Robert Horbaczewski: Panie Prezesie na warunki lokalowe to chyba Pan nie może narzekać?

Jerzy Żurawicki: Rzeczywiście, jesteśmy dokładnie rok i trzy tygodnie w nowym budynku. To największy obiekt w Polsce, podejrzewam, że najnowocześniejszy. 47 nowoczene sale rozpraw, w tym cztery dla niebezpiecznych przestępców, pokoje biurowe z wydzielonymi strefami sędziowskimi, przestronne korytarze, poczekalnie dla stron, cztery sale konferencyjne. Nie ma skali porównania do warunków, w jakich pracowaliśmy jeszcze w ubiegłym roku. Przypomnę, że sąd okręgowy łącznie z rejonowym mieścił się w czterech obiektach na terenie Zamościa. W tym w XVIII-wiecznym Pałacu Zamoyskich, który w roku 1918 zaadaptowano dla potrzeb wymiaru sprawiedliwości. Natomiast przez cały XIX wiek w pałacu mieściły się koszary wojsk zaborczych.

Czy sądy rejonowe mają równie dobre warunki pracy?

W Sądach rejonowych w Hrubieszowie i Biłgoraju mamy obiekty po gruntownej modernizacji i rozbudowie. Sądy rejonowe w Krasnymstawie i Janowie Lubelskim mieszczą się w obiektach z lat 70., ale również były ostatnio modernizowane. Oczywiście są zastrzeżenia, że nie ma pokojów narad, do sal rozpraw trzeba przechodzić przez korytarz, ale generalnie warunki do pracy są dobre. W najtrudniejszej sytuacji jest Sąd Rejonowy w Tomaszowie Lubelskim, który mieści się w budynku dawnej, przedwojennej wili. Sytuację komplikuje także fakt, że współgospodarzami budynku są indywidualne kancelarie adwokackie. Problem jest zadawniony, sięgający przełomu lat 70 i 80 ubiegłego wieku. Wówczas, sąd wspólnie z byłym zespołem adwokackim w Tomaszowie Lubelskim przeprowadzał remont budynku i stosownie do zawartych porozumień nastąpił podział do użytkowania, który obowiązuje do chwili obecnej.   

Czytaj takze: Prezes SO w Przemyślu: Zdarzają się praktyczne problemy z RODO>>

Czy są plany, aby tą sytuację zmienić?

Inwestorem jest zawsze ministerstwo sprawiedliwości. Dziś, w naszym okręgu nie  przewidujemy jakichkolwiek inwestycji. W przypadku siedziby tomaszowskiego sądu ewentualną przebudowę czy też rozbudowę utrudnia też fakt, że jest to obiekt zabytkowy.  

Zamojski okręg ma jakąś specyfikę?

Nawet dwie, które na swój sposób kreują specyfikę sądów zamojskich. Jesteśmy przede wszystkim regionem rolniczym. Duża ilość  spraw ma charakter włościański, czyli sądy orzekają na gruncie praw rzeczowych. Naszą codziennością są sprawy o rozgraniczenia, drogi konieczne a także – rzadziej występujące w innych okręgach – sprawy o naruszenie posiadania gruntu czyli posesoryjne. Druga specyfika to przygranicznie położenie dwóch Sądów Rejonowych w Hrubieszowie i Tomaszowie Lubelskim. Sąd w Hrubieszowie obsługuje przejścia graniczne z Ukrainą w Zosinie i Dołhobyczowie. Tomaszowski zaś jedno z największych przejść granicznych w Hrebennym, przez który odbywa się duży ruch tranzytowy. Problemem sądów jest właśnie ruch przygraniczny, czyli drobny handel przygraniczny. To z kolei rodzi problemy karno-skarbowe związane z drobnym przemytem.

 


I ta masa zalewa sądy?

Przykładowo do Sądu Rejonowego w Hrubieszowie, o faktycznej  obsadzie 4 sędziów karników, w roku 2016 wpłynęło 9379 spraw obejmujących wykroczenia karno-skarbowe związane z ruchem granicznym. Natomiast ogólny wpływ spraw wyniósł 17 821 spraw. Jak na warunki małego sądu są to bardzo duże ilości. My te sprawy, mówiąc potocznie, musimy załatwić, bo często z klasycznym procesem sądzenia niewiele ma to wspólnego. Pamiętać także należy o stronie biurokratycznej czyli wysłaniu wezwań często ponagleń. Zajmuję się tym obsługa sekretarska i to jest często nasze wąskie gardło, które ma wpływ na rozpoznawanie innych spraw. Na szczęście, ustawodawca uwolnił sądy od obowiązku orzekania o przepadku mienia zakwestionowanego na granicy. Było to dodatkowo – w przypadku sądu w Hrubieszowie – 4 – 5 tysięcy spraw rocznie, co prawda drobnych ale czasochłonnych. Analogiczna sytuacja występuje – chociaż ilościowo w mniejszym zakresie - w sądzie w Tomaszowie Lubelskim.      

Czytaj: Prezes SO w Warszawie: Reforma postępowania cywilnego jest za mało radykalna>>

 A jak wygląda kwestia ściągania należności od obywateli Ukrainy?

To kolejny problem.  Bywa, że obywatele ukraińscy po przekroczeniu granicy „rozpływają się”. Nie ma żadnych wiążących umów z Ukrainą dotyczących egzekucji kar o charakterze pieniężnym, skutkiem czego nie można podejmować skutecznych czynności egzekucyjnych. Sama zaś strona ukraińska niezbyt chętnie współpracuje z polskim wymiarem sprawiedliwości w tym zakresie. Innym problemem pozostaje alfabet. Przy zmienionych zasadach transkrypcji z cyrylicy używanej na Ukrainie na alfabet łaciński często pojawia się nowy obywatel Ukrainy na skutek chociażby zamiany jednej czy dwu liter bądź odmiennego brzmienia imienia. Wówczas nie możemy podjąć skutecznych działań egzekucyjnych.   

 

Czy sąd musi zatrudniać większą liczbę tłumaczy?

Korzystamy ze stałych tłumaczy  więc to nie jest problem, tym bardziej, że większość Ukraińców deklaruje, że rozumie język polski w mowie i piśmie,  komunikuje się z nami po polsku.  Jeśli chodzi o wymianę pism w obrocie międzynarodowym to musimy już je tłumaczyć na język ukraiński.

Czy liczba spraw przygranicznych rośnie?

To zależy od polityki prowadzonej przez urzędy celne, jak też przepisów Ukrainy regulujących mały ruch przygraniczny. Ostatnio strona ukraińska zaostrzyła przepisy w tym zakresie – m.in. obecnie można przekroczyć granicę raz na 72 godziny, co zmniejsza ruch przygraniczny. Nadto organy celne wymierzają grzywny, które realnie są płacone na przejściu granicznym. W przypadku wysokich grzywien Ukraińcy odmawiają ich płacenia i wówczas sprawa trafia do sądu. Zbieg tych dwóch czynników spowodował zmniejszenie wpływu spraw karnoskarbowych związanych z ruchem granicznym. Pozostając przy sądzie w Hrubieszowie wskazać należy, że w roku 2017 tego rodzaju spraw wpłynęło 5 435, zaś w pierwszych trzech kwartałach bieżącego roku – 1021. Jednakże – jak wynika z dotychczasowych doświadczeń – wpływ w tych sprawach działa na zasadzie sinusoidy. Ten problem dotyczy nie tylko naszego okręgu, ale też innych sądowych okręgów przygranicznych.  

Czytaj: Prezes SA w Lublinie: Przepisu na trwanie nie znam>>

Czy zamojski okręg narzeka na braki kadrowe?

W tej chwili oczekujemy na powołanie przez prezydenta dwóch sędziów do sądu okręgowego wyłonionych w procedurze nominacyjnej. Braki w sądzie w Hrubieszowie zostały uzupełnione przez asesorów oraz dwie nowe nominacje sędziowskie. Potrzebna nam jest natomiast większa liczba asystentów i referendarzy. Przepisy zwłaszcza procedury cywilnej, przewidują bardzo dużo czynności technicznoprawnych, prostych rozstrzygnięć, choćby w postępowaniu egzekucyjnym, które mogą wykonywać referendarze. Przepisy stanowią, że są to zadania z zakresu ochrony prawnej, inne niż wymiar sprawiedliwości. Praca referendarza zwalania sędziego od drobnych spraw. U nas na razie sędziowie z długoletnim stażem (20-letni i dłuższy) zamiast skoncentrować tylko na orzecznictwie muszą zajmować  również się takimi sprawami. Brakuje też asystentów. Jeden asystent przydzielony jest dla trzech sędziów, a bywa że i dla czterech. W praktyce taki asystent nie ma czasu współpracować z sędzią. Wykonuje pewne polecenia, pisze projekty uzasadnień, orzeczeń, ale nie ma typowej współpracy merytorycznej. Tu widzę problem. Optymalnym rozwiązaniem byłaby sytuacja gdyby każdy sędzia miał swojego asystenta. Ciągle także postulujemy, aby zwiększyć obsadę administracyjną w wydziałach orzeczniczych ale to ministerstwo ustala limity kadrowe.

Jak wygląda w zamojskim sądzie informatyzacja?

Niedługo będą nagrywane rozprawy w sprawach cywilnych i wykroczeniach, system jest już na ostatnim etapie wdrożenia. Odbywają się szkolenia pracowników. Muszę przyznać, że zdania są podzielone, co do kwestii nagrywania rozpraw. Obawy budzi  nagrywanie np. sprawy o podział majątku, która toczyła się rok lub dwa, gdzie przesłuchano ponad 20 świadków, czyli przeprowadzono dużo dowodów osobowych. Następnie  instancja odwoławcza ma to wszystko skontrolować. Zapoznanie się z protokołem, przykładowo dwustronicowym, zajmuje kilka minut. Natomiast odsłuchanie tego, co mówią świadkowie, a mówią często niegramatycznie, nieskładnie i w emocjach, wymaga nierzadko kilkakrotnego odsłuchania nagrania, aby uchwycić  istotę sprawy, zrozumieć sens przekazu. To pochłania czas. Uważam, że należy zastanowić się, czy każda kategoria spraw powinna być objęta obowiązkiem nagrywania. Takie rozwiązanie sprawdza się świetnie w sprawach gospodarczych, w sprawach prostych, gdzie nie ma dużo dowód osobowych, ale niekoniecznie już przy dużej ilości świadków.

Plany ministerstwa sprawiedliwości zakładają wdrożenia elektronicznego biuro podawczego, elektronicznych akt, prowadzenia postępowań w systemie teleinformatycznym. Czy otoczenie zamojskiego sądu jest na to przygotowane. Znam adwokatów, którzy wciąż składają pisma procesowe pisane na maszynie.

Zamojskie sądy obsługują biedne tereny. Wiele osób nie korzysta nawet z adwokatów czy radców prawnych, bo ich na to nie stać. Samodzielnie przygotowują pisma procesowe, przychodzą na rozprawy. To może być dla nich bariera nie do pokonania. Można wprowadzić elektroniczne pozwy, elektroniczne protokoły, które ułatwią prace sądom, ale  niekoniecznie będą pożądane z punktu widzenia stron. Wielu sprawach na przykład o stwierdzenia nabycia spadku, regulacji nabycia własności ci biedni ludzie będą zmuszeni korzystać z profesjonalnej pomocy, a co jest związane z niemałymi kosztami. W tym przypadku  pojawi się problem cywilizacyjny, mentalny a nie żaden inny.