Pojazdy te, poruszając się nadal po miasta całego kraju, to część kampanii zorganizowanej przez Fundację Pro – prawo do życia, której celem jest walka z rzekomymi zagrożeniami wynikającymi z edukacji seksualnej, mającej być narzędziem bliżej nieustalonego „lobby lgbt”, którego celem jest demoralizacja małoletnich. Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk oświadczyła, iż decyzja ta wynikła z „ponownej analizy akt”, a na prokuratora, który ją podjął nie wywierano nacisków.

Nic się nie zmieniło, Fundacja Pro nadal działa

Decyzja ta musi budzić zdziwienie i to z kilku powodów. Postępowanie w sprawie trwało stosunkowo długo, bo blisko rok. Wydawałoby się zatem, iż to wystarczająco dużo czasu by starannie przeanalizować i ocenić materiał dowodowy w sprawie – zwłaszcza iż nie był on zbyt obszerny. Pomiędzy wniesieniem aktu oskarżenia a jego cofnięciem nie zaszło nic co mogłoby uzasadniać wątpliwości co do jego zasadności. Wręcz przeciwnie – Fundacja Pro nadal prowadzi swą kampanię i to z coraz większą intensywnością, a jej furgonetki pojawiają się w coraz to nowych miejscach – także Gdańsku. Nie sposób zatem stwierdzić co miałyby być impulsem do owej „ponownej analizy akt”, przeprowadzonej przez autora aktu oskarżenia.

Czytaj także: Kierowca czy fundator odpowiada za homofobiczne banery na ciężarówkach?>>
 

Faktem jest, iż jak to wynika z treści art. 14 par. 2 kpk, decyzja prokuratora o cofnięciu aktu oskarżenia ma charakter całkowicie autonomiczny i nie wymaga uzasadnienia. Należy jednak zwrócić uwagę, iż z oczywistych względów ma ona spore znaczenie dla dalszego przebiegu postępowania oraz dla sytuacji stron postepowania. Jakkolwiek sama w sobie nie oznacza ona automatycznie jego zakończenia, to w jej następstwie pokrzywdzony zostaje niejako pozostawiony sam sobie – jeśli nie chce dopuścić do umorzenia postepowania musi samodzielnie popierać akt oskarżenia, przystępując do sprawy w charakterze oskarżyciela.

 


Jakie podstawy cofnięcia oskarżenia?

Podkreślenia wymaga też fakt, iż prokurator występuje w procesie nie tyle w charakterze „zwykłej” strony postepowania, której rola ogranicza się do prezentowania i popierania ściśle określonego stanowiska procesowego – jest on bowiem rzecznikiem interesu publicznego, a zatem każda jego decyzja o odstąpieniu udziału w tymże postępowania winna być podjęta z uwzględnieniem funkcji strzeżenia praworządności i ścigania przestępstw (zob. np. art. 2 pr. prok.) oraz musi uwzględniać zasadę legalizmu (art. 10 k.p.k.) (Stefański Ryszard A. (red.), Zabłocki Stanisław (red.), Kodeks postępowania karnego. Tom I. Komentarz do art. 1-166).

Cytowani autorzy wskazują, iż decyzja taka może być podjęta w szczególności gdy brak jest dowodów winy, czyn nie jest przestępstwem, brak jest przesłanek do prowadzenia procesu, ściganie jest niepożądane lub dowody oskarżenia okażą się wyraźnie niewystarczające lub pozorne czy też fałszywe. Z kolei S. Steinborn wskazuje iż „ Powodem cofnięcia może więc być zarówno niepowodzenie dowodowego wykazania zarzutów oskarżenia (np. skorzystanie przed sądem przez kluczowego świadka z prawa do odmowy złożenia zeznań), jak i zmiana oceny prawnej czynu, będąca konsekwencją czy to odmiennych wyników postępowania dowodowego w stosunku do tego, co zakładał oskarżyciel, czy też zmiany przepisów (np. depenalizacji czynu zarzuconego oskarżonemu).

Enigmatyczne uzasadnienie decyzji

Oczywiste jest, że oskarżyciel publiczny, podejmując decyzję o cofnięciu aktu oskarżenia, nie powinien naruszać obowiązujących unormowań w zakresie ścigania przestępstw, a przede wszystkim powinien mieć na względzie postulaty płynące z dominującej w polskim procesie karnym zasady legalizmu.” (Steinborn Sławomir (red.), Kodeks postępowania karnego. Komentarz do wybranych przepisów).

W świetle powyższego wyjaśnienie cofnięcia aktu oskarżenia w niniejszej sprawie, podane przez prokuraturę, prezentuje się nader enigmatycznie i co najmniej niewystarczająco. Brak jest informacji na jakich przesłankach oparta była całkowicie odmienna od pierwotnej ocena materiału dowodowego. Nie wiadomo także co było impulsem by akta sprawy, znajdujące się już w sądzie ponownie analizować. Czy była to własna inicjatywa prokuratora nadzorującego postepowanie? Czym została spowodowana? Wszystkie te pytania niestety pozostają bez odpowiedzi co sprawia, iż decyzja prokuratora musi budzić poważne wątpliwości.

      Marcin Kochanowski - były prokurator, obecnie prawnik współpracujący z kancelarią adw. Katarzyny Wareckiej