W tych sprawach powstaje problem prawny sprowadzający się do pytania, dlaczego nie stosuje się w tych wypadkach przedawnienia, skoro od momentu popełnienia czyn minęło 39 lat? A także, czy można karać na podstawie przepisów, które w momencie popełnienia czynu nie istniały?

Sprawa prokuratora J. R.

Izba Dyscyplinarna zezwoliła na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prokuratora byłej Prokuratury Apelacyjnej w stanie spoczynku J. R.

Według Izby odpowiada on za stosowanie masowych represji, w szczególności wobec osób będących w opozycji wobec ówczesnej władzy, po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, ogłoszonego w grudniu 1981 r..

CzytajSN kontynuuje postępowanie przeciwko sędziemu oskarżonemu o zbrodnię komunistyczną>>

Prokurator przekroczył swoje uprawnienia w ten sposób, iż postawił zarzuty opozycjoniście. Oskarżony ten miał działać w zamiarze osłabienia gotowości obronnej PRL, rozpowszechniał wśród żołnierzy Wojska Polskiego drukowaną ulotkę wzywającą żołnierzy do nieposłuszeństwa wobec przełożonych. Mężczyzna, uczestnik demokratycznej opozycji został potem skazany przez sąd na karę bezwzględnego więzienia.

 

Wykonywanie poleceń przełożonych

Prokurator wyjaśniał, że wykonywał polecenia przełożonych i starał się spracować rzetelnie, w sposób obiektywny prowadził czynności a dokonane oceny prawne były wynikiem jego rzetelnej pracy. Przy czym czuł on dyskomfort stałego nadzoru i podejmowanych decyzji w wyniku poleceń przełożonych.  SN stwierdził jednak, że uczucie dyskomfortu nie może być powodem uniewinnienia.

W ocenie Sądu Najwyższego prokurator stanu wojennego podżegał sąd do wymierzenia pokrzywdzonemu kary za czyn, który w ówczesnym stanie prawnym, tak opresyjnym przecież, nie wyczerpywał znamion jakiegokolwiek przestępstwa.

Izba Dyscyplinarna SN powołała się m.in. na postanowienie wydane przez Izbę Karną SN wobec funkcjonariusza SB, który w latach 50. znęcał się nad więźniami politycznymi ( sygn. akt KK 74/13, postanowienie z 21 sierpnia 2013 r. ).

Zbrodnia przeciw ludzkości

Izba Karna stwierdziła wówczas, że fakt przyjęcia, że oskarżony J. K. dopuścił się zbrodni przeciwko ludzkości, o której mowa w art. 3 ustawy o IPN eliminował możliwość zastosowania wobec tego oskarżonego przepisów o przedawnieniu.

Dlatego, że zgodnie z art. 43 Konstytucji RP i art. 4 ust.1 ustawy o IPN zbrodnie przeciwko ludzkości nie ulegają przedawnieniu. Za oczywiście bezzasadny należy uznać zarzut kasacji rażącego naruszenia przez zaniechanie umorzenia postępowania z uwagi na przedawnienie karalności.

Jeśli bowiem czyny stanowią zbrodnie przeciwko ludzkości sądy wykluczają stosowanie ustawy amnestyjnej z 1989 r.   

Czytaj też: Sędzia SN w stanie spoczynku odpowie za skazywanie opozycjonistów jak za zbrodnię>                                                                              

To nie była jednolita masa

Sąd Najwyższy ma też pełną świadomość, że nie wszyscy prokuratorzy i sędziowie tego okresu ulegali indoktrynacji, gdyż byli też i tacy, którzy przeciwstawiali się opresyjnemu prawu, a nawet nie przeciwstawiając się pracowali po prostu rzetelnie.

Dla przykładu można wskazać, że blisko 30 proc. sędziów nie należało do żadnej formacji politycznej, podane statystyki odstępowania od trybu doraźnego świadczą również, że sędziowie, prokuratorzy nie byli masą jednolitą, która posłusznie stosowała tak represyjne prawo.

Jak stwierdziła w uzasadnieniu uchwały z 17 grudnia 2020 r. sędzia Małgorzata Bednarek nawet w tamtym systemie można było pracować rzetelnie z poszanowaniem godności stron postępowania. Nieprawdą jest, że ten system wymuszał pod groźbą surowych represji zachowania, których sędzia czy też prokurator nie chciałby popełnić przy orzekaniu, czy też stosowania prawa.

Problem kwalifikacji czynów funkcjonariuszy PRL

Obowiązujący  w stanie wojennym kodeks karny z 1969 r., w art. 246 § 4, wykluczał możliwość zastosowania kumulatywnej kwalifikacji przestępstwa przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego z innym czynem zabronionym popełnionym przez funkcjonariusza publicznego.

Kodeks karny z 1969 r., w art. 165 § 2 penalizował pozbawienie wolności człowieka na okres powyżej 14 dni przewidując za ów czyn karą pozbawienia wolności od roku do lat 10. W myśl obowiązujących wtedy przepisów funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub niedopełniając swoich obowiązków bezprawnie pozbawiał wolności inną osobę, odpowiadał wyłącznie za czyn zabroniony określony w art. 165 k.k. z 1969 r. - Uznać więc należy, że ustawą względniejszą dla sprawcy czynu, popełnionego w okresie obowiązywania kodeksu karnego z 1969 r., polegającego na bezprawnym pozbawieniu wolności człowieka przez funkcjonariusza publicznego, w związku z przekroczeniem jego uprawnień, jest ustawa z dnia 19 kwietnia 1969 r., kodeks karny, gdyż wykluczała ona, w przeciwieństwie do kodeksu karnego z 1997 r., możliwość skazania sprawcy na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów - dodała sędzia sprawozdawca Bednarek.

(Sygn. akt t I DO 52/20).