Komisja Europejska juz kilka miesięcy temu informowała polski rząd o zaległościach, ale nie dostała wyjaśnień. Komisarz do spraw humanitarnych Kristalina Georgijewa określiła jako "godny pożałowania" fakt, że Polska jeszcze nie wdrożyła dyrektywy antypowodziowej. Termin upłynął w listopadzie ubiegłego roku.
Bruksela wytknęła to przy okazji dyskusji o unijnym wsparciu z Europejskiego Funduszu Solidarności na złagodzenie skutków powodzi. Oczywiście nie oznacza to, że pieniądze przepadły. Bruksela zwróciła uwagę, że prawo zostało naruszone, ale jednocześnie podkreśliła, że podchodzi ze zrozumieniem do tragicznych wydarzeń w Polsce i powodzi, która nawiedziła kraj. Już wcześniej Bruksela obiecała, że jeśli tylko Warszawa przyśle wniosek o wsparcie z funduszu, rozpatrzy go tak szybko, jak to możliwe.
- Chciałbym, aby nikt nie myślał, że ta dyrektywa mogła uchronić przed powodzią, bo to nieprawda. Nie miała żadnego wpływu na przebieg akcji ratowniczej - powiedział przebywający na szczycie UE w Brukseli premier Donald Tusk.

Dyrektywa ma nakłonić kraje członkowskie UE do większych wysiłków na rzecz zapobiegania powodziom. Nakłada obowiązek określenia, jakie tereny na ich terytorium są zagrożone powodzią. Na podstawie takich "map ryzyka" kraje będą musiały sporządzić plany działań, które mają odzwierciedlać ideę dyrektywy: zapobieganie, przygotowanie, ochrona.
Dyrektywa wyznacza terminy tych działań: odnośnie oceny ryzyka powodziowego do 2011 roku, opracowania map zagrożenia i ryzyka powodziowego do 2013 roku, zaś planów zarządzania ryzykiem powodziowym do 2015 roku.

Źródło: IAR