Dlaczegóż to Rzecznik Praw Obywatelskich tak bardzo zaangażował się w informowanie o statystce zachorowań i do tego w odniesieniu do jednej choroby? Ano dlatego, że Rzecznik lansuje tezę o wielkiej epidemii. Resort zdrowia tego nie potwierdza, o umiar w tej dziedzinie apelują też eksperci od grypy i od epidemiologii. Rzecznik jednak swoją krucjatę prowadzi. Kilka dni temu nawet zapowiedział doniesienie do prokuratury na minister zdrowia, za to że nie jeszcze nie zakupiła szczepionek. Decyzja w tej sprawie nadal nie zapadła, ale Rzecznik jeszcze doniesienia w prokuraturze nie złożył. Jak mówił 25 listopada rano w radiu TOK FM, nie jest wykluczone, że jeszcze to zrobi.
Rzecz cały czas się dzieje, ze szpitali napływają kolejne informacje, eksperci je analizują. Twierdzą, że nie ma jeszcze powodu do podnoszenia alarmu. Rzecznik jednak wie swoje i oskarża rząd o zaniechanie niezbędnych działań. Oczywiście, te komunikaty ze szpitali są smutne. Ale przecież na podobnej zasadzie można codziennie epatować opinię publiczną informacjami o kolejnych zgonach na raka, czy zawał. Też tego jest dużo. Stanowczo za dużo. Jednak rak czy choroby krążenia nie są dzisiaj tematem dnia. Teraz na topie jest grypa. Ale chyba jednak zamiana biura Rzecznika Praw Obywatelskich w agencję statystyk medycznych nie służy powadze tego urzędu.