Skarga nadzwyczajna obowiązuje od 3 kwietnia, wprowadziła je ustawa o Sądzie Najwyższym. 16 czerwca weszła w życie nowelizacja, która ograniczyła krąg podmiotów mogących wnieść skargę do SN - do wyłącznie Prokuratora Generalnego lub RPO. Jak dotąd oba podmioty skierowały do SN trzy skargi nadzwyczajne - w tym RPO dwie. Wszystkie dotyczą kwestii spadkowych, ostatnia także prawa rodzinnego. Przygotowywane są też kolejne - RPO pracuje obecnie nad dwiema. 

Czytaj: Bodnar: Skarga nadzwyczajna czasem pożyteczna>>

Przeważają sprawy cywilne, spadkowe, z zakresu prawa pracy

Jak mówi portalowi Prawo.pl rzecznik Prokuratory Krajowej Ewa Bialik, do tej pory do prokuratury wpłynęło 2584 wnioski. Większość - z nich jak dodaje - dotyczy orzeczeń w sprawach cywilnych. 

 

- W szczególności chodzi to o orzeczenia z zakresu prawa rzeczowego, spadkowego, ubezpieczeń społecznych i prawa pracy oraz w sprawach o zapłatę. Trwają ich analizy, sporządzane są też kolejne projekty skarg nadzwyczajnych - dodaje. 

Podobnie jest u RPO. Tu wpłynęło dotąd 1900 wniosków, duży odsetek spośród nich to sprawy cywilne - dotyczące podziału spadku, majątku wspólnego po ustaniu małżeństwa, zniesienia współwłasności, a także m.in. winy orzeczonej w czasie rozwodu. 

Z czego to wynika? - Sprawy cywilne nie są na pewno prostsze ale -  z jak podkreślają moi koledzy z zespołu karnego - przesłanki wniesienia skargi nadzwyczajnej dublują się w pewnym zakresie z przesłankami do wniesienia kasacji karnej. Jeżeli tylko można wnosi się kasację i dlatego tych błędów sądowych, które skarga nadzwyczajna mogłaby skorygować w takich sprawach jest znacznie mniej - mówi dyrektor zespołu cywilnego biura Rzecznika Praw Obywatelskich Kamila Dołowska. 

Przypomina też, że w wielu sprawach cywilnych skarga kasacyjna jest niemożliwa z mocy samego kodeksu. - W takich sytuacjach skarga nadzwyczajna pozostaje jedynym dostępnym środkiem żeby korygować jakieś prawomocne orzeczenia, które są niezgodne z prawem - dodaje.

Czytaj: Kozielewicz: Nie wystarczy skarga nadzwyczajna, konieczna zmiana systemowa>>

Większość wniosków bezzasadnych 

Osoby, które analizują wnioski o skargę nadzwyczajną podkreślają też, że gros z nich wnoszonych jest bezpośrednio przez obywateli. W takich sytuacjach jest trudniej m.in. dlatego, że nie przytyczają oni przesłanek świadczących o zasadności skargi, a jedynie piszą, że nie zgadzają się z orzeczeniem, że jest krzywdzące, niesprawiedliwe i w związku z tym oczekują interwencji.

Czytaj: Gersdorf: rozpatrywanie skarg nadzwyczajnych w przyszłym roku>>

- Niedopracowanie wniosku przez obywatela nie może być przyczyną odmowy udzielenia mu przez RPO pomocy. W każdej sprawie ściągamy albo akta sądowe albo przynajmniej opieramy się na analizie uzasadnień wyroków. I zawsze odnosimy materiał, którym dysponujemy do przesłanek wniesienia skargi. Odmawiamy we wszystkich tych sprawach kiedy nie można mówić o rażącym naruszeniu prawa, nie ma istotnej sprzeczności pomiędzy ustaleniami sądu a treścią zebranych w sprawie dowodów i kiedy nie można mówić o naruszeniu podstawowych praw i wolności zawartych w konstytucji - mówi Dołowska. 

I dodaje, że takich spraw jest większość. - Bo jednak polskie sądy są już wyedukowane pod względem konstytucji, wyczulone na łamanie przepisów. Istnieje też zwykły tryb korygowania błędnych orzeczeń sądu pierwszej instancji, więc to wcale nie jest tak, że ten odsetek spraw, w których wniesienie skargi nadzwyczajnej jest zasadne jest lub będzie bardzo duży. W większości wnioski są bezzasadne - podkreśla. 

Czytaj: RPO zapowiada kolejne skargi nadzwyczajne>>

Trwają prace nad kolejnymi skargami

Przedstawiciele RPO przyznają, że biuro zostało niemalże "przygnięcione" napływającymi skargami. Tylko do zespołu cywilnego wpływa ich miesięcznie kilkadziesiąt.  

 


- Do tego dochodzi jeszcze długi termin na złożenie wniosku - pięć lat od uprawomocnienia się orzeczeń. Nie jest tak, że możemy wyznaczyć specjalny zespół tylko do rozpatrywania wniosków dotyczących skarg nadzwyczajnych. W biurze RPO zajmujemy się też innymi wnioskami obywateli i wszystkie analizy musimy rozkładać w czasie. Kolejna kwestia to akta sądowe. Nie możemy ściągnąć wszystkich od razu bo sądy dają nam dwa tygodnie do miesiąca czasu na zapoznanie się. Nie mamy też miejsca na te wszystkie akta - mówi Dołowska.

Dodaje, że jej zespół pracuje nad kolejnymi dwiema skargami, ale - jak mówi - trudno powiedzieć kiedy i czy na pewno zostaną ostatecznie wniesione. Jedna - jak ujawnia dyrektor jest z zakresu prawa rodzinnego, druga dotyczy sporu o zapłatę.