W miarę jak kończyły się kadencje sędziów, PiS wymienił ponad jedną trzecią składu Trybunału - sześciu na 15 sędziów. Wybierał takich, którzy podzielali jego przekonania.
Nic złego, że wybiera się kandydatów według kryterium przekonań, bo w Trybunale poglądy powinny się ścierać, by w wyroku osiągnąć - mądry kompromis. Niestety, nie zawsze są to osoby o wystarczających kwalifikacjach - zarówno charakterologicznych (choćby umiejętność współpracy), jak i merytorycznych. To spowodowało w Trybunale nie tylko ostre podziały - ale co gorsza - upadek ducha współpracy, odpowiedzialności za dobro wspólne, obniżenie poziomu orzecznictwa, a nawet utratę zdolności rozstrzygania spraw. (...)

PiS obsadził jedną trzecią Trybunału. Platforma do końca tej kadencji parlamentu wprowadzi do Trybunału dziewięciu sędziów, czyli obsadzi dwie trzecie.
To może Trybunał uratować lub pogrążyć.

Źródło: Gazeta Wyborcza 4.09.2010.