Wyrok dotyczy nieruchomości, którą władze PRL odebrały w 1946 r. mieszkance Bielska-Białej na podstawie dekretu o reformie rolnej. Wówczas było to gospodarstwo rolne o powierzchni ponad 1,2 ha wraz ze znajdującym się na nim domem. Kobieta została posądzona o to, że jest Niemką, a dekret o reformie rolnej przewidywał wywłaszczenia i konfiskatę majątków wszystkich osób narodowości niemieckiej, bez prawa do odszkodowania.

Niedługo potem okazało się, że kobieta wcale nie jest Niemką, ale gospodarstwa już jej nie zwrócono. Kobieta próbowała dwukrotnie odzyskać swoją własność, lecz bezskutecznie. Dopiero w 1956 r. udało się jej uzyskać decyzję o zwrocie, ale zaledwie 18 arów gruntu. Reszta działki i dom pozostały w rękach państwa.

Po śmierci właścicielki jej córka podjęła starania o zwrot majątku rodzinnego. Postępowanie administracyjne zostało wszczęte dopiero w 1991 r. i trwało aż 10 lat. W 2009 r. minister rolnictwa i rozwoju wsi, któremu podlegały sprawy wywłaszczonych gruntów rolnych, wydał decyzję, w której stwierdził niezgodność z prawem decyzji z 1956 r.

Mimo tego minister odmówił zwrotu gruntu, bo w okresie ponad 50 lat od odebrania go właścicielce grunt został już przeznaczony na inwestycje i zabudowany. Minister uznał, że decyzja z 1956 r., choć niezgodna z prawem, jest nieodwracalna.

W tej sytuacji córka właścicielki skierowała sprawę do sądu - żądała 3 mln zł odszkodowania za bezprawne wywłaszczenie. Sąd I instancji ustalił, z pomocą biegłych, bieżącą wartość działki - kwalifikowanej już jako budowlana - na ponad 2 mln zł, ale odjął od niej wartości gruntów przeznaczonych na drogi. W efekcie zasądził na rzecz spadkobierczyni prawie 1,6 mln zł.

Z takim orzeczeniem nie zgodziła się ani córka właścicielki, ani Prokuratoria Generalna, reprezentująca przed sądem interesy Skarbu Państwa jako właściciela działki. Ich apelacje zostały jednak oddalone, dlatego spadkobierczyni i Prokuratoria Generalna złożyły skargi kasacyjne.

W piątek Sąd Najwyższy oddalił skargę córki właścicielki, a uznał za zasadną skargę Prokuratorii Generalnej i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy (sygn. V CSK 388/12).

W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd wskazał, że Prokuratoria słusznie zakwestionowała wycenę nieruchomości według stanu obecnego, a więc przyjmując, że jest to działka budowlana. Jak wyjaśnił sędzia Dariusz Zawistowski, stan prawny nieruchomości należy oceniać według stanu w dacie wydania decyzji niezgodnej z prawem - w tym wypadku decyzji z 1956 r. Sędzia przypomniał, że w tej dacie wywłaszczona została działka rolna, a nie budowlana.

Jeżeli przedmiotem decyzji wywłaszczeniowej była działka rolna, to kwotę odszkodowania należałoby oceniać według obecnej wartości działki rolnej - uznał SN.

Tą kwestię będzie musiał rozstrzygnąć sąd II instancji. Jak wynikało z postępowania, wartość odszkodowania za działkę rolną wyniosłaby ok. 600 - 650 tys. zł.