Chodzi o zmiany proponowane w projekcie noweli Kodeksu postępowania cywilnego i tarczy antykryzysowej. Jak już pisało Prawo.pl, resort sprawiedliwości chce by pierwsze pismo procesowe wnoszone przez adwokata, radcę prawnego, rzecznika patentowego albo Prokuratorię Generalną RP zawierało adres służbowej poczty elektronicznej i numer telefonu. W sytuacji braku możliwości wykorzystania systemu teleinformatycznego na ten adres ma być wysyłane cyfrowe odwzorowania pism procesowych, zawiadomień, wezwań i orzeczeń. I co ważne - będzie uznane za doręczone w następnym dniu roboczym od chwili "wprowadzenia przez sąd do środka komunikacji elektronicznej". 

Problemem zresztą jest nie tylko kwestia terminu skutku doręczenia. Adwokat dr Anna Dombska przypomina, że chodzi o sprawy ze szczególnie wrażliwego obszaru, a więc i wrażliwe dane dotyczące zdrowia psychicznego i fizycznego, zadłużenia, życia seksualnego, przemocy w rodzinie. Rodzi się więc też pytanie o wymogi dotyczące ich bezpieczeństwa. 

Czytaj: E-doręczenia pukają do adwokackich drzwi, a w adresach nadal... buziaczek.pl>>

Kierunek dobry, ale przepisy wadliwe

Autorzy propozycji uzasadniają je dość krótko - wskazują, że nadszedł czas by umożliwić komunikację elektroniczną między sądem i pełnomocnikami. Prawnicy zresztą podkreślają, że taki kierunek jest zasadny, biorąc pod uwagę choćby pandemię i rosnące zaległości w sądach. 

Zobacz procedurę w LEX: Doręczanie pism sądowych >

Diabeł tkwi jednak, jak zwykle, w szczegółach, a konkretnie w treści propozycji. - Nie taka powinna być forma realizacji tego słusznego, postulatu. W projektowanej regulacji w ogóle nie definiuje się pojęcia „cyfrowego odwzorowania” – czy jest to skan, zdjęcie, jakim programem musi dysponować strona, żeby otworzyć przesyłkę z sądu? Nie definiuje się też "środka komunikacji elektronicznej", do którego sąd miałby to "odwzorowanie" wprowadzić. Czy jest to poczta elektroniczna sądu, a może portal informacyjny? Skoro pełnomocnik ma być zobowiązany do podania sądowi nie tylko adresu poczty elektronicznej, ale i numeru telefonu, to może sąd będzie mógł przesłać pismo np. MMS-em albo za pośrednictwem komunikatora? - wylicza dr Wojciech Dubis – radca prawny, partner w Kancelarii Prawnej SDZLEGAL Schindhelm. 

Zobacz procedurę w LEX: Doręczanie pism za pomocą środków komunikacji elektronicznej >

 

W jego ocenie nie wiadomo też, jak sąd będzie ustalał, czy adresat mógł zapoznać się z treścią "odwzorowania", nie jest bowiem - zwraca uwagę - wymagane jakiekolwiek poświadczenie faktu doręczenia ze strony pełnomocnika.

Podobnie sprawę ocenia sędzia Monika Biała z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków. - Co do zasady wprowadzanie (wreszcie - mamy XXI wiek) komunikacji elektronicznej pomiędzy organami wymiaru sprawiedliwości a profesjonalnymi pełnomocnikami jest oczywiście jak najbardziej słuszne. Jest również oczekiwane przez pełnomocników i to od dawna. Wręcz podczas wiosennego lockdownu podnosili larum dlaczego sądy są takie niecyfrowe, dlaczego nie mogą wysyłać korespondencji na maila, skoro wszyscy się nim posługują - mówi. Dodaje jednak, że przepisy są "niedopracowane". Jej wątpliwości budzi także np. określenie skrzynka służbowa. - Co to jest skrzynka służbowa? Gdy pełnomocnik ma skrzynkę z adresem kancelariaiksinski@gmail.com to jest służbowa, czy prywatna? Musimy też pamiętać o ustawie o doręczeniach elektronicznych, która wprowadza obowiązek posiadania (od października 2021) takiego maila przez adwokatów i radców prawnych. I to będzie poczta służbowa  - wskazuje.

Czytaj: Ustawa o e-doręczeniach potrzebna, ale bez zmian w sądach nie zadziała>>

Pełnomocnik 24 godziny na dobę

Najwięcej wątpliwości budzi jednak to, kiedy ma następować skutek doręczenia. - Projektowane przepisy właściwie w całości przerzucają na profesjonalnych pełnomocników ryzyko związane z możliwymi zakłóceniami komunikacji z sądem. Nie chodzi tu już wyłącznie o to, że ten tryb komunikacji nie będzie fakultatywny i jego zastosowanie uzależnione będzie od wystąpienia niejasnej przesłanki „braku możliwości wykorzystania systemu teleinformatycznego". Dodatkowo wszelkie problemy związane z funkcjonowaniem różnych przecież systemów poczty elektronicznej i urządzeń do tego wykorzystywanych, właściwie idą na ryzyko profesjonalnego pełnomocnika, skoro skutek doręczenia będzie następować w następnym dniu roboczym - mówi mecenas Dubis. 

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Składanie pism procesowych drogą elektroniczną >

Aleksandra Ejsmont, radca prawny, specjalizująca się w sprawach rodzinnych sam pomysł e-doręczeń ocenia dobrze, bo jak mówi, daje on szansę na przyspieszenie i usprawnienie spraw. - Ale jeśli zostanie to uregulowane w ten sposób, to może sprawić duży problem. Choćby w sprawach rodzinnych, które są bardzo dynamiczne, dużo się dzieje, często są wydawane zabezpieczenia. Więc to może uderzać w klientów. Wyobraźmy sobie, że pełnomocnik będzie chory, nie sprawdzi maila, pismo trafi na jego skrzynkę i termin będzie biegł. Oczywiście może potem wnioskować o przywrócenie terminu, ale to będzie niepotrzebna komplikacja - wskazuje. 

Adwokat Dombska przypomina, że resort już wcześniej wskazywał na konieczność ukrócenia praktyk niektórych pełnomocników polegających na "przedłużaniu sobie" czasu na napisanie apelacji lub zażalenia, czy też innego pisma, poprzez zapoznanie się z uzasadnieniem w systemie portalu informacji sądowej, przed odebraniem przesyłki z dokumentem z poczty. 

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Adres elektroniczny profesjonalnego pełnomocnika >

- Jest to zatem rozwiązanie wprost wymierzone w profesjonalnych pełnomocników, bez względu na to jakie konsekwencje poniosą w związku z tym obywatele. W pierwszej kolejności bowiem należałoby zapytać, jakie są przyczyny takiego działania pełnomocników, a dopiero potem szukać rozwiązania i to takiego, które będzie uwzględniało interes obywateli, których sprawy dotyczą - mówi. I dodaje, że zazwyczaj nie chodzi o przeciąganie postępowania, a umożliwienia sobie zarządzania pracą, którą pełnomocnicy mają wykonać w ściśle określonych terminach.

 

Rykoszetem w sprawy rodzinne

W ocenie pełnomocników to jeden z obszarów, w których interesy klientów mogą ucierpieć najbardziej. Z jednej strony chodzi o bezpieczeństwo danych wrażliwych, z drugiej - o charakter tego typu spraw. 

- Nie ma szans aby w przypadku konieczności szybkiego napisania zażalenia/apelacji, zawsze mógł zająć się tym ktoś inny, kto zna sprawę na wylot, rozumie stosunki, zna szczegóły. Przy takim rozwiązaniu de facto, aby nie pozbawić obywateli możliwości wniesienia solidnego środka zaskarżenia, z góry do każdej sprawy powinno być przypisanych dwoje pełnomocników, którzy będą równolegle czuwać nad sprawą i każdym kontaktem z klientem - mówi mecenas Dombska. 

To z kolei w praktyce zwiększa choćby koszty takiej sprawy. - Takie rozwiązanie niewątpliwie stoi w sprzeczności z prawem obywateli do sądu, ponieważ nadmiernie utrudnia dostęp do pomocy profesjonalisty - wskazuje adwokat. 

Czytaj w LEX: Mediacja w erze Covid-19 (koronawirusa) >

Z kolei mecenas Ejsmont zwraca uwagę na jeszcze problem. Nie zawsze obywatel jest reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika. - A takie osoby nie zostały ujęte w propozycjach przepisów. W mojej ocenie to realne zagrożenia wykluczenia ich i realnego ograniczania ich prawa do sądu. Bo czy ich sytuacja będzie w jakiś inny sposób uregulowana? - podsumowuje.

Czytaj: Gdzie poczta nie może, tam mail pomoże - trudna droga do sądowych e-doręczeń>>

Lekarstwo? 14 dni i fikcja doręczeń

Co zrobić by wilk był syty i owca cała? W ocenie prawników warto byłoby sięgnąć po rozwiązania już obowiązujące - czyli fikcje doręczeń.
- Dzień następny po przesłaniu na maila jest rzeczywiście za daleko idący. Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie 14 dni od przesłania przez sąd. Podobnie jak koncepcja fikcji doręczenia. Mówiąc kolokwialnie - sąd wysyła, ale skutek doręczenia nastąpi za 14 dni - mówi sędzia Biała. 

Przypomina, że uchwalona niedawno ustawa o doręczeniach elektronicznych przewiduje, że pisma nadawane przez podmioty publiczne w postaci elektronicznej na specjalne skrzynki doręczeń są doręczone albo z chwilą potwierdzenia odbioru przez pełnomocnika, albo po upływie 14 dni od momentu umieszczenia pliku na skrzynce. - Niezrozumiałym jest dlaczego tu ustawodawca postanowił nie zastosować analogicznego rozwiązania - dodaje sędzia. 

Czytaj w LEX: Funkcjonowanie kancelarii prawnej i środki prawne w praktyce w sytuacji stanu zagrożenia epidemicznego >

Podobne zdanie ma zresztą mecenas Ejsmont. - Takie rozwiązanie byłoby dobre. Byłby czas na reakcje nawet w takiej sytuacji jak urlop, choroba. Powtarzam sprawy rodzinne są bardzo złożone, dynamiczne, często wymagają działań związanych z pozyskaniem pewnych dokumentów. A na to potrzeba czasu. E-doręczenia, w takiej formie jak obecnie proponowana, ten czas bardzo skracają - dodaje. 

Mecenas Dubis podnosi jeszcze jedną kwestię. - Nie przewidziano żadnego rozwiązania, które mogłoby zagwarantować prawidłowość całego procesu, a zatem w razie nieotrzymania sądowej przesyłki, pełnomocnikom pozostanie jedynie odwołanie się do ogólnych instytucji procesowych na wypadek nieprawidłowości procesu doręczania przez sądy korespondencji procesowej - mówi. I dodaje, że to z kolei może się okazać niewystarczające dla zachowania podstawowych gwarancji procesowych, związanych z ogólną zasadą prawa do obrony. - Bo będą to czynności wymagające od profesjonalnego pełnomocnika nie tylko zgłoszenia, ale też wykazania, w praktyce nieraz bardzo skomplikowanymi dowodami, zakłóceń tego trybu doręczenia - podsumowuje. 

Zobacz w LEX: Szanse i ryzyka dla kancelarii obsługujących przedsiębiorstwa w dobie koronawirusa - nagranie z webinarium >