Więcej: Próg bagatelności wzrasta do 30 tys. euro>>>
Zdaniem autora tej opinii, w sytuacji gdy w zasadzie cała obecna ustawa dotycząca zamówień publicznych powinna być napisana od nowa, nowela odnosząca się do progów jej stosowania to zaledwie niewielka kosmetyka. - Jednak, jak się okazuje, nawet ona zajęła ustawodawcy pół roku. Być może był to efekt kumulacji prac w sejmowej podkomisji, gdzie rozpatrywano równolegle kilka projektów. Trudno jednak pozbyć się myśli, że skoro w sumie tak drobna zmiana wymagała aż sześciu miesięcy prac, to przygotowanie od podstaw nowego Prawa zamówień publicznych może okazać się zadaniem ponad siły ustawodawcy - mówi.
Piotr Wołejko zauważa jednak, ze tymczasem nadarza się idealna okazja do gruntownej rewizji przepisów, a mianowicie konieczność wdrożenia przyjętych na początku tego roku dyrektyw unijnych. - Kluczowa zmiana, którą niesie za sobą prawo europejskie, to rezygnacja z kryterium ceny na rzecz jakości wykonania i długookresowych kosztów użytkowania. W Polsce ponad 9 na 10 przetargów rozstrzyga się właśnie na podstawie najniższej ceny. Poza tym warto przypomnieć, że unijny ustawodawca dąży też do pełnej elektronizacji postępowań o udzielenie zamówienia publicznego oraz ograniczenia formalności. To bardzo słuszne działania, dlatego też powinniśmy jak najszybciej wdrożyć te dyrektywy do polskiego prawodawstwa mówi.
Zdaniem eksperta, najlepszym rozwiązaniem byłoby więc – zamiast kolejnych nieczytelnych, podatnych na błędy i niekorzystne zmiany nowelizacji przepisów – napisanie nowej ustawy, która będzie zgodna z unijnym prawem. Co ważne, powinna być przygotowana z uwzględnieniem modelu UE+0, czyli bez wprowadzania żadnych dodatkowych wymogów ponad to, co nakazuje unijna regulacja.