Tragedia rozegrała się w styczniu 2011 r. w gabinecie lekarz medycyny Barbary L. w Sławnie. Rodzice przywieźli w godzinach wieczornych chorego 2-letniego syna. Lekarka Barbara L. stwierdziła sepsę i wypisała skierowanie do szpitala. Nie wezwała karetki pogotowia, gdyż szpital w Sławnie znajdował się 500 metrów od jej gabinetu. Uznała, że rodzice szybciej dowiozą dziecko swoim samochodem niż gdyby miała przyjechać karetka z Koszalina. Rodzice zawieźli dziecko do szpitala w Sławnie, a tam nastąpił zgon. Lekarka stanęła przed sądem dyscyplinarnym.

Obowiązki lekarza
Sąd I instancji Okręgowy Sąd Lekarski rozpatrywał sprawę dwa razy: w 2014 r. ( po uchyleniu wyroku)  i 24 czerwca 2015 r. uznał, że Barbara L. nie dopełniła podstawowych obowiązków opieki medycznej nad pacjentem, a zatem naruszyła art. 8 kodeksu etyki lekarza i art. 4 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Według tych przepisów "Lekarz powinien przeprowadzać wszelkie postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas." Ponadto lekarz ma obowiązek wykonywać swój zawód z należytą starannością. A tego warunku obwiniona nie zachowała, choć miała obowiązek towarzyszyć choremu aż do czasu przyjazdu karetki lub przyjęcia do szpitala.
Sąd dyscyplinarny II instancji Naczelny Sąd Lekarski, po rozpatrzeniu odwołania obrońcy 16 grudnia 2015 r. utrzymał w mocy orzeczenie sądu I instancji.

Lekarz winna zaniedbaniu?
Skarga kasacyjna zawierała cztery zarzuty. Między innymi zarzut nie odroczenia rozprawy przed sądem II instancji, gdy obwiniona złożyła taki wniosek z powodu choroby, sposób uzasadnienia WSL był niewłaściwy, a także niemożność zadawania pytań biegłej, która wydała dwie sprzeczne z sobą opinie.
Naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej dr Grzegorz Wrona stwierdził przed Sądem Najwyższym, że wina dr Barbary L. nie budzi wątpliwości, gdyż powinna udzielić choremu dziecku niezbędnej opieki w stanie zagrożenia życia. - Lekarz w takiej sytuacji jest obowiązany do maksymalnych starań, a od profesionalisty i doświadczonego lekarza wymaga się szczególnej staranności - mówił rzecznik. - Obwiniona miała bezwzględny obowiązek wezwania karetki - podkreślił. Jednak brak opieki nad dzieckiem, nie spowodowało jego śmieci - dodał rzecznik.

Uchylenie wyroków i umorzenie
Sąd Najwyższy 24 stycznia br. uchylił wydane orzeczenia sądów dyscyplinarnych i umorzył postępowanie. Jak uzasadniał sędzia Jarosław Matras postępowanie wyjaśniające toczyło się w tej sprawie od 2011 roku. Dowodem decydującym była opinia biegłego, co do istoty schorzenia i jego skutków. Opinia ta zawierała stwierdzenie "lekarka mogła przekonywać rodziców do przewiezienia dziecka do szpitala w Sławnie, a w razie ich oporu - wezwać karetkę".
Natomiast w opinii biegłych z Uniwersytetu Medycznego w łodzi, wydanej na potrzeby postępowania karnego stwierdzono, że przewiezienie karetką do szpitala w Koszalinie było nie koniecznością, lecz ewentualnością.
Druga opinia tej samej biegłej, występującej w postępowaniu dyscyplinarnym zawierała dwie opcje, które uznać należało za prawidłowe: własny transport lub przewiezienie karetką. A zatem opinie biegłych nie były spójne i wnioski były różne - podkreślił sędzia Matras.
Nieobecność obwinionej na rozprawie i przez pewien czas obrońcy było uchybieniem prawa do obrony. Tak jak nie pozwolenie obwinionej na zadawanie pytań biegłej wobec sprzeczności w opiniach i ich niejasności - powiedział sędzia sprawozdawca. - A co najistotniejsze sąd I instancji nie ustalił, co jest prawdą, a co nie. Czy działania lekarski przyczyniły się do pogorszenia stanu dziecka? Ten błąd rażąco naruszył prawo, stąd uchylenie orzeczenia.
Ze względu na brak dowodów przewinienia zawodowego (art. 63 ust. 2 ustawy o izbach lekarskich) postępowanie umorzono.
Sygnatura akt SDI 83/16, wyrok z 24 stycznia 2017 r.