Europosłowie komisji ds. transportu Parlamentu Europejskiego głosowali we wtorek nad pakietem przepisów lotniczych, które mają poprawić wydajność lotnisk w obliczu rosnącego ruchu pasażerskiego oraz zliberalizować obsługę naziemną. To z kolei przełożyłoby się na zmniejszenie opóźnień i poprawę obsługi bagażowej. Tymczasem europosłowie komisji PE niewielką większością zdecydowali o odesłaniu z powrotem do Komisji Europejskiej projektu rozporządzenia o obsłudze naziemnej.
"Zwyciężył partykularny interes paru posłów niemieckich, który przekonali socjalistów, Zielonych i komunistów w PE, by zamrozić sytuację na lotniskach europejskich, a przede wszystkim, aby pozostawić monopol funkcjonujący na lotnisku we Frankfurcie" - powiedział po głosowaniu sprawozdawca raportu PE ws. tego projektu, eurodeputowany Artur Zasada (PO).
"Na większości dużych lotnisk europejskich rynek został zliberalizowany, pozwala na konkurowanie między sobą różnych firm świadczących usługi naziemne (na lotnisku w Heathrow działa 10 takich firm). Natomiast na lotniskach we Frankfurcie czy w Monachium funkcjonuje monopol lub duopol, często są to firmy powiązane kapitałowo z portami" - powiedział. Dlatego - jak tłumaczył - Frankfurtowi i niemieckim posłom zależało, aby nie dopuścić do większej konkurencji i pojawienia się nowych firm, które mogłyby podwyższyć poziom usług.
Zasada wyjaśnił, że wtorkowa decyzja europosłów pozwala KE wycofać projekt rozporządzenia o obsłudze naziemnej lub cały pakiet lotniczy z PE. KE może też pozwolić, by cały PE głosował nad nowymi przepisami.
"Pakiet zawiera trzy główne elementy: propozycję ws. obsługi naziemnej, ws. slotów (okienek czasowych startu i lądowania na danym lotnisku) i hałasu powodowanego przez lotniska. Głównym celem pakietu jest uporanie się przez lotniska z wyzwaniem wydajności. Ruch pasażerski na lotniskach podwoi się do 2030 r." - mówiła w poniedziałek rzeczniczka KE ds. transportu Helen Kearns.
Zwróciła też uwagę, że 70 proc. opóźnień lotów jest spowodowane opóźnieniami w obsłudze naziemnej. "Ta sytuacja jest nie do zaakceptowania" - podkreśliła. By zaradzić temu problemowi, KE nowymi przepisami o obsłudze naziemnej chciała otworzyć ten sektor na konkurencję, by lotniska miały większy wybór, jeśli chodzi o dostawców obsługi naziemnej, która zajmuje się m.in. bagażem.
"Obecne zasady wyznaczają minimum dwóch dostawców na dużych europejskich lotniskach. Chcielibyśmy zwiększyć to minimum do trzech, co da lotniskom lepszy wybór dostawców " - tłumaczyła inicjatywę KE Kearns.
Jednak właśnie ta liberalizacja wywołuje opór związków zawodowych obsługi naziemnej, głównie w Niemczech. Związki obawiają się pogorszenia warunków pracy i zwolnień z firm, które nie wytrzymają konkurencji. Kearns zapewniała, że KE zadbała także o ten aspekt i jej propozycja zawiera przepisy "równoważące" liberalizację z "potrzebami pracowników sektora". Pozwalają one krajom UE na postawienie wymogu transferu pracowników do nowych dostawców przy takich samych warunkach pracy oraz określenia minimalnych wymogów szkoleń.
W ubiegły poniedziałek pakietem lotniczym zajęli się ministrowie transportu "27"; osiągnęli wstępne porozumienie ws. slotów, którym zawiedziony jest komisarz UE ds. transportu Siim Kallas. Chciał on zakończyć monopol dużych linii, mających przydzielone tzw. historyczne sloty przenoszone z sezonu na sezon, których czasem nie wykorzystują i blokują przez to inne linie, co z kolei prowadzi do opóźnień. Kallas zapowiedział nawet, że wobec licznych niejasnych poprawek krajów UE, KE rozważy wycofanie propozycji - pisał "European Voice".
KE w swoim projekcie nowelizacji dyrektywy z 1993 r. zaproponowała, by sloty były zabierane liniom lotniczym, jeśli wykorzystują one mniej niż 85 proc. przeznaczonego im czasu. Obecny próg to 80 proc. i za jego utrzymaniem opowiedzieli się ministrowie. Zgodzili się natomiast, by przewoźnicy mogli handlować slotami między sobą, co już ma miejsce, choć nie do końca legalnie, na najbardziej zatłoczonym lotnisku Heathrow.
Z Brukseli Julita Żylińska