Ustawę zaskarżyli jeszcze w 2014 r.: poprzedni prezydent Bronisław Komorowski oraz ówczesna Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz. Pytania prawne dotyczące jej przepisów skierowały także do TK dwa sądy.

We wtorek - po ponad czterogodzinnej rozprawie - Trybunał uznał sprawę "za dostatecznie wyjaśnioną do wydania orzeczenia". Na rozprawie obecni byli przedstawiciele prezydenta oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie było przedstawicieli dwóch sądów, które zadały pytania prawne dotyczące tej ustawy. Nie pojawili się także reprezentanci Sejmu ani prokuratora generalnego.

Przedstawiciel prezydenta mec. Aleksander Proksa zwracał uwagę m.in. na de facto bezterminowe umieszczanie osób uznanych za niebezpieczne w specjalnym ośrodku. "Taka bezterminowa detencja nosi znamiona środka represyjnego porównywalnego, jeśli nie tożsamego, z karą pozbawienia wolności i (...) w praktyce niesie ryzyko długotrwałej, być może dożywotniej, izolacji" - mówił.

"Ustawodawca umieścił w kręgu osób, w stosunku do których potencjalnie można rozpocząć procedurę mającą na celu sprawdzenie, czy nie stwarzają one zagrożenia, także takie osoby, które w przeszłości wcale nie popełniły najcięższych przestępstw (...) krąg potencjalnych adresatów tej regulacji jest zbyt szeroki" - zwracała natomiast uwagę Ewa Dawidziuk z Biura RPO.

Na wyrok TK czeka m.in. Sąd Najwyższy, który w 2015 r. odroczył do decyzji TK zbadanie skargi pedofila Mariusza T., umieszczonego w 2014 r. w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Stało się to krótko po tym, jak ukończył odbywanie kary 25 lat więzienia za zabójstwo w latach 80. czterech chłopców na tle seksualnym. To sprawa kończącej się kary T., skazanego na karę śmierci, zamienioną w 1990 r. na 25 lat więzienia, przyczyniła się do uchwalenia w 2013 r. tej ustawy.

Ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób weszła w życie w styczniu 2014 r. Umożliwia ona na mocy decyzji sądu cywilnego zastosowanie - na wniosek dyrektora zakładu karnego - wobec takiej osoby, już po odbyciu przez nią kary więzienia (w systemie terapeutycznym) nadzoru prewencyjnego lub leczenia w ośrodku zamkniętym utworzonym w Gostyninie.

Według danych przedstawionych przez przedstawicieli RPO obecnie w ośrodku tym umieszczone są 32 osoby, w tym jedna kobieta.

Zgodnie z ustawą sąd orzeka o zastosowaniu nadzoru, jeżeli charakter stwierdzonych zaburzeń psychicznych wskazuje, że zachodzi "wysokie prawdopodobieństwo" popełnienia przestępstwa. Jeśli zaś istnieje "bardzo wysokie prawdopodobieństwo" popełnienia przestępstwa, sąd decyduje o umieszczeniu takiej osoby w ośrodku. Decyzja o umieszczeniu w ośrodku jest bezterminowa; dana osoba może co pół roku składać do sądu wniosek o zbadanie, czy izolacja jest nadal konieczna.

Mec. Proksa argumentował jednak, że - według zdania wielu psychiatrów - "nie ma możliwości takiego zobiektywizowania pomiaru, aby zróżnicować u badanego wysokie prawdopodobieństwo przyszłego zagrożenia od bardzo wysokiego prawdopodobieństwa".

"Ustawa nie formułuje jakiegokolwiek kryterium, którym powinni posługiwać się biegli, różnicując, w obliczu doniosłych skutków, stopień prawdopodobieństwa czynów zabronionych" - wskazała z kolei Dawidziuk.

Przedstawiciel prezydenta zwrócił także uwagę na fakt, że w zeszłym roku do ustawy wprowadzono poprawkę, na mocy której jej przepisy odnoszą się wyłącznie do osób skazanych za czyn popełniony przed lipcem 2015 r. Ocenił, że w związku z tym sam ustawodawca zaczął mieć wątpliwości wobec tych regulacji, skoro "potraktował je jako epizodyczne".

Wielu prawników oraz część organizacji pozarządowych uważa, że ustawa może być niekonstytucyjna i naruszać zasady niedziałania prawa wstecz oraz zakazu podwójnego karania za ten sam czyn. Ministerstwo Sprawiedliwości zapewniało, że przepisy zostały dobrze przygotowane.

Pierwotnie sprawa miała zostać rozpoznana w zeszłym tygodniu przez pełny skład TK. Ostatecznie rozprawę przełożono jednak na 15 listopada, ustawę zaś bada skład pięciu sędziów.

Powodem zmiany - jak informowano - była niemożność odbycia rozprawy w pełnym składzie. Jeden z sędziów przebywał bowiem na zwolnieniu lekarskim, inny brał udział w zagranicznej konferencji, zaś sędziowie Julia Przyłębska i Zbigniew Jędrzejewski powtórzyli, że nie będą uczestniczyć w pełnych składach TK do czasu dopuszczenia do orzekania pozostałych trzech sędziów wybranych przez Sejm obecnej kadencji.

Marcin Jabłoński (PAP)