Dla osób LGBT może to być prawdziwy game changer – w Polsce rządzonej przez demokratyczną koalicję ustawa o związkach partnerskich jest bowiem jak asymptota – zawsze blisko, ale nigdy u celu.
Tu od razu odpowiem na dwa argumenty, które mogą przyjść do głowy potencjalnemu czytelnikowi:
- Tak, za PiS pod tym kątem było o wiele gorzej – niemniej akurat w tej kwestii był konsekwentny, obiecał, że nie będzie „żadnych tam praw człowieka”(https://wiadomosci.onet.pl/kraj/wybory-2020-przemyslaw-czarnek-o-lgbt-oni-nie-sa-rowni-normalnym-ludziom/9vd252v) i nie było;
- Prezydent i tak by nie podpisał – owszem, ale nic na biurko ani jednego, ani drugiego nie trafiło.
Wracając do tematu – po orzeczeniu TSUE, politycy prawicy oraz ich wyborcy natychmiast zapałali świętym oburzeniem. Pod informacjami o wyroku zaroiło się od komentarzy – głównie tych klasycznych: UE znów narusza naszą suwerenność, homoseksualizm zniszczy polskie rodziny. Ale pojawił się też nowy majstersztyk prawicowej erystyki - argumentum ad ziołam.
Otóż – czy gdyby ktoś kupił „zioło” w Holandii, to czy miałby prawo żądać jego legalizacji w Polsce? Szach, mat TSUE! Powszechnie bowiem wiadomo, że związki jednopłciowe sieją takie samo spustoszenie jak narkotyki. Jest też oczywiste, że prawo do odurzania się, jest dokładnie tym samym, czym prawo do ułożenia sobie życia z osobą, którą się kocha (z jednej strony ironizuję, ale z drugiej – przypomina mi się absurdalna dyskusja o prohibicji w Warszawie oraz o zakazie sprzedaży alkoholu w Sejmie). Niewątpliwie też zażywanie narkotyków to jeden z fundamentów Unii Europejskiej (od czasów utworzenia Wspólnoty Skręta i Stali).
O ile znów, jest to narracja, której każdy spodziewa po prawicy, zaskakuje reakcja lidera demokratycznej koalicji. Tej, która wygrała wybory również dzięki narracji o walce o prawa człowieka. - Chciałbym uspokoić wszystkich państwa. Po pierwsze, nie jest to tak, że Unia Europejska nam cokolwiek może w tej kwestii narzucić – powiedział były przewodniczący Rady Europejskiej. Zapewnił, że Polska pracuje nad uregulowaniem tej kwestii w sposób, w jaki uzna za stosowny. Niewątpliwie każda osoba LGBT poczuła się uspokojona. Zwłaszcza, że - jak już wspomniałam - od lat można obserwować pasmo spektakularnych sukcesów koalicji w regulowaniu tej materii.
Ale premier ogólnie nie ma ostatnio dobrej passy, jeżeli chodzi o wypowiedzi dotyczące tak bliskich jego sercu – jak deklarował – praw człowieka. W swojej wypowiedzi dla „Sunday Times” obwinił kobiety o niż demograficzny. Jego zdaniem, to nie powody ekonomiczne (jak brak mieszkań) sprawiają, że Polki nie rodzą dzieci. - Robią to dlatego, że nie odpowiada im związany z tym styl życia oraz wynikające z niego obowiązki i odpowiedzialność – mówił premier, laureat nagrody Kongresu Kobiet w 2022 r. Jest to narracja o włos lepsza od tej o „dawaniu w szyje” (Jarosław Kaczyński), a mniej więcej na tym samym poziomie co ta, według której kobiety decydują się na „psiecko” (Konfederacja). Dowodem na to, że kampania sobie, a życie sobie, jest też wypowiedź dotycząca Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (również dla „Sunday Times”). Premier stwierdził – w kontekście dotyczącym migracji i prawa do azylu – że jeżeli nie da się jej zreformować, pomysł wypowiedzenia umowy może być „całkiem rozsądny”. Podsumowując — można odetchnąć z ulgą. Nawet gdy rządzą „ci postępowi”, żadne trybunały i żadne traktaty nie zmuszą Polski do robienia rzeczy elementarnie słusznych. Prawa człowieka wciąż muszą poczekać na odpowiedni moment.
Czytaj też w LEX: Zagraniczne małżeństwo jednopłciowe – ważne w Polsce. Omówienie wyroku TS z dnia 25 listopada 2025 r., C-713/23 (Wojewoda Mazowiecki) >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.










