Robert Horbaczewski: Panie prezesie, czy były jakiś problemy z wdrożeniem RODO w Sądzie Okręgowym w Przemyślu?

Jacek Saramaga: RODO weszło w życie w naszym sądzie bez szczególnych utrudnień. Nie tylko dlatego, że nie jesteśmy dużym sądem, ale także dlatego że na bieżąco realizowaliśmy kwestie dotyczące ochrony danych osobowych, mieliśmy opracowane dokumenty, procedury dotyczące problemów polityk bezpieczeństwa i zabezpieczenia systemów.

Sąd Okręgowy w Przemyślu ma jednak swoją specyfikę

Tak, ponieważ strukturze mamy dwa sądy funkcjonalne w Przeworsku i Lubaczowie, czyli w obsadzie mniejszej niż 10 sędziów. W takich sądach nie powołuje się dyrektora sądu, ale funkcję tę pełni dyrektor sądu nadrzędnego, czyli Sądu Okręgowego w Przemyślu. Część przetwarzanych danych, zwłaszcza, jeśli chodzi o kwestie pracowników i finanse tych sądów prowadzi się Sądzie Okręgowym w Przemyślu. W obecnym stanie prawnym widzę pewien problem. W większych sądach rejonowych, w sądach okręgowych i apelacyjnych, na poziomie kierownictwa mamy dwa podmioty odpowiedzialne za przetwarzanie danych osobowych. Prezesa sądu, który jest kierownikiem jednostki i pełni funkcję pracodawcy dla sędziów asesorów, referendarzy, asystentów sądowych i kuratorów oraz dyrektora sądu, który jest m.in. pracodawcą dla wszystkich innych pracowników sądowych. Z jednej strony są funkcje orzecznicze, z drugiej strony sąd jest zakładem pracy. Dziś nie jest do końca uregulowane kto, za co odpowiada w świetle przepisów RODO.

Jak Pan rozwiązał ten problem?

Z prawa o ustroju sądów powszechnych wynika, że prezes reprezentuje sąd na zewnątrz i prezes jest administratorem danych osobowych dla całego sądu. Trzeba mieć świadomość, jakiego rodzaju są to dane - wrażliwe, osobowe nie tylko pracowników, ale też biegłych sądowych, lekarzy sądowych, ławników, mediatorów. I te wszystkie dane musimy przetwarzać i zapewnić zgodność takiego przetwarzania z prawem, nie można więc dopuszczać do swoistego rodzaju dualizmu w administrowaniu tymi danymi, zwłaszcza że RODO wymaga tzw. rozliczalności - tzn. obowiązku wykazania ich przestrzegania.

 


Widzi Pan jednak konieczność doregulowania tych i wielu innych niejasności?

Oczywiście, że tak, zwłaszcza że rozporządzenie pozostawia w wielu kwestiach ustawodawcy krajowemu wprowadzenie konkretnych regulacji. Dużą nadzieję pokładam w projekcie ustawy o zmianie niektórych ustaw i w związku z zapewnieniem stosowania rozporządzenia 2016/679 - RODO, który w kilka dni temu został przyjęty przez Radę Ministrów, projekt UC 100. Znajdziemy tam w miarę precyzyjne przepisy dotyczące odpowiedzialności za przetwarzanie danych osobowych, między innymi w sądach. To ustawa, która zmienia 168 aktów prawnych - mam nadzieję na doregulowanie naszych dotychczasowych praktyk w zakresie przetwarzania z danych przez poszczególne podmioty sądowe, a to już bardzo dużo. W przypadku sądów, projekt ten wprost wskazuje, że administratorami danych osobowych będą nie tylko prezesi sądów ale również dyrektorzy właściwych sądów i minister sprawiedliwości - każdy w zakresie swoich zadań. 

A tak w praktyce, na czym polegało wdrożenie unijnego rozporządzenia w Pana sądzie?

Musieliśmy odnowić wszystkie umowy dotyczące powierzenia przetwarzania danych, aby były zgodne z obecnymi przepisami rozporządzenia. Muszę przyznać, że nie zawsze były. Niektóre podmioty, z którymi współpracujemy niezbyt poważnie podchodziły do tej materii. Inne zaś, w tych umowach zawierały za dużo, bo jest niestety tendencja do przepisywania do umów wprost przepisów rozporządzenia. Oczywiście pojawiły się pretensje ze strony klientów sądów, jak choćby o zakres udzielanych informacji. Trzeba mieć świadomość, że nie wszystkie informacje można przekazać telefonicznie, zwłaszcza, że mamy dość ograniczone możliwości identyfikacji rozmówcy. Były więc skargi na pracowników sądu, którzy odmawiali udzielania zbyt szczegółowych informacji o toczących się sprawach. Pełnomocnicy fachowi mieli pretensje, że niektórych informacji nie mogą uzyskać telefonicznie.

Czytaj: Prezes SA w Lublinie: Przepisu na trwanie nie znam>>

A przed 25 maja takie informacje mogli uzyskać?

Nie powinni, ale w różnych sądach były różne praktyki. Jedne sądy udzielały więcej informacji, inne mniej. Dla mnie nie ma problemu, bo kwestie te regulują przepisy Regulaminu urzędowania sądów. RODO nie spowodowało zawężenia zakresu udzielania informacji, ale teoretycznie nam pomogło, bo regulamin sądu to akt w postaci rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości, a tu mamy rozporządzenie rangi prawa unijnego. 

Czy wejście w życie przepisów RODO spowodowało jakieś problemy orzecznicze?
Na postępowanie orzecznicze RODO bezpośredniego wpływu nie ma chociaż zdarzają się praktyczne problemy. Niektórzy sędziowie starają się anonimizować pewne informacje w aktach, zastanawiają się czy i jakich informacji można udzielić stronie lub pełnomocnikowi, co można wysłać z sądu, albo czego nie wysyłać. Był przypadek, kiedy zobowiązano stronę do wpłacenia nawiązki i nie wskazując danych osoby na rzecz, której ma ona być wpłacona zasłaniając się przepisami RODO. To są incydenty, które rozwiązujemy, tak aby nie ograniczać praw stron postępowań i zagwarantować ich prawa.

 

Największe problemy ponoć pojawiają się w pracy kuratorów?

Rzeczywiście. To oni najczęściej spotykają się z odmową udzielenia informacji przez instytucje, które do tego są zobowiązane np. ośrodki pomocy społecznej.

Pojawiają się sygnały, że nawet dzielnicowy odmawiają współpracy kuratorami 

Na naszym terenie nie słyszałem o tych przypadkach, ale to co się dzieje wokół RODO robi się coraz bardziej niebezpieczne. Z pomocą przyjdzie nam wspomniana ustawa, która wprost zmienia ustawę o kuratorach sądowych i będzie wskazywać, jakie dane osobowe kurator ma prawo przetwarzać, na jakie potrzeby, itd. Ten problem zostanie usunięty. W tej chwili, w rozporządzeniach Ministra Sprawiedliwości, znajdują się przepisy, które mówią o szczegółowym trybie przeprowadzania wywiadu środowiskowego w sprawach nieletnich i w sprawach karnych. Problem pojawia się w sprawach opiekuńczych, gdzie tak naprawdę  musimy zebrać wiele danych i to często wrażliwych. Tymczasem, na przykład w sprawach o rozwód przepis Kodeksu postępowania cywilnego mówi jedynie że sąd może zlecić przeprowadzenie wywiadu środowiskowego w celu ustalenia warunków w jakich żyją i wychowują się dzieci stron i tyle. Ośrodki pomocy społecznej zasłaniają się przepisami RODO i tych informacji nie chcą udzielać. Ja stoję na stanowisku, że nie ma do tego podstawy. Mamy legalność przetwarzania danych, która wynika z art. 6 rozporządzenia, czyli gdy przetwarzanie jest niezbędne do wypełniania obowiązków jest legalne i niezależne od żadnej innej zgody.

Czy ten problem oporu ze strony ośrodków pomocy społecznej rozwiązywał Pan jakoś formalnie?

Do tej pory nie przyjęło to formy wystąpienia ze strony prezesa, usiłujemy to jakoś tłumaczyć niektórym, ale są kuratorzy, którzy nie uzyskują niezbędnych dla spraw sądowych informacji. Widzę pilną potrzebę regulacji przepisów w tym zakresie. Nawet, w skali kraju padł pomysł, aby zawierać z kuratorami umowy powierzenia przetwarzania danych osobowych. Uważam, że to nie jest uzasadnione skoro mamy przepisy, które normują funkcjonowanie i zakres obowiązków kuratorów. Z drugiej strony chodzi też o proporcjonalność, aby tych danych za dużo nie zbierać, bo czasami wywiady środowiskowe zawierają mnóstwo zbędnych informacji, które nie są niezbędne do celów, dla których są zbierane.

Media donoszą, że obrońcy oskarżonych zaczynają się powoływać na unijne przepisy o ochronie danych osobowych żądając poszanowania prywatności swych klientów. 

Jestem mocno tym zaskoczony, bo przepisy rozporządzenia RODO nie dotyczą postępowań w sprawach karnych. To wynika wprost dyrektywy 2016/680 tzw. dyrektywy policyjnej z dnia 27 kwietnia 2016 r. To jest wprawdzie tylko dyrektywa, ale do Sejmu wpłynął już projekt ustawy o ochronie danych osobowych związku z zapobieganiem i zwalczaniem przestępczości i tam te wszystkie regulacje się znajdą. Ponadto zarówno w postępowaniach karnych jak i cywilnych z RODO wynika  legalność przetwarzania danych w postępowaniach sądowych. Mamy odpowiednie przepisy w KPC i KPK dotyczące np. wyłączenia jawności niektórych rozpraw, które chronią prawo do prywatności. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której w postępowaniach sądowych do oskarżonych będziemy wracać się inicjałami, czy też anonimizować protokoły rozpraw.

Czy nie ma Pan wrażenia że wokół tego unijnego rozporządzenia wytworzyła się RODOpanika? 

Określam ją nawet, jako RODO paranoję. Nie przypominam żadnego wcześniejszego aktu prawa Unii Europejskiej, który wzbudziłby takie zainteresowanie i zamieszanie. 

Czytaj: Prezes SO w Warszawie: Reforma postępowania cywilnego jest za mało radykalna>>

Generalnie dostrzega Pan potrzebę uporządkowania danych osobowych?

Oczywiście, bo chyba każdy ma świadomość tego, co działo się w nie tylko w naszym kraju. Tego, w jaki sposób, kto i na jakie potrzeby te dane przesyłał, przetwarzał, a nawet handlował nimi. Traciliśmy nad tym kontrolę. I dobrze, że na poziome prawa unijnego ktoś przypomniał, że mamy prawo do prywatności, które w tych czasach przestawało być chronione i że postanowiono zapewnić tę ochronę na jednakowym poziomie w każdym kraju członkowskim.

Jak Pan ocenia propozycję zmiany Kodeksu Karnego, służącą penalizacji usiłowania wyłudzeń pod pretekstem ochrony danych osobowych?

Nie jestem zwolennikiem, tego aby każda dziedzina życia i zachowanie obywatela była przedmiotem regulacji w akcie normatywym, ale myślę, że w tym przypadku to nie zaszkodzi. Ten aspekt znalazł się też w projekcie ustawy o której rozmawialiśmy. Miejmy jednak świadomość, że może on przy stosowaniu w praktyce uderzyć w dwie strony, bo o ile my, czyli osoba, której dotyczą dane będziemy, w jakiś sposób chronieni przed wyłudzeniami, to może pojawić się problem, że firma, która legalnie przetwarza dane  zostanie oskarżona bezpodstawnie o naruszenia przepisów RODO czy ustaw krajowych. Wówczas taki podmiot może również złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa groźby bezprawnej. Powinniśmy mieć świadomość, że każdy kij ma dwa końce.