Kalkulator na biurku każdego sędziego? Podejście do sporu sądowego, w którym szacuje się ryzyka i szanse na sukces to nic nowego w przypadku przedsiębiorców i pełnomocników prowadzących spory gospodarcze. Ale niekoniecznie dla sądów. Zdaniem części prawników prawo do sądu jest iluzoryczne, jeśli na wyrok czeka się kilka, a nawet kilkanaście lat. Nie wszyscy pochwalają takie podejście. Wyrok sądowy ma w imię ochrony wolności i praw człowieka dać bowiem sprawiedliwość. Nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze.

W sądzie kalkulator też ważny

Ekonomiczna analiza prawa (law & economics) to sposób myślenia o prawie wywodzący się ze Stanów Zjednoczonych, lecz znajdujący również pewne odzwierciedlenie w postawie sędziów europejskich, w tym polskich. Nieprzypadkowo mówi się czasem o ekonomii procesu, ekonomii postępowania sądowego, czy nawet biznesowym podejściu do sporu. Sprowadza się ono często do pytania: czy opłaca mi się iść do sądu – skoro koszty ewentualnego przyszłego zwycięstwa są bardzo wysokie?

- Niestety, ta postawa i sposób myślenia nie są w Polsce zbyt często uznawane – jesteśmy bardziej schematyczni, pozytywistycznie nastawieni, przywiązujemy większą wagę do zasad legalizmu oraz sprawiedliwości niż efektywności. Zdarza się, że skutki społeczno-gospodarcze wyroku są zupełnie ignorowane, o ile literze prawa stanie się zadość - tłumaczył dr hab. Krzysztof Koźmiński, kierownik Zakładu Ekonomicznej Analizy Prawa z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, podczas konferencji "Dowód z opinii biegłego z zakresu ekonomii w sprawach cywilnych i gospodarczych", której patronem było Prawo.pl.

Czytaj w LEX: Postępowanie przygotowawcze w procesie cywilnym >

Czytaj także: W sprawie gospodarczej kluczowi wyspecjalizowany sędzia i biegły>>

Jego zdaniem to nie jest poprawna postawa z punktu widzenia ekonomicznej analizy prawa. Jej zwolennicy postulują m.in. spojrzenie na wyrok przez pryzmat konsekwencji gospodarczych, a na proces jako rodzaj usługi, która ma zostać zrealizowana sprawnie. Jeśli kalkulacja zysków i strat wypadnie pozytywnie, nie ma sensu latami kruszyć kopii, ponosić zbędne koszty i wymieniać pisma, dogadajmy się albo wydajmy rozstrzygnięcie, które będzie relatywnie najbardziej „opłacalne”.

Czytaj w LEX: Struktura pism składanych przez profesjonalnych pełnomocników w świetle nowelizacji KPC >

Najlepiej podejście ekonomiczne do postępowania ilustruje często przytaczany przykład sporu o immisje z nieruchomości sąsiedniej. - Właściciel jednej z nich – dentysta prowadzi własny gabinet stomatologiczny, którego działanie jest utrudnione z powodu sąsiadującej z nieruchomością, głośnej i wywołującej drgania ziemi fabryki. -  Domaga się ochrony sądowej, którą pewnie finalnie uzyska – w efekcie „salomonowego” rozstrzygnięcia ustalone zostaną godziny dnia, w których może on bezpiecznie leczyć pacjentów oraz te, gdy pracuje fabryka. Pytanie czy rozstrzygnięcie takie zdaje test analizy ekonomicznej - opowiada dr Koźmiński.

Według niego, gdyby tak sąd porównał dochody generowane przez fabrykę i gabinet dentystyczny oraz doszedł do wniosku, że bardziej opłaca się prowadzić produkcję w fabryce non-stop, a w ramach zwiększonych zysków zrekompensować sąsiadowi tę niedogodność regularnie płaconym odszkodowaniem, za które stomatolog do końca życia odpoczywać będzie na Hawajach.

Czytaj w LEX: Konwersja postępowania sądowego na postępowanie arbitrażowe – protokół Konwersji >

Ekonomiczna analiza prawa ma jednak swoją piętę achillesową. - Takie podejście ma również słabe strony - przyznaje dr hab. Krzysztof Koźmiński. Jak wyjaśnia, na ekonomicznym podejściu mogłyby stracić słabsze strony postępowania, których nie stać np. na profesjonalnego pełnomocnika, są mniej efektywne ekonomicznie (przynoszą mniejsze dochody) itp. Czasem mówi się nawet, że ekonomiczna analiza prawa to „teoria prawa dla bogatych”. - Mimo to uważam, że jej przedstawiciele dostarczają wielu inspirujących koncepcji reformy sądownictwa i procedur sądowych - mówi.

Czytaj w LEX: Postępowanie cywilne jako przedmiot badania ekonomicznej analizy prawa – zagadnienia wybrane, możliwości i problemy wynikające ze stosowania ekonomicznej analizy prawa >

Plan rozpraw może trzymać koszty w ryzach

Okazuje się, że i sędziowie wcale nie są z ekonomią w postępowania na bakier i widzą sens w takim podejściu. - W sądzie nie można zapominać o czystej ekonomii.  Nie jestem zwolenniczką prowadzenia długotrwałych i kosztownych postępowań. W takich wypadkach zdecydowanie lepiej jest zawrzeć ugodę. Zawsze nakłaniam  do tego strony. Świetnym też  narzędziem do tego  są plany rozpraw, z których niechętnie się korzysta, bo są czaso – i pracochłonne, a szkoda - mówi Katarzyna Orłowska-Mikołajczak, sędzia V Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Koszalinie.

Zobacz procedurę: Ustalenie planu rozprawy i zatwierdzenie planu rozprawy >

Nie ma ona też wątpliwości, że takie plany powinny być sporządzane  w przypadku  spraw powyżej 20 tys. zł.  - Wówczas ustala, się jakie dowody będą przeprowadzone, czy warto powołać biegłego etc. Dzięki  posiedzeniom przygotowawczym, na których sporządza się plany rozpraw, strony mają informację, czy proces  im się kalkuluje, jak długo może trwać, to jest też dobry moment , żeby rozmawiać o kosztach postępowania,  w szczególności o kosztach dowodu z opinii biegłego, czy z uwagi na koszty nie lepiej się porozumieć tu i teraz i zamknąć sprawę na jednym posiedzeniu. Pamiętajmy też,  że w sprawach do 20 tys. zł,  tzw. uproszczonych, opinii biegłego co do zasady nie zasięga się, jeśli jej przewidywany koszt miałby przekroczyć wartość przedmiotu sporu - wyjaśnia sędzia Orłowska-Mikołajczak. 

Zobacz procedurę: Zmiana planu rozprawy >

Firmy kalkulują, sądy już nie zawsze 

- Firmy podejmują już dziś decyzje, czy iść do sądu, po wszechstronnym rozważeniu argumentów, kosztów i horyzontu czasowego sporu  - twierdzi  Katarzyna Bilewska, adwokat, profesor na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Jej zdaniem trudności organizacyjne i systemowe, w których ugrzązł polski wymiar sprawiedliwości, powinny skłonić także sądy do przyjęcia perspektywy law & economics. A to oznacza m.in. preselekcję spraw za pośrednictwem kryteriów ekonomicznych. Prawo do sądu jest iluzoryczne, jeśli na wyrok czeka się kilka, a nawet kilkanaście lat.

Podejście ekonomiczne jest doskonale znane dr Aleksandrze Krawczyk, adwokatce z Ecolegal. - Już teraz w tym kierunku czasami idą  sędziowie, namawiając strony do ugody  lub mediacji i pokazując ile można zyskać lub stracić teraz w porównaniu z wartością za kilka lat. I to jest istotne, czasem strony w sporze nie liczą, nie rozumieją, że 100 zł teraz to naprawdę więcej niż 100 zł za 10 lat.

To nie jest sprzedaż jogurtów

Ekonomiczna analiza prawa wbrew pozorom to żadna rewolucja.  - Nie jest to  nowa metoda w Polsce. W istocie na założeniach przyjmowanych w ekonomicznej analizie prawa są oparte polskie Zasady Techniki Prawodawczej, co łatwo wykazać. Prekursorem tej metody w Polsce był prof. Leon Petrażycki - przypomina prof. Michał Romanowski, adwokat partner w Kancelarii Prawnej M. Romanowski i Wspólnicy sp. k.

- Mamy w Polsce rozkład procesu legislacyjnego. Przykładów jest aż nadto. Proces sądowy to oczywiście koszt, ale nie tylko finansowy, ale i społeczny. Należy dążyć do efektywności rozstrzygnięć sądowych. Nie wydaje mi się jednak, że można na wyrok sądowy patrzeć wyłącznie jak na usługę oraz przez pryzmat tego co się finansowo opłaca. Rozstrzygnięcia sądowe przecież dotyczą różnych dziedzin prawa, nie tylko prawa cywilnego i gospodarczego, ale także prawa karnego, spadkowego, rodzinnego i opiekuńczego. Interesy, o których decydują sądy nie ograniczają się do interesów majątkowych. Sprawa jest złożona. Zbyt późny wyrok jest niesprawiedliwością. Zbyt szybki bywa wielką niesprawiedliwością. Wolniej czasami znaczy szybciej. Szybko nie zawsze znaczy dobrze. Zbyt wolno może znaczyć źle - stwierdza.

Zobacz procedurę: Przygotowanie rozprawy >

Jak tłumaczy mec. Michał Romanowski, wyrok sądowy ma w imię ochrony wolności i praw człowieka dać sprawiedliwość. Nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze. Obecne reformy kpc są ukierunkowane na to, aby było jak  najszybciej, aby było jak najtaniej. Formalizm i opłata 200 tys. zł ma zniechęcić do procesu, a więc do poszukiwania sprawiedliwości, a więc do poprawy statystyk. A przecież sąd decyduje o życiu człowieka. To nie jest sprzedaż jogurtów.

- Warren Buffet powiadał: „Cena jest tym co płacisz, a wartość tym co otrzymujesz”. Wyrok sądowy ma dać wartość.  Dlatego jestem zwolennikiem ekonomicznej analizy prawa jako metody poszukiwania racjonalnych rozwiązań prawnych w procesie tworzenia prawa i wyrokowania o prawie. Przestrzegałbym jednak przed myśleniem o procesie wyłącznie w kategorii finansowej - co się opłaca, a co nie. Kluczowy problem tkwi w pogłębiającym się kryzysie procesu tworzenia prawa oraz wymiaru sprawiedliwości. Jak powinno być, aby tworzyć dobre regulacje wiemy, mamy instrumenty. Jak powinno być, aby mieć sprawny wymiar sprawiedliwości także wiemy. Jest niestety jak jest. W Polsce nie ma kultury tworzenia prawa i kultury dbałości o jakość wymiaru sprawiedliwości. Oczywiście pogłębiającym się problemem jest kryzys praworządności oraz upadek autorytetu wymiaru sprawiedliwości. Jak mawiał poeta Herbert „trzeba płynąć do źródeł, pod prąd”, bo bez powrotu do źródeł praworządności ekonomiczna analiza prawa w Polsce pozostanie dobrą, ale bezużyteczną metodą dzieląc w praktyce los Zasad Techniki Prawodawczej - kwituje prof. Romanowski.