O tym, że adwokaci i prokurator nie muszą zakładać togi, postanowił w środę np. Sąd Okręgowy w Warszawie prowadzący proces gen. Wojciecha Jaruzelskiego, b. wicepremiera Stanisława Kociołka i trzech wojskowych, oskarżonych o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. Sąd kontynuował trwające od listopada 2009 r. tzw. zaliczanie materiału dowodowego - ostatnią czynność w procesie przed jego zamknięciem, mowami końcowymi stron i wyrokiem (nie wiadomo, kiedy będzie mógł on być wydany).
Prawo o ustroju sądów powszechnych stanowi, że sędziowie na rozprawie mają obowiązek noszenia stroju urzędowego, czyli togi. Taki strój adwokata na rozprawie określa zaś jedynie rozporządzenie ministra sprawiedliwości, wobec czego założenie togi przez mecenasa nie jest obowiązkiem ustawowym i sąd może go z tego zwolnić, np. wobec upału na sali. Zgodnie z tym rozporządzeniem, toga jest "suknią fałdzistą z lekkiego czarnego materiału wełnianego lub wełnopodobnego, sięgającą powyżej kostek około 25 cm od ziemi i ma u góry odcinany karczek szerokości 21 cm". Nie ma letniej wersji togi, która byłaby wykonana z cienkiego i przewiewnego materiału.
Mało która sala sądowa ma klimatyzację. Jest to zaś normą w nowo oddawanych do użytku gmachach sądów. Miły chłód towarzyszy zatem rozprawom w gmachu m.in. Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego oraz w sądach administracyjnych.
Rzecznik warszawskiego Sądu Okręgowego sędzia Wojciech Małek przyznaje, że często jedyną ulgę na sali może przynieść sędziom wentylator. - Gdy sala jest mocno nasłoneczniona, zasłaniamy zasłony, ale i tak temperatura na niej przekracza 30 stopni - dodaje sędzia. Według niego, szefowa wydziału karnego tego sądu skierowała już do prezesa sądu wniosek o skrócenie czasu pracy z powodu upałów.(PAP)