Sędziowie protestuja przeciwko przekształcaniu sądów w oddziały zamiejscowe. Przyznam szczerze, że nie bardzo rozumiem o co ta wojna - mówi sędzia Romer. - Praktycznie dla sędziego orzekającego dziś w likwidowanym sądzie rejonowym nic przecież się nie zmieni. Po 1 stycznia 2013 r. przyjedzie do pracy w to samo miejsce, tylko tabliczka na budynku będzie inna. Po co więc sięga się po najbardziej radykalne rozwiązanie, jakim jest odejście z zawodu? Zrozumiałabym, gdyby chodziło o niezawisłość i zmiany, które w nią uderzą, ale z powodu zmiany nazwy sądu? - pyta retorycznie.
Jeśli ktoś decyduje się na zawód sędziego, to wybiera drogę na całe życie - uważa sędzia Romer. - Bycie sędzią to nie jest zwykła, nawet najbardziej odpowiedzialna praca, do której się przychodzi na kilka godzin. To urząd, do którego piastowania obok szczególnej wiedzy niezbędne jest też powołanie. Jeśli młody sędzia chce zrezygnować z takiego zawodu na znak protestu za niechcianą reorganizację, to można uznać, że takiego powołania w nim nie ma. Może więc lepiej by było, gdyby z zawodu odszedł - podkreśla Teresa Romer.