Choroba Panettiego została wielokrotnie potwierdzona przez lekarzy specjalistów. Jego niepoczytalności nie chce jednak uznać teksański wymiar sprawiedliwości. Panetti od dwóch dekad siedzi w celi skazany za zabójstwo jak normalny więzień, a w środę 3 grudnia ma zostać zabity przez śmiertelny zastrzyk. Data egzekucji została wyznaczona niespodziewanie, a sąd nie poinformował o niej obrońców mężczyzny. Ci dowiedzieli się od niej zaledwie kilka dni temu... z prasy.
Czytaj: Coraz mniej państw stosuje karę śmierci >>>

To nie pierwsza z zaskakujących decyzji dotyczących procesu, skazania i kary śmierci dla chorego mężczyzny.
Jeszcze przed procesem w 1994 roku sąd uznał, że Panetti może odpowiadać za zbrodnię, gdyż "przedstawia wystarczające zdolności do prowadzenia rozmów ze swoimi prawnikami i wystarczający stopień logicznego myślenia oraz rozumowania". Stało to w jaskrawej sprzeczności z opinią prawników oskarżonego. Jeden z nich zeznał, że "w obecnym stanie jakakolwiek konstruktywna komunikacja z Panettim jest niemożliwa". Psychiatrzy zwołani zarówno przez obronę, jak i prokuratora zaapelowali o uznanie go za niepoczytalnego.
Jednak lekarz reprezentujący stan Teksas wydał inną opinię i to do niej przychyliła się ława przysięgłych.
Ostatnią deską ratunku jest interwencja gubernatora stanu Ricka Perry'ego, który mógłby zmienić karę śmierci na dożywocie. Apelują o to organizacje praw człowieka, 50 przywódców różnych kościołów z całych Stanów Zjednoczonych, Amerykański Związek Prawników, a nawet Unia Europejska.
Więcej: Gazeta Wyborcza>>>