Na pytanie: „czy coraz większa ilość regulacji prawnych UE ogranicza wolność wyboru obywateli oraz wolność prowadzenia działalności gospodarczej przez przedsiębiorstwa w Polsce?” – twierdząco odpowiedziało 57 proc. ankietowanych. 25 proc. było przeciwnego zdania, a 19 proc. badanych nie udzieliło żadnej odpowiedzi.
Wśród zauważających większą ingerencję w wolności obywatelskie w 61 proc. przypadków stanowili mężczyźni, a jedynie 53 proc. kobiety. Twierdząco na zadane pytanie odpowiedziało aż 84 proc. respondentów deklarujących się jako osoby religijne, praktykujące klika razy w tygodniu. 71 proc. ankietowanych, myślących w ten sposób, swoje poglądy polityczne określiło jako „prawicowe”.
69 proc. ankietowanych uważa ponadto, że ograniczenie dostępności używek nie prowadzi do zaprzestania ich stosowania, lecz powoduje zastąpienie konsumpcji produktów legalnych, produktami nielegalnymi – pochodzącymi z czarnego rynku lub przemytu. Jedynie co piąty ankietowany był odmiennego zdania.
Przeciw ograniczaniu dostępności używek częściej opowiadali się mężczyźni (72 proc. mężczyzn wobec 66 proc. kobiet) oraz mieszkańcy dużych ośrodków (odpowiednio 72 proc. mieszkańców miast pow. 100 tys. mieszkańców oraz 79 proc. mieszkańców metropolii o ludności pow. 0,5 mln). Przeciwnikami prohibicji częściej byli też kierownicy i specjaliści z wyższym wykształceniem, właściciele firm i osoby dobrze zarabiające.
66 proc. Polaków uważa, że Unia Europejska w niewystarczający sposób konsultuje z obywatelami wprowadzanie regulacji prawnych, mających bezpośredni wpływ na życie obywateli. 15 proc. nie zgadza się z tym stwierdzeniem, a 19 proc. ankietowanych nie ma własnego zdania. Zwolennikami debaty publicznej okazują się częściej mężczyźni, niż kobiety. Konsultacji społecznych domagają się przede wszystkim osoby dojrzałe, w średnim wieku, pracownicy administracji i pracujący na własny rachunek.
Badanie zrealizowano w ramach kampanii „Prawo dla ludzi”, akcji koordynowanej przez Polski Instytut Myśli Gospodarczej. Kampania występuje przeciw nadmiernemu ograniczaniu swobód obywatelskich i wprowadzaniu takich przepisów, które są niezgodne z interesem opinii publicznej.
Tylko w czterech pierwszych miesiącach tego roku, instytucje unijne uchwaliły ponad 400 aktów prawnych – były to głównie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego, Rady Europy i Komisji Europejskiej, a także dyrektywy KE i inne decyzje unijnych organów, przeważnie o charakterze aktów podstawowych. Instytut Globalizacji ocenia, że już ponad 90 proc. wprowadzanego prawa w Polsce ma swoje źródło w Brukseli.

Badanie zostało zrealizowane w dn. 21 - 30 czerwca br. na ogólnopolskiej losowej (PESEL) próbie dorosłych Polaków (18+), metodą bezpośrednich wywiadów ankieterskich wspomaganych komputerowo.
Pełny raport z badań znajduje się na stronie www.globalizacja.org

Opracował: Dr Tomasz Teluk, Instytut Globalizacji