Mecenas Hetman-Krajewska jest autorką książek z zakresu prawa rodzinnego, m.in. „Alimenty – jak dochodzić, jak się bronić? Poradnik praktyczny” (Wolters Kluwer, Warszawa 2021) oraz „Rozwód czy separacja? Poradnik praktyczny” (Wolters Kluwer, Warszawa 2020), a także najnowszej publikacji „Kontakty z dzieckiem. Jak regulować, jak egzekwować? Poradnik praktyczny” (Wolters Kluwer, Warszawa 2023).

Patrycja Rojek-Socha. Czy pandemia wpłynęła na sprawy dotyczące kontaktów? Jest obecnie łatwiej czy trudniej je egzekwować?

Joanna Hetman-Krajewska: Nie wiem czy to efekt pandemii, czy zmian w naszym społeczeństwie, ale to co się na pewno zmienia, to podejście ojców do opieki nad dziećmi. Angażują się w nią, chcą realnie uczestniczyć w życiu potomstwa zdecydowanie bardziej niż było to wcześniej. Oczywiście nie jest to zasada, bo zdarzają się też tacy, którzy nie tylko nie chcą utrzymywać kontaktów z dziećmi, ale wręcz w ogóle nie interesują się życiem własnych dzieci. Jest jednak coraz więcej ojców, którzy chcą realnie uczestniczyć w opiece i wychowaniu dzieci, co sprawia, że jest coraz więcej przypadków tzw. pieczy naprzemiennej.

 


Ten ostatni model się sprawdza? Wątpliwości było dużo.

I nie ukrywajmy, że nadal są. Sama mam wątpliwości, ale jest to też model, który niejednokrotnie pozwala na uniknięcie długoletniego procesu. Alternatywa zarówno dla dzieci, jak i ich rozstających się rodziców – czyli brnięcie w wieloletnie sporne i wyniszczające dla wszystkich postępowanie sądowe – jest często na tyle szkodliwa, że piecza naprzemienna wydaje się mniejszym złem. Bo dzięki niej można uniknąć udowadniania sobie, które z rodziców będzie lepszym głównym opiekunem, np. poprzez badania psychologiczne i wydawane na ich podstawie przez biegłych opinie. Najczęściej pieczę naprzemienną reguluje się w wymiarze tydzień na tydzień – dzięki czemu dzieci z reguły nie zdążą zatęsknić za drugim rodzicem.

Czytaj: Dziecko nie chce spotkań z ojcem lub matką? Sądy zaczynają dostrzegać, że jest manipulowane>>

Czytaj w LEX: Kontakty z osobą małoletnią i egzekucja kontaktów w praktyce sędziego >>>

Czytaj w LEX: Utrudnianie kontaktów z dzieckiem – rozwiązania prawne i praktyka w Polsce i w Europie oraz postulaty de lege ferenda >>>

Wracając do spraw dotyczących kontaktów, jakie są obecnie największe problemy?

Tu się akurat nic nie zmieniło. Największym problem jest egzekwowanie tych kontaktów. Bo nadal mamy sytuacje i jest ich dużo, kiedy - mimo że są sądownie ustalone kontakty, czyli kiedy mam je na tzw. „papierze” – jedno z rodziców robi wszystko, żeby je uniemożliwić i żeby w rzeczywistości nie dochodziły do skutku. I mowa tu o bardzo dokładnych harmonogramach dotyczących i zwykłych dni, i weekendów, i świąt oraz wakacji. Ojciec, bo to niestety zazwyczaj chodzi o matki jako osoby utrudniające drugiemu rodzicowi kontakty z potomstwem, przyjeżdża po dzieci i one ani nie są spakowane, ani nie są przygotowane mentalnie do tego, że teraz mają spędzić czas właśnie z nim. Matka wie, że dzieci i tak nie „pójdą” z ojcem, bo są tak zmanipulowane, że jak przyjdzie co do czego, to powiedzą, że nie chcą, a czasami będą reagować płaczem czy wręcz histerią. Bywa, że mimo iż ma to być weekend ojca, dzieci mają już zaplanowany czas z matką, często bardzo atrakcyjnie, wiedzą o tym i wcale nie chcą z tych atrakcji rezygnować.

 

 

Właśnie ten brak zgody dziecka jest najczęstszym tłumaczeniem rodziców w sytuacji sporu o kontakty. Mówią, że przecież nie mogą zmuszać dziecka.

To teraz popatrzmy na to z punktu widzenia dziecka, które mieszka z takim rodzicem i np. dziadkami. To jest dla niego środowisko zapewniające mu fizyczne przetrwanie i - w jego odczuciu – bezpieczeństwo. Jak mają się zbuntować? Dopiero jak takie dziecko będzie miało 16, 18, a może 30 lat, spojrzy na to inaczej i być wypomni matce/ ojcu, że zostało skrzywdzone przez odcięcie od relacji z drugim rodzicem. Ale 10-latek powie to czego oczekuje od niego rodzic pierwszoplanowy. I to są przypadki – wbrew temu, co twierdzą niektórzy rodzice – takiej prawdziwej alienacji rodzicielskiej. Pokazują bezradność i sądu, i rodzica uprawnionego do kontaktu. To jest ogromnie smutne i nie ma na to obecnie sposobu. Jak się rodzic, główny opiekun uprze, to nie ma szans na kontakt. Co zresztą potwierdził wyrok Trybunału Konstytucyjnego z czerwca tego roku.

WZORY dokumentów do pobrania w LEX:

 

Przypomnijmy, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nałożenie na rodzica utrudniającego drugiemu kontakty z dzieckiem obowiązku zapłaty określonej kwoty, jest niezgodne z Konstytucją, ale tylko wówczas, kiedy brak realizacji kontaktów wynika z zachowania czy postawy samego dziecka. Wskazał na jeszcze jeden warunek – taka wola dziecka nie może być wynikiem zachowań osoby sprawującej nad nim pieczę. Sądy biorą to pod uwagę?

Sądy rodzinne muszą stosować się do tego wyroku. W mojej praktyce takiego orzeczenia jeszcze nie było, ale teraz przede mną sprawy dotyczące egzekwowania kontaktów, więc przypuszczam, że będzie to uwzględniane. I powtarzam, że – moim zdaniem – rozstrzygniecie, czy dziecko rzeczywiście wyraża własne poglądy, odmawiając kontaktów z drugim rodzicem, czy też jest „tubą” rodzica, z którym mieszka na stałe, nie będzie proste, bo zazwyczaj dziecko nie jest w stanie wyrazić swojej woli w pełni autonomicznie, lecz zaspokaja swoją potrzebę – nazwijmy to – biologicznego przetrwania, robiąc to, co zadowoli jego głównego opiekuna.

Przewrotnie zapytam, co ma zrobić rodzic pierwszoplanowy, jeśli dziecko nie chce spotykać się z drugim rodzicem?

A ja zapytam, co zrobił, żeby te kontakty ułatwić, żeby należycie przygotować do nich dziecko? Jeśli dziecko jest starsze, można przecież z nim porozmawiać, a jeśli jest taka konieczność, skorzystać z pomocy psychologa. Moim zdaniem, to nie jest dobrze, że dziecko nie ma tej więzi, że nie ma relacji z drugim rodzicem. I wbrew pozorom często jest to efekt konfliktu między byłymi partnerami, ich wzajemnej niechęci, żali. Niejednokrotnie rodzic-główny opiekun ma wręcz satysfakcję, że dziecko nie chce spotykać się z tym drugim.

Dziecko nie chce kontaktu z rodzicem - jak orzekają sądy>>

Zobacz procedury w LEX:

 

Czy są sytuacje, które ewidentnie powinny wykluczać kontakty?

Inaczej. Są takie, które je wykluczają. Choć zasada w orzecznictwie sądów rodzinnych jest taka, że dziecko ma prawo do budowania więzi, w tym poprzez utrzymywanie kontaktów, nawet z trudnym rodzicem, o ile – rzecz jasna – problemy po stronie tego rodzica nie zagrażają bezpośrednio dziecko, lub jeśli takie zagrożenie można wyeliminować poprzez formę i miejsce realizacji kontaktów. Oczywiście najważniejsze jest dobro dziecka. Są takie sytuacje, kiedy sąd tych kontaktów nie ureguluje, bo np. rodzic jest uzależniony i się nie leczy, cierpi na nieleczoną chorobę psychiczną bądź stosował wobec dziecka przemoc. Choć w tym ostatnim przypadku trend w psychologii jest jednak taki, by jednak oswajać dziecko nawet z takim rodzicem, bo brak jakichkolwiek kontaktów z takim rodzicem tym bardziej utrwala lęk dziecka przed nim, a chodzi o to, by ten lęk oswoić, a z czasem wyeliminować.

Sprawdź w LEX: Orzecznictwo w sprawach o wykonywanie kontaktów z dziećmi >>>

Ale jak to zrobić?

To są właśnie kontakty, które powinny być organizowane w wyspecjalizowanym ośrodku, w obecności psychologa. Przy czym tych ośrodków jest mało, dostępność jest niewielka. A i koszty są niemałe, nie każdego na to stać.

Co trzeba byłoby zrobić, żeby rozwiązać problem utrudniania kontaktów? Mamy przecież art. 598[15] i art. 598[16] Kodeksu postępowania cywilnego, zgodnie z którymi jeżeli osoba, pod której pieczą dziecko pozostaje, nie wykonuje albo niewłaściwie wykonuje obowiązki wynikające z orzeczenia albo z ugody zawartej przed sądem lub przed mediatorem w przedmiocie kontaktów, sąd opiekuńczy, uwzględniając jej sytuację majątkową, może zagrozić jej nakazaniem zapłaty na rzecz osoby uprawnionej do kontaktu z dzieckiem określonej sumy pieniężnej za każdy niezrealizowany kontakt. To nie wystarczy?

W teorii model jest dobry. Ale pytanie czy sprawdza się w praktyce. Jeśli Trybunał Konstytucyjny mówi, że w postępowaniu wykonawczym trzeba badać sprawę merytorycznie i uwzględnić wolę dziecka, to trudno liczyć na to, że te przepisy będę się sprawdzać. I tu warto podkreślić, że przykładowo w Szwecji alienacja rodzicielska jest przestępstwem, uregulowanym w przepisach karnych. Być może to jest ten kierunek. Plus opinie psychologiczne powinny być szybciej dostępne, szybciej przygotowywane. Teraz np. w większych miastach czeka się na nie nawet 8, 9 miesięcy.

Czytaj w LEX: Kontakty dziecka z rodzicami, krewnymi i bliskimi a władza rodzicielska >>>

Czytaj w LEX: Zadośćuczynienie za naruszenie dobra osobistego w postaci więzi rodzinnej. Uwagi na tle orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz orzecznictwa sądów polskich >>>

Zbliżają się święta, jak zabezpieczyć się przed utrudnianiem kontaktów? Najlepiej uregulować to przez sąd?

To wszystko zależy od tego, jak rodzice potrafią się komunikować. Jeśli się dogadują, nie robią sobie złośliwości, to harmonogram i sposób realizacji kontaktów, w tym tych świątecznych, mogą uzgodnić między sobą i wyeliminować wszelkie konflikty na tym tle. Dlatego taka ważna jest komunikacja. Zresztą wydaje mi się, że w tych trudnych sprawach najlepszą drogą jest podejście od strony mediacyjnej czy psychologicznej. Tylko trzeba mieć z kim mediować.

A co zrobić w sytuacji, kiedy ustaliśmy między sobą, że to są moje święta i nagle się dowiadujemy, że były partner/partnerka ma inne plany i zabiera dzieci np. do swoich rodziców do innego miasta?

Szczerze? Teraz nic z tym już nie można zrobić, biorąc pod uwagę, ile czasu pozostało do świąt. Bo nawet jeśli zdołamy przed świętami złożyć wniosek o uregulowanie kontaktów, w tym o zabezpieczenie tych kontaktów na okres świąt, to marne szanse, by sąd wydał postanowienie zabezpieczające. I to kolejny problem – sprawna organizacja wymiaru sprawiedliwości, tak sprawna i skuteczna, by budować w społeczeństwie z jednej strony szacunek dla wymiaru sprawiedliwości i rozstrzygnięć sądowych, w tym poczucie nieuchronności interwencji sądu wówczas, gdy zachowanie danej osoby nie będzie właściwe z punktu widzenia obowiązujących przepisów prawa czy norm moralnych. Teraz tak niestety nie jest, również w doniesieniu do sądów rodzinnych. Sąd rodzinny szybko reaguje wówczas, gdy trzeba odebrać dziecko z rodziny, w której jest zagrożone jego bezpieczeństwo. Ale już w innych sprawach sądy z reguły nie wykazują aż takiej sprawności. A szkoda, bo to uczy społeczeństwo, że w zasadzie nie trzeba liczyć się z sądami czy ich orzeczeniami. Uważam, że taka nieuchronność i szybkość działania sądu powinno dotyczyć przypadków utrudniania kontaktów. Ważna jest ta nieuchronność, bo ona uczy ludzi szacunku, uczy, że trzeba wykonywać obowiązki wynikające z rozstrzygnięć sądowych. Jeśli jest orzeczenie sądu, że dziecko ma spędzić z ojcem Wigilię, a matka to utrudnia, to powinien przyjść do niej 24 grudnia urzędnik sądowy z pismem nakładającym na nią obowiązek zapłaty na rzecz ojca sumy pieniężnej bądź nakładającym grzywnę na rzecz skarbu państwa (tak jak to było kiedyś). Może to nauczyłoby rodziców, którzy nie respektują orzeczeń sądowych i wynikających zeń obowiązków, jakie nałożył na nich sąd, by jednak je szanowali. Bo teraz myślenie wielu osób jest takie: „A co mi sąd zrobi…?”

 

To dopytam - powinny być kary podobnie jak przy niealimentacji, np. zagrożenie karą ograniczenia wolności? Były przecież takie pomysły, nawet ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości. Kuratorzy postulowali nawet o zagrożenie karą do dwóch lat pozbawienia wolności.

Oczywiście, że tak. Bo taki rodzic musiałby wziąć pod uwagę, że to, co robi, może realnie wpłynąć na jego życie. Utrudnić jego sytuację choćby zawodową – jeśli zostanie skazany na karę w zawieszeniu, a jeśli trafi za kraty, to były/była przejmie opiekę nad dzieckiem. Tym bardziej, że powtarzam: w mojej ocenie poza skrajnie patologicznymi sytuacjami dzieciom potrzebny jest kontakt z jednym i drugim rodzicem. Uniemożliwianie tego jest formą przemocy, bo poprzez eliminowanie z ich życia matki czy ojca dziecko jest odcinane od swoich korzeni, od części swojej tożsamości. I ma to druzgocący wpływ na całe ich późniejsze życie – na budowanie relacji społecznych, związków, poczucie własnej wartości i wiele, wiele innych kwestii.