Zalewski ocenił, że w sprawie dziennikarzy błędnie oceniono materiał dowodowy. - Prokurator nie wziął pod uwagę wielu elementów, np. o szkodliwości społecznej czynu - zaznaczył. Prokurator krajowy poinformował, że dalsze prowadzenie sprawy postanowił przenieść do prokuratury w Łodzi. Uchylił się jednak od odpowiedzi na pytanie ewentualne konsekwencje wobec prokuratorów prowadzących sprawę w Krakowie. Jeżeli nawet będą, to na pewno nie dowiedzą się o nich w telewizji - powiedział Zalewski.
We wtorek 11 stycznia br. Krzysztof Skórzyński, dziennikarz TVN24, usłyszał w krakowskiej prokuraturze zarzuty w w związku ujawnieniem treści zeznań świadka, który brał udział w postępowaniu prokuratury w Rzeszowie. Takie same zarzuty następnego dnia usłyszał dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski.
Sprawa dotyczy  reportażu, który dziennikarze opublikowali 4 stycznia 2009 roku. Dowodzili w nim, że prokurator Jerzy Engelking, mimo braku dowodów, podczas konferencji prasowej, wskazał Janusza Kaczmarka jako źródło przecieku w akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Powoływali się na zeznania śledczych złożone w rzeszowskiej prokuraturze. Cytowali m.in. zeznania Beaty Marczak, kierującej grupą prokuratorów badających przeciek. Miała ona powiedzieć m.in., że "materiał dowodowy nie wystarczał nawet na proces poszlakowy" przeciwko Kaczmarkowi.
Sprawą zainteresował się prezydent Lech Kaczyński, a monitoruje ją także  Rzecznik Praw Obywatelskich, który bada, czy nie doszło do naruszenia praw i wolności obywatelskich dziennikarzy