Sejm skierował do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka poselski projekt ustawy o licencjach prawniczych. To projekt przygotowany w ubiegłej kadencji w Ministerstwie Sprawiedliwości, teraz wniesiony do laski marszałkowskiej przez grupę posłów PiS. Rząd nie kontynuuje prac na tym projektem ministra Zbigniewa Ziobro, ale posłowie rządzącej koalicji nie głosowali za odrzuceniem tego niby poselskiego projektu.

Za wnioskiem o odrzucenie projektu było 37 posłów, przeciw 410, a 5 wstrzymało się od głosu.Projekt przewiduje m.in. trójstopniowy system nabywania licencji dla absolwentów studiów prawniczych. Licencja I stopnia ma uprawniać do udzielania porad prawnych na etapie przedsądowym oraz do występowania przed sądami, z wyłączeniem spraw rodzinnych, opiekuńczych. Prowadzona w ten sposób działalność miałaby dawać możliwość uzyskania licencji II stopnia. Sprawy rodzinne, opiekuńcze, postępowania w sprawach nieletnich, sprawy o przestępstwa i przestępstwa skarbowe byłyby - jak przewiduje projekt - zastrzeżone dla osób, posiadających licencję III stopnia. Uprawnienie do uzyskania takiej licencji miałoby przysługiwać po zaliczeniu państwowego egzaminu.

Takie właśnie założenia do ustawy były prezentowane przez Zbigniewa Ziobro i jego współpracowników. Nie doszło do uchwalenia ustawy, ponieważ kadencja Sejmu została skrócona. Oczywiście, posłom Prawa i Sprawiedliwości wolno było zatrzymać sobie projekt, podobnie jak wolno im wnieść go do Sejmu. Jednak rząd utworzony przez zwycięską w wyborach koalicję ma prawo zdecydować, które z projektów przygotowanych przez poprzedników zamierza kontynuować, a które nie. O tym projekcie minister Zbigniew Ćwiąkalski już publicznie mówił - że nie będzie kontynuowany. Co więcej, informował też o pracach nad ustawą o państwowym egzaminie prawniczym, która ma także uregulować zasady świadczenia usług prawnych przez osoby bez aplikacji. Nie ma tam mowy o żadnych licencjach, przewidziana jest za możliwość wykonywania takiej pracy po zdaniu egzaminu państwowego I stopnia w wersji rozszerzonej. Po czterech latach pracy i zdaniu egzaminu II stopnia ktoś taki mógłby ubiegać się o wpis na listę adwokatów lub radców prawnych.

Nie miejsce tu na ocenę, który z tych projektów jest lepszy. Uprawnione jest jednak pytanie o zasady pracy klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Jeśli ich minister przygotowuje swój projekt, to dlaczego posłowie popierają konkurencyjny? Wprawdzie to "tylko" skierowanie do dalszych prac, ale i tak wywoła niepotrzebne zamieszanie. Co będzie, gdy rząd wniesie swój projekt? Posłowie PO też go poprą? A poza tym, czy posłowie nie mają już nad czym pracować, że muszą nadawać bieg projektowi, który i tak później odrzucą?