Sędzia Adamska-Gallant ze Stowarzyszenia Polskich Sędziów „Iustitia” twierdzi, że sądownictwo zajmuje się wieloma kwestiami, którymi nie powinno się zajmować, gdyż są to sprawy nie należące do jego kompetencji. Dlatego między innymi wymiar sprawiedliwości jest mało efektywny.
Ponadto – jak zwróciła uwagę sędzia Anna Adamska Gallant w czasie konferencji „Sądownictwo między sprawiedliwością a efektywnością” na Uniwersytecie Warszawskim – struktura sądownictwa nie jest dobrze zorganizowana. Sądy w różnych częściach Polski nie są równomiernie obciążone. W mniejszych sądach sędziowie walczą o sprawy, a tymczasem w Warszawie czy Katowicach są nadmiernie obciążeni pracą.
Trójstopniowy model sądownictwa także nie gwarantuje równomiernego rozłożenia pracy sędziów. Najbardziej są obciążone sądy rejonowe, gdzie załatwia się 90 proc. spraw, co przekłada się na jakość pracy, ale nie na wysokość zarobków.
Wizja reformy sądownictwa musi być przemyślana. Koncepcja tworzenia oddziałów zamiejscowych ma podstawową wadę: automatyzm w likwidacji sądów. Brakuje jasnych kryteriów w jaki sposób sądy mają być tworzone. Przepis ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych mówiący o tej kwestii został zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego.
Sędzia Adamska-Gallant podała przykład wzorcowego pod względem wydajności pracy wydziału e-sądu w Lublinie. Stwierdziła, ze zabrano do niego najlepszych pracowników, ale w tym sądzie nie ma sądzenia.
- W sądzie elektronicznym praca polega na wklepywaniu danych do systemu – zauważa sędzia Gallant. – Nie pracuje się na aktach papierowych. A ponadto e-sąd wygenerował sprawy, które nigdy by nie trafiły do sądu powszechnego.
Do tego sądu trafiają sprawy o kilka złotych, składane przez drobnych dostawców czasopism lub przedawnione roszczenia kupowane przez firmy windykacyjne. Z jednej strony – sukces jest, ale też i powstają przy jego działaniu ogromne koszty.
Jeśli sprawa zostanie wniesiona do e-sądu, płaci się wpis  w wysokości ¼ stawki i bez względu, czy sprawa trafia do postępowania zwyczajnego, sąd nie wzywa strony do uiszczenia  opłaty. Pojawia się strata skarbu państwa. Kolejny koszt powstaje, gdy trzeba stworzyć akta papierowe. Tak się dzieje przy wniesieniu sprzeciwu.
Trzeba się więc zastanowić, czy efektywność e-sądu nie zaszła zbyt daleko – sugeruje sędzia Anna Adamska-Gallant.

Źródło: Konferencja „Sądownictwo między sprawiedliwością a efektywnością”, 21 maja 2012, WPiA UW.