W związku z prokuratorskimi zarzutami Broda spędził w areszcie ponad rok. Katowicka prokuratura zarzucała mu m.in. korupcję przy odbudowie zabytkowego spichlerza. Został ostatecznie oczyszczony po 14 latach procesów. Broda domagał się 14 mln zł zadośćuczynienia. Jak wyjaśniał składając wniosek - chce miliona zł za każdy rok sądowego postępowania. Podkreślał, że niesłuszne pozbawienie go wolności wiązało się m.in. z utratą dobrego imienia i złamaniem kariery zawodowej. Chciał też początkowo 100 tys. zł odszkodowania, później tę kwotę ograniczył do 54 tys. zł.
Czytaj: SN: "oczywiście bezzasadna" kasacja prokuratury ws. b. konserwatora>>
W październiku ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Częstochowie przyznał Brodzie milion złotych zadośćuczynienia. Argumentował, że orzekając w takich sprawach nie można kierować się czasem trwania postępowania sądowego, a jedynie faktycznym okresem aresztowania.
Poza zadośćuczynieniem sąd I instancji przyznał Brodzie 51 tys. zł odszkodowania za zarobki utracone w związku z aresztowaniem. Od wyroku częstochowskiego sądu odwołały się wszystkie strony, sam wnioskodawca, a także prokuratura, która przed sądem I instancji domagała się uznania roszczeń do wysokości 600 tys. zł.
Sąd apelacyjny nie uwzględnił odwołania żadnej ze stron. Uznał, że wyrok sądu okręgowego był prawidłowy. Jak mówił sędzia Andrzej Ziębiński, choć milion złotych to kwota „niewątpliwie wysoka, nie jest nadmiernie rażąco duża” i stanowi odpowiednią rekompensatę za doznane przez Brodę krzywdy. Przypomniał, że pozbawienie Brody wolności miało negatywny wpływ także na jego przyszłość. Z drugiej strony, żądanie aż 14 mln zł zadośćuczynienia to kwota nieuzasadniona i „oczywiście nadmierna i wygórowana” – wskazał.
Sędzia Ziębiński odniósł się do wypowiedzi m.in. Brody i jego pełnomocnika, którzy mówili o medialnym rozgłosie po zatrzymaniu konserwatora. „Informowanie przez media opinii publicznej o zatrzymaniu lub aresztowaniu wysokiego urzędnika państwowego jest absolutnie zrozumiałe, lecz niewątpliwie wzmaga poczucie krzywdy osoby niesłusznie pozbawionej wolności i ma wpływ na utratę przez nią dobrego imienia” – podkreślił sędzia. Przypomniał, że media podawały też informację o uniewinnieniu Brody. Niewątpliwie pomaga mu w odzyskaniu dobrego imienia, ale nie umniejsza doznanej krzywdy – zaznaczył.
Czytaj: SN: "oczywiście bezzasadna" kasacja prokuratury ws. b. konserwatora>>
Prokurator Tomasz Janeczek uznał, że wyrok sądu apelacyjnego zasługuje na akceptację. Sam Broda ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że to „ważny” wyrok i z uwagą wysłuchał ustnego uzasadnienia. „Przyznam, że jestem coraz bardziej zbudowany czymś, co nazywam etosem polskiego wymiaru sprawiedliwości, niezależnie do tego, że jestem zawiedziony tym, że kwota została określona na tym poziomie, na którym ustalił ją sąd rozstrzygający w I instancji” – powiedział.
Broda wyraził też przekonanie, że sprawa powinna mieć pozytywne znaczenie dla zasądzania zadośćuczynień w ogóle. W Polsce wielu „zwykłych” obywateli otrzymuje zadośćuczynienia w znikomej wysokości, które niczego nie naprawiają, nie zmieniają ich życia i nie rekompensują doznanej krzywdy - podkreślił.
Broda został zatrzymany w listopadzie 2001 r. przez policję w swym gabinecie wiceministra kultury. Premier Leszek Miller odwołał go ze stanowiska. Innym podejrzanym, a później oskarżonym był Krzysztof S., jeden z częstochowskich biznesmenów. Kupił on za symboliczne pieniądze niszczejący w Borownie zabytkowy spichlerz z XVIII wieku, rozebrał go i przewiózł w częściach na swą działkę pod Częstochową. Później sprzedał go innemu przedsiębiorcy, który udanie zrekonstruował budowlę.
Prokuratura oskarżyła Brodę, że wbrew prawu przyznał S. 140 tys. zł dotacji na remont spichlerza (w ocenie śledczych z 2001 r. była to "bezużyteczna kupa desek"). Zarzucono mu, że mimo braku zgody na lokalizację spichlerza oraz niewskazania wykonawcy robót remontowych, wydał S. zezwolenie na prowadzenie prac konserwatorskich, a potem podpisał wniosek o dofinansowanie z firmą S., mimo że jeszcze formalnie nie istniała.
Miał to - według prokuratury - uczynić za 16 tys. zł łapówki od S. Zdaniem śledczych miał też otrzymać 50 tys. zł za obietnicę załatwienia w częstochowskim magistracie zezwolenia dla S. na budowę centrum handlowego. Broda, któremu groziło do 10 lat więzienia mówił, że jest niewinny. Tłumaczył, że chciał ratować zabytek.
W 2007 r. Sąd Rejonowy w Częstochowie uniewinnił go od zarzutów korupcyjnych - prokuratura nie odwoływała się od tej części wyroku, który się uprawomocnił. SR skazał zaś Brodę na rok więzienia za niedopełnienie obowiązków przy udzielaniu dotacji (nie było m.in. książki budowy, a kierownik robót nie miał odpowiednich kwalifikacji). S. skazano na dwa lata więzienia, m.in. za wyłudzenie dotacji. W 2009 r. Sąd Okręgowy w Częstochowie utrzymał ten wyrok. W 2010 r. SN uwzględnił kasację obrony i nakazał ponowny proces, bo sądy pominęły dowody korzystne dla oskarżonych.
W lutym 2014 r. SR uniewinnił Brodę i S. Sędzia Mateusz Przesłański dziwił się, że wcześniej sąd w ogóle przyjął akt oskarżenia; areszt Brody i jego przedłużanie uznał za bezpodstawne. Sąd uznał działania prokuratury za "godzące w podstawowe zasady porządku prawnego". W sierpniu 2014 r. wyrok utrzymał SO, który oddalił apelację prokuratury.
W marcu 2015 r. Sąd Najwyższy ostatecznie oczyścił Brodę z zarzutów, oddalając kasację katowickiej prokuratury, którą uznał za "oczywiście bezzasadną". SN uznał, że Broda robił wszystko, by uratować zabytkowy spichlerz, a jego formalne uchybienia można rozpatrywać nie w kategoriach odpowiedzialności karnej, ale jedynie dyscyplinarnej jako urzędnika.
Sprawę dotacji badała Najwyższa Izba Kontroli, która nie dopatrzyła się nieprawidłowości. Dziś spichlerz stoi w Olsztynie pod Częstochową; mieści się w nim restauracja. Obiekt dostał nagrodę ministra kultury dla najlepiej odrestaurowanego zabytku.(PAP)
Dowiedz się więcej z książki | |
Postępowanie cywilne
|