Jednak znacznie więcej emocji wśród przedsiębiorców wzbudza kwestia powołania nowej instytucji – Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych (NOKE).

Spółka ma być w 100 proc. kontrolowana przez Skarb Państwa. Wiceminister środowiska Piotr Woźniak tłumaczy, że dziś Polska ma zbyt małą kontrolę nad procesem wydobywczym. To ma się wkrótce zmienić za sprawą projektu ustawy o wydobywaniu węglowodorów, ich opodatkowaniu i Funduszu Pokoleń.
 – Jak przewiduje się w założeniach kierunkowych do projektu tej ustawy, prawdopodobnie NOKE będzie obejmował jakiś udział we wszystkich koncesjach wydobywczych. A zatem tak naprawdę trzeba będzie podzielić się częścią swojego biznesu, jeśli oczywiście te założenia zostaną przełożone na język ustaw. Chociażby te kwestie wskazują na to, że zmiany, które są szykowane, raczej postawią branżę w sytuacji niekorzystnej – mówi Agencji Informacyjnej Newseria mec. Mikołaj Goss z Kancelarii Góralski & Goss Legal.
Podobne głosy docierają ze środowiska samych przedsiębiorców.
 – Regulacje powinny przede wszystkim zachęcać operatorów do intensyfikacji prac poszukiwawczych i wydobywczych. A także przyciągać do Polski kapitał niezbędny do sfinansowania tak wielkich inwestycji. Niektóre z proponowanych rozwiązań, takie jak np. obligatoryjny udział NOKE, wpłyną negatywnie na rentowność projektów poszukiwawczo-wydobywczych i atrakcyjność inwestycyjną polskich projektów na tle innych regionów świata – uważa Marcin Zięba, Dyrektor Generalny Organizacji Polskiego Przemysłu Poszukiwawczo-Wydobywczego – Związek Pracodawców (OPPPW). Organizacja zrzesza przedsiębiorstwa z sektora naftowego i gazu ziemnego, które prowadzą działalność w zakresie poszukiwania i/lub wydobycia węglowodorów w Polsce. Są to np. Orlen Upstream, Lane Resources Poland, Marathon Oil Poland czy PGNiG.
Idea utworzenia NOKE i jego przyszła rola w projektach inwestycyjnych budzi wiele zastrzeżeń wśród przedstawicieli branży.
 – Niejasna jest faktyczna rola NOKE w projektach, to, na jakich zasadach ma opierać się funkcja inwestorska specjalnego operatora, współdecydującego de facto o tempie i zakresie prac operacyjnych. Brakuje szczegółowych informacji, wedle jakich reguł NOKE będzie uczestniczyć w bieżących nakładach inwestycyjnych projektów. I w jaki sposób zaangażowanie NOKE przełoży się na redukcję ryzyka. W których projektach NOKE będzie brał udział, a w których nie i dlaczego – wymienia Marcin Zięba.
Monika Kita z biura prasowego resortu środowiska tłumaczy, że w założeniach do projektu ustawy węglowodorowej „jednoznacznie wskazano, że poziom udziałów NOKE w konsorcjach wydobywczych, wykonujących koncesje rozpoznawczo-wydobywcze, określony zostanie za każdym razem przez ministra środowiska w ogłoszeniu o przetargu na koncesję. Kwestia uczestniczenia NOKE w wykonywaniu koncesji nie będzie więc należeć do decyzji tego podmiotu.”
Zdaniem mec. Mikołaja Gossa rozwiązanie dotyczące koncesji warto wprowadzić za pomocą ustawy. Proponuje, by przedsiębiorcy uczestniczący w pracach poszukiwawczych czy wydobywczych mogli dzielić koncesję pomiędzy siebie.
 – Taka możliwość będzie prawdopodobnie wprowadzona w odniesieniu do uczestnictwa ze strony NOKE. Pytanie, czy ustawodawca pójdzie dalej i umożliwi taką partycypację, czyli podział koncesji również pomiędzy inne podmioty działające w branży na normalnych zasadach – zwraca uwagę Mikołaj Goss. – Z całą pewnością to, by wiele spraw ułatwiło. Na obecnym etapie sytuacja podmiotów, które zamierzają kooperować np. w formie konsorcjalnej i poszukiwać, a następnie wydobywać kopalinę, jest nierówna pod względem prawnym.
Chodzi o to, że są podmioty, które są zaangażowane kapitałowo, a jednocześnie nie mają koncesji.
 – Nie mają głównego aktywa, które właściwie warunkuje prowadzenie i powodzenie tych prac oraz późniejsze czerpanie zysków. Tak więc z całą pewnością to mogłoby wiele spraw ułatwić, tym bardziej, że w innych krajach tego rodzaju praktyka występuje. Chociażby w Norwegii poszczególne koncesje produkcyjne mogą być dzielone pomiędzy podmioty biorące udział w danym przedsięwzięciu – wyjaśnia mec. Mikołaj Goss.
Z kolei kwestia dotycząca wysokości podatków okazała się mniej kontrowersyjna. Obecnie obciążenia podatkowe (tzw. government take, udział państwa w zysku brutto) wynoszą ok. 27 proc. Jak informował niedawno Piotr Woźniak, wiceminister środowiska, po wejściu w życie ustawy wyniosą one ok. 40 proc. zysków brutto przemysłu wydobywczego. Wliczony został w to podatek CIT (19 proc.), od nieruchomości (2 proc. od jej wartości), od wydobycia (5 proc. od wartości wydobytej kopaliny), specjalny podatek węglowodorowy (25 proc. od nadwyżki cash flow) oraz użytkowanie górnicze i opłata eksploatacyjna.
 – Zapewnienia Ministerstwa Środowiska, że łączna wysokość obciążeń nie przekroczy deklarowanego poziomu 40 proc., a ewentualne odstępstwa od tej reguły będą w odpowiedni sposób korygowane, została przyjęta przez branżę z zainteresowaniem – mówi Marcin Zięba.
Marcin Zięba podkreśla, że OPPPW docenia „otwartość Ministerstwa Finansów na dyskusje dotyczące nie tylko przyszłego modelu opodatkowania odzwierciedlającego ogromne ryzyko poszukiwawcze, ale również innych rozwiązań finansowych i rachunkowych postulowanych przez organizację". Jednocześnie postuluje konieczność kontynuowania rozmów z resortem finansów na temat szczegółowych zasad proponowanych obciążeń fiskalnych.
Na szczegółowe rozwiązania dotyczące projektu ustawy o wydobywaniu węglowodorów, ich opodatkowaniu i Funduszu Pokoleń, trzeba jeszcze poczekać. Jak dowiedzieliśmy się w resorcie środowiska, prace nad nim jeszcze trwają.