Czytaj: Prezydent: wyroki z ostatnich 20 lat można będzie skarżyć do SN>>

Ktoś, kto zaproponował to rozwiązanie nie brał chyba pod uwagę tego, jaka liczba orzeczeń mogłaby podlegać badaniu w tym trybie i kto to miałby robić. Trzeba się liczyć z tym, że będzie to bardzo duża ilość – mówił we wtorek w TVN24. – I nie uwzględnił tego, do jakich skutków może prowadzić wprowadzenie takiej instytucji. Bo przez pięć lat od wydania wyroku nie byłoby stabilności stanu prawnego. Orzeczenia, które się uprawomocniły, przeszły wszystkie instancje sądowe, włącznie z kasacją w Sądzie Najwyższym, nie dawałyby stabilności porządku prawnego. One w każdej chwili mogłyby być podważone – podkreślał prof. Zoll. I proponował sobie wyobrazić, że ktoś wygrał proces o dom, który już jako własny rozbudował, a po paru latach spór o ten dom zaczyna się na nowo. Czyli kolejny proces, który może trwać bardzo długo. – I ten człowiek nie jest pewny, czy to co zrobił dla swojej rodziny ma jakieś oparcie prawne. To jest fatalna propozycja – stwierdził prof. Zoll.


Byłemu prezesowi TK nie podoba się też propozycja, by w orzekaniu o skargach nadzwyczajnych brali udział ławnicy, który byliby wybierani przez Senat. – Czyli wyboru ma dokonywać ciało polityczne. A więc mamy tutaj jawne naruszenie zasady trójpodziału władz, bo w wymierzaniu sprawiedliwości brałyby udział osoby wybrane przez organ polityczny. A w sytuacji, kiedy jedna partia dominuje w Senacie, to ławnikami zostawaliby reprezentanci tej partii – podsumował Andrzej Zoll. 

Czytaj: Prezydent chce trzeciej instancji w sądach?