Wyrok, który zapadł w I instancji w 2011 r., utrzymał w środę sąd odwoławczy w Warszawie.
- Niczego nie żałuję, bo to nie ja zmarnowałem karierę senatora Piesiewicza. Czuję się niewinny, jestem niewinny - mówił w sierpniu 2011 r. oskarżony Zbigniew Sz. Ale sąd uznał, że 41-letni mężczyzna kierował szantażem polegającym na groźbach "rozgłaszania informacji uwłaczających czci senatora". Doszło do tego między 5 a 19 listopada 2009 r. Dowodem były sms-y Joanny D. i Haliny S., billingi połączeń i płytka z nagranym ponad rok wcześniej filmikiem. Oskarżeni zapowiadali, że przekażą ją "dziennikarzom śledczym". Żądali 200 tys. zł.
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,11567751,Szantazysci_Piesiewicza_skazani.html#ixzz1sSzfRUTS