektóre uczelnie znikną z rynku?
W przypadku uczelni publicznych nie planuje się takich zmian. Projekt zakłada przywrócenie zasady, że uczelnie akademickie są powoływane przez parlament. Była propozycja zmiany w tej sprawie, ale na nasz wniosek powrócono do zasady obowiązującej obecnie. Natomiast bardzo duże kompetencje w zakresie tworzenia struktur wewnętrznych i prowadzenia polityki kadrowej otrzyma rektor. Nie będzie on krępowany dzisiejszą nadkolegialnością w zakresie procedur zatrudniania, zwalniania, przenoszenia pracowników, czy tworzenia, likwidacji lub łączenia jednostek organizacyjnych. Procesowi ewaluacji podlegać będzie cała uczelnia, nie poszczególne wydziały, których może w uczelni nie być. Również, to cała uczelnia będzie miała uprawnienie do nadawania stopni naukowych ale to jedna uczelniana rada naukowa będzie to robić. Uczelnia będzie oceniana w całości i ona będzie odpowiadać za ten proces. Rektor będzie powoływał wszystkich kierowników jednostek, nie będzie więc problemów z tym, że będą działać jakieś organy niezależne od rektora i obsadzane w trybie uniezależniającym je od organów uczelni. Tak dotychczas było z dziekanami wydziałów.
Jaki jest cel tych zmian? To ma zapewnić większą sprawność zarzadzania?
Tak, chodzi o to, by rektor miał więcej realnej władzy. Żeby ponosił pełną odpowiedzialnośc za uczelnię. Jeśli dziekan był powoływany niezależnie to mógł stosować się lub nie do dyspozycji rektora. W zdecentralizowanej uczelni wydział miał swój budżet, prowadził własną politykę kadrową, własną politykę dysponowania zasobami tej jednostki.
Tak będzie lepiej? Przyniesie to jakąś nową, pozytywną jakość?
Tak, ponieważ można będzie realizować jednolitą strategię i dysponować zasobami uczelni dla jej ukierunkowanego rozwoju. Można będzie realizować politykę naukową polegającą na koncentracji środków na wybranych obszarach badań. Nie będzie się rozsmarowywać środków po wszystkich wydziałach tylko dlatego, że one istnieją. A zlikwidować wydziału rektor de facto nie mógł. Jeśli rektor zechce z tych możliwości skorzystać i znajdzie do tego wsparcie w radzie uczelni, to trudno go będzie blokować.
Będzie więc mniej demokracji. Ale będą inne korzyści?
Demokracja będzie, bo zachowana została zasada wyboru organów uczelni. Natomiast rzeczywiście, nadkolegialność zostanie na uczelniach silnie ograniczona. Oczekuje się, że w zamian będą one lepiej zarządzane. Ale senat swoje uprawnienia akademickie zachowa, co zapewni właściwą równowagę pomiędzy różnymi organami kierującymi uczelnią. Na przykład to senat będzie uchwalał statut uczelni. Pierwotnie miała to robić rada, ale jako reprezentacja środowiska opowiedzieliśmy się przeciwko temu rozwiązaniu. Za to poparliśmy – Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Wyższych i Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego – zaproponowaną przez Zespół Rady NKN formułę wyboru rektora, kiedy to rada uczelni proponuje kandydatów, ale wyboru z tego grona dokonuje kolegium elektorów. Oznacza to połączenie zasady profesjonalizmu rektora z zasadą działania uczelni jako wspólnoty akademickiej.