Prokuratura badała prywatyzację PZU od stycznia 2005 r. Zarzuty Wąsaczowi postawiono we wrześniu 2006 r. Były minister został zatrzymany przez policję na zlecenie prokuratury. Nie przyznawał się do winy i mówił o politycznym tle sprawy. Powodem zatrzymania miała być informacja o próbie jego rzekomej ucieczki za granicę. Wąsacz przyznawał, że miał zamiar opuścić kraj: chciał jechać na wycieczkę z wnukiem i synem do Tybetu. Później sąd uznał jego zatrzymanie za bezzasadne, a Wąsacz wywalczył odszkodowanie z tego tytułu.

Zarzut spowodowania szkody interesowi publicznemu.

W 2010 r. ówczesna Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku oskarżyła Wąsacza o niedopełnienie obowiązków ochrony interesów Skarbu Państwa przy prywatyzacji PZU w 1999 r. - w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Zdaniem śledczych Wąsacz akceptował działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez Eureko oraz BIG Bank Gdański, co miało przynieść szkodę interesowi publicznemu. Wąsacz miał m.in. odstąpić od "negocjacji równoległych z drugim oferentem", nie podjąć działań, które dawałyby możliwość uzyskania wyższej ceny za sprzedawane akcje PZU i doprowadzić do wyboru w procesie prywatyzacji oferty, która "nie była najkorzystniejsza" oraz do przyjęcia umowy sprzedaży niekorzystnej dla Skarbu Państwa.

 

Niezrozumienie mechanizmów gospodarczych

Zdaniem sądu, Wąsacz został postawiony przed sądem, złożyło się kilka czynników. - Najważniejszym chyba było niezrozumienie istoty sprawy. Wydaje się sądowi, że gdyby w odbiorze społecznym było dla wszystkich jasne, że PZU było bankrutem na skraju likwidacji i że konieczne jest wprowadzenie inwestora strategicznego do spółki, to pan oskarżony nigdy by nie stanął przed sądem - podkreślała sędzia. I dodał, że aktu oskarżenia nie skierowano wobec żadnej z osób doradzających b. ministrowi, a ten podejmował przecież decyzje zgodne z ich rekomendacjami.

- Sąd jest pod dużym wrażeniem postawy pana oskarżonego, który de facto od 20 lat odbywa już karę, chociaż nigdy nie został skazany. Bardzo duże wrażenie zrobiła pokora pana oskarżonego w oczekiwaniu na ten wyrok - podkreślała sędzia. - Sąd ma nadzieję, że wyrok w tej sprawie będzie dowodem - nie tylko dla oskarżonego czy dla sądu, ale dla wszystkich osób, które zostały o coś niesłusznie oskarżone - że choć czasem długo przyjdzie nam czekać na sprawiedliwość, to ostatecznie ten moment nadejdzie - podsumował sąd.

W Trybunale Stanu przedawniło się

Niezależnie od procesu karnego w sprawie toczyło się postępowanie przed Trybunałem Stanu. Wstępny wniosek o pociągnięcie Wąsacza do odpowiedzialności konstytucyjnej trafił do Marszałka Sejmu w kwietniu 2002 r. Ostatecznie w lipcu 2019 r. Trybunał Stanu w składzie pięciorga sędziów postanowił o umorzeniu sprawy Wąsacza. Jak wskazano, wszystkie przedstawione mu zarzuty przedawniły się w kwietniu 2012 r.

Czytaj: Trybunał Stanu: Sprawa Wąsacza do umorzenia, bo się przedawniła>>